❝GGANBU❞

103 12 73
                                    

Wszyscy ustawili się w cztery rzędy, w każdym po dziesięć osób, czyli tak jak na przeciąganiu liny. Żołnierze chodzili między rzędami i patrzyli się na nich przenikliwie. Gdy jeden z czerwonych podszedł do Joey, dziewczyna przez chwilę toczyła z nim walkę na nienawistne spojrzenia. Po kilku sekundach, przeszedł do przodu i nastała grobowa cisza.

-Za chwilę rozpocznie się czwarta gra- ciszę przerwała prowadząca.-  Zawodnicy, proszeni są o przejście do sali gier zgodnie z instrukcjami.

Zaczęto wyprowadzać ich z sali, wprost na kolorowe schody. Joey próbowała się uspokoić, jednak nawet słowa Jacksona, które cały czas miała w głowie, nie były w stanie temu zaradzić. Cały czas zastanawiała się jaka będzie kolejna gra.

Idąc w takim zamyśleniu, nie zauważyła, że przez przypadek wpadła na gracza przed nią. Poniosła głowę, a pod samym sufitem zastała powieszonych dwóch trójkątów, kwadrat oraz koło, a oprócz tego wisiał również jeden z graczy, z numerem 111. Dziewczyna szeroko otworzyła oczy, nie mogąc uwierzyć w to co właśnie widzi.

-Widzicie tutaj ludzi, którzy złamali i splamili zasady rządzące tym światem dla własnych korzyści- odezwał się żołnierz w masce kwadratu.- Wszyscy jesteście tutaj równi. Należą wam się równe szanse bez dyskryminacji. Nie pozwolimy, aby to się powtórzyło. Szczerze przepraszamy za ten incydent- wygłosił.

Ponownie zaprowadzono ich do białego pomieszczenia. Joey szybko znalazła swoją drużynę i ustawiła się obok nich.

-Witajcie w czwartej grze- z głośników odezwał się głos.- Tym razem zagracie w dwuosobowych zespołach. Dobierzcie się w pary, poprzez podanie sobie rąk. Macie na to dziesięć minut.

Wszyscy zaczęli rozglądać się po sali w poszukiwaniu partnera. Joey od razu złapała kontakt wzrokowy z Jacksonem. Podeszła do niego w zamiarze zaproponowania mu wspólnej gry.

-Zagramy razem?- wystawiła dłoń.

Chłopak westchnął i zbił wzrok w ścianę. Szczerze, nie takiej reakcji się spodziewała.

-Tak sobie myślałem- zaczął- skoro mamy grać w parach, to albo będziemy grać razem, albo przeciwko sobie. Innej możliwości nie ma- wywnioskował.- Jednak przeczuwam, że raczej chodzi o tą drugą opcję.

Joey nie myślała nad tym w ten sposób aczkolwiek po przeanalizowaniu jego toku rozumowania, doszła do wniosku, że brunet może mieć rację.

-Czyli co? Rozdzielamy się?- upewniła się.

-Najprawdopodobniej tak, ale to jeszcze nie jest pewne. Zobaczymy jak inni z naszego składu się podobierają- wskazał na ich drużynę, siedzącą na schodach.

-Dobra, chodź- rzuciła i zajęła pierwsze lepsze miejsce z boku.

-Skarbie- 212 podeszła do Gi-huna i jak zwykle zaczynała swój teatrzyk- bądźmy razem.- Mężczyzna spojrzał na nią zażenowany.- Jestem lepsza niż myślisz i silniejsza od większości facetów- patrzyła na niego z błyskiem w oku.- Pięć razy skazali mnie za oszustwo. Nigdy się nie uczyłam, ale jestem niesamowicie mądra- zaśmiała się psychicznie. Seong unikał z nią kontaktu wzrokowego, patrząc się w dół lub na Sang-woo, który stał kilka metrów dalej.

Kobieta w końcu nie wytrzymała i podeszła do 218.

-Jeśli ze mną zagrasz- uśmiechnęła się perliście- zrobię wszystko co każesz. Zdziwisz się ile mogę dla ciebie zrobić.- Cho podobnie jak Seong, nic nie odpowiedział, tylko lustrował wzrokiem pomieszczenie. Dziewczyna widząc to, zaczęła zbliżać się do jego klatki piersiowej i patrzeć głęboko w jego oczy. Mężczyzna odsunął się i cicho westchnął.

❝LOST CONTROL❞ - SQUID GAMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz