Let it snow

107 17 1
                                    

– Zobaczycie, to będą moje szczęśliwe święta – oznajmił James z samego rana, z wielkim trudem owijając coś w ozdobny papier. – Wszystko przygotowałem i nie ma opcji, żeby Lily mi tym razem odmówiła.

Syriusz parsknął głośnym śmiechem, dźwigając się na łokciach z łóżka. Spojrzał na przyjaciela z wypisanym na twarzy politowaniem.

– Stawiam dychę, że jednak odmówi – powiedział, opadając z powrotem na poduszkę.

– Myślę, że prędzej czy później doceni upór Jamesa i zgodzi się choćby i z litości – stwierdziłem, wymieniając z Łapą porozumiewawcze spojrzenia.

– I tacy z was przyjaciele – mruknął James, zawiązując na prezencie nieco krzywą kokardkę. – Jak zawsze umiecie pocieszyć. Widzisz Syriusz, ja przynajmniej robię coś w tym kierunku. A ty? Kupiłeś już coś dla Dorcas?

Na dźwięk imienia koleżanki przebiegł mnie chłodny dreszcz. Jasne, lubiłem ją, siedzieliśmy nawet razem na transmutacji i w gruncie rzeczy była bardzo miła i zabawna. Problem pojawiał się w momencie, gdy zaczynała ostentacyjnie flirtować z Syriuszem na moich oczach. Poza zasięgiem mojego wzroku też. No, w ogóle, gdy tylko z nim, flirtowała, a w ostatnim czasie zdarzało się to coraz częściej.

Nie byłem o nią zazdrosny, rzecz jasna. O niego tym bardziej, przecież tylko się przyjaźniliśmy. Po prostu coś w całej ich relacji mi nie leżało.

Nie – odparł krótko Syriusz. – I szczerze mówiąc, nie wiem czy zamierzam. Jasne, podoba mi się, ale sam już nie wiem czy to jest to.

– No co ty! – zawołał James z rozczarowaniem. – Bylibyście piękną parą. Już się nastawiłem na podwójne randki z Lily i wami.

Syriusz cisnął w przyjaciela poduszką, ale niezawodny refleks Jamesa jak zwykle go nie zawiódł i zdążył się uchylić.

– Najpierw może wybierzcie się na jakąś pojedynczą, potem pogadamy o innych wariacjach – zasugerował. – A teraz wybaczcie mi panowie, ale idę zrobić sobie co najmniej godzinną gorącą kąpiel. Widzimy się przy śniadaniu – rzucił na wychodne, przeczesując ręką gęste, ciemne włosy i wykrzywiając usta w tym swoim uśmieszku.

Tuż przed tym jak zniknął za drzwiami do dormitoria nasze spojrzenia spotkały się na krótką chwilę i poczułem nagły przypływ gorąca. Szybko odrzuciłem od siebie to uczucie i wróciłem myślami do pracy domowej z eliksirów. Tak, to jest to czym powinienem się teraz martwić. No i nadchodząca pełnia.

Gdy tylko drzwi zamknęły się z głośnym trzaskiem Peter zerwał się z łóżka jak poparzony.

– Zaspałem? O Boże, znowu zaspałem? – pytał w panice, niezdarnie przeszukując rozrzucono obok łóżka rzeczy w poszukiwaniu szaty. – Zajęcia już się zaczęły?

– Peter, spokojnie! – krzyknął James, a Peter natychmiast zamilkł. – Wszystko pod kontrolą. Nie zaspałeś i nie ma dzisiaj żadnych zajęć. Dzisiaj są święta!

***

Gdy zszedłem do pokoju wspólnego, James już tam czekał. Syriusz nadal nie wyszedł z łazienki, którą okupował od przeszło pół godziny, natomiast Peter na wieść o tym, że dziś wolne, postanowił dać sobie jeszcze trochę czasu na drzemkę.

– I jak? – zapytałem, podchodząc do przyjaciela.

– Nijak. Jeszcze chyba nie zeszła – odparł, nie odrywając wzroku od prezentu ułożonego pod ozdobioną w złoto i szkarłat choinką, stojącą obok buchającego przyjemnym ciepłem kominka.

Let it snow /WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz