To był zwykły dzień na zwyczajnym uniwersytecie w Tajlandii. Nic specjalnego się dzisiaj nie działo na podwalu. Kilka kłótni, nękanie młodzieży przez Garbacza, kolejne szmaty wystawione na semestr. Całkowicie normalny dzień. Nagle w oddali korytarza dało się usłyszeć strzelenie drzwiami od jeden z sal. Zaraz po tym szybkie kroki w stronę głównego wyjścia. Po korytarzu szedł a wręcz biegł emo chłopak z czarnymi jak nasza przyszłość po biol-chemie włosami. Były wręcz koloru smoły do kompletu z cieniami na jego powiekach. Dało się na nim słyszeć krzyk dziewczyny:
-Katabolizm!!! Wracaj tutaj 🤨!!!!
Chłopak od krzykną jej szybkie:
-Nie, naura.
I poszedł dalej przed siebie. Dziewczyna nie dawała za wygraną i biegła dalej za nim. W pewnym momencie złapała taką prędkość, że złapała go za ramię i zatrzymała idealnie przed wyjściem z holu:
-Słuchaj no kurwa, nie będziesz uciekał przed swoim przeznaczeniem.
-Będę i koło chuja mi to lata.
-Nie będziesz bo zaraz twoja frekwencja na biologii będzie niższa niż ja, a nie zamierzam się kisić sama w klasie tylko dlatego, że ty nie zdajesz u Polichy 🤨.
-No ale...
-No nie, przypomnę, że jesteś na medycynie prawie nie zdajesz z głównego przedmiotu. Idziemy.
Po tych słowach Katoda pociągnęła Katabolizm w stronę sali gdzie miał być wykład.
W TYM SAMYM CZASIE, PLAC PRZED WYDZIAŁEM CHEMII
-Bro kurwa ruszaj się szybciej bo zajmą nam miejsce przy stoliku.
-No idę to Anabolizm się tak wlecze. I CO SIĘ TAK GAPISZ NA TE PAPROTKI RUSZ SIĘ BO BĘDZIEMY JEŚĆ NA ZIEMI!!! *angry Proton vibe*
-Już idę zluzujcie chłopaki. Podziwiam tylko cuda przyrody
Mówiąc to chłopak spojrzał się jeszcze przelotnie na siedzące koło schodów dziewczyny i dołączył do znajomych.
-Chcecie wpaść dzisiaj wieczorem przyjść się do mnie pouczyć przed egzaminami semestralnymi?
Zapytał dwójki chłopaków Anabolizm.
-Dla mnie okej tylko muszę wcześniej zajść jeszcze do skle—
Zanim Proton zdążył dokończyć zdanie, przerwał je mu Elektron:
-O no na pewno nie. Nie będziesz kupował kolejnego monstera. Już dzisiaj wypiłeś 2, nie mogę pozwolić żeby mój przyszły mąż umarł na zawał przed miesiącem miodowym.
-Nie zesraj się nigdy się nie zgodziłem na jakikolwiek ślub a tym bardziej miesiąc miodowy z tobą.
-Jeszcze *( ͡° ͜ʖ ͡°)*
-Ehhh...i tak go kupie.
-Dobra przestańcie już dyskutować tylko chodźmy w reszcie zjeść bo zaraz koniec przerwy.
Po tych słowach cała trójka przestała już gadać i poszli złożyć zamówienie do knajpy na stołówce uniwersyteckiej.
W TYM SAMYM CZASIE W GABINECIE DYREKTORA
*mucha u garbiego na kolanach*
-Garbi kochanie wyglądasz dzisiaj jakoś słabo, coś się stało uwu?
-A Jarek nie miałem komu szmat postawić, wszyscy np. zgłosili...
-Biedy...jak chcesz to ja im mogę dzisiaj trochę 1 nastawiać nie mają już np cwaniaczki
-Omg zrobisz to dla mnie kochany?♥
-Oczywiście, że tak ty mój najpiękniejszy dyrektorze OwO
https://youtu.be/W3CwXgd3vVM
💪✋🏻👹👣😱💋🙌🏻🥵🙃🥵🤑🖐🏻✨💋✨🥵🖐🏻