Rozdział VIII

191 15 7
                                    

Szedł przez ciemność. Nie widział dookoła siebie niczego. Jakby był jedyną istotą we wszechświecie. Czuł się niesamowicie lekki, jakby utracił ciało. Miał wrażenie, że nie potrzebuje już powietrza, że oddychanie to tylko kolejna zbędna czynność. Zaczął biec. Chciał odnaleźć coś, cokolwiek, co pomoże mu zorientować się w terenie. Może ma tylko zasłonięte oczy i błądzi? A może oślepł? Ucieszyłby się z najmniejszego ziarenka piasku, które pokazałoby mu, że nie jest tutaj jedynym ciałem. Biegł dłuższą chwilę, lecz nie odczuwał zmęczenia. Nie czuł niczego.  Cały czas starał się poruszać. Nic się nie zmieniało. Jakby coś trzymało go w jednym miejscu. Zmieniał kierunek kilkukrotnie, licząc na najmniejszą odmianę otoczenia. Wciąż nic. Biegł jeszcze chwilę, czas nie miał teraz znaczenia. Mogła to być minuta, godzina, dzień, bądź kilka. On i tak nie czuł. Przystanął i położył się. Liczył, że wyczuje jakieś drganie, jakiś trop. Cokolwiek. Bezskuteczne? Owszem. Jeszcze nigdy nie był  tak zdezorientowany. Otoczony przez nicość. Być może przez wieczność. Spróbował krzyknąć, może będzie tutaj echo…  Wiedział, że wydał z siebie dźwięk, ale nic nie słyszał. Czy on został pochłonięty przez tą nicość? Nie istnieje? Starał się myśleć logicznie, ale opanowywała go panika. W głowie powtarzał błagania, aby nie znikać. Skulił się i pierwszy raz poczuł się tak samotny. Zapomniany. Zbędny.

Zacisnął mocniej powieki, a przynajmniej miał takie wrażenie, próbował przywołać jakieś swoje wspomnienia. Jeśli ma zniknąć, to chociaż z ciepłem w sercu. Przez jego umysł przemijały kolejno obrazy z różnych chwil w jego życiu. Polowania z Itachim. Treningi z ojcem. Chwile z matką. Misje z Drużyną 7. Pojedynki z Naruto. Współpraca z przyjaciółmi. Nauki u Orochimaru. Nieustanna adrenalina. Poznanie Karin, Suigetsu i Jugo. Ponowne spotkanie z bratem. Z wężookim. Ponowne połączenie sił z Naruto i Sakurą… Narodziny Sarady.

Nawet wspomnienia, które wcześniej powodowały u niego ból, wydawały się teraz takie przyjemne. A przynajmniej wszystkie do czasu zakończenia Czwartej Wojny.  Później Drużyna 7 oddaliła się od siebie. Co z tego, że był z Sakurą? Zawsze widział ją z Naruto. Oczywiście, to ich sprawa z kim byli, jednak… odnosił wrażenie, że gdzieś w głębi serca wciąż chcieliby być razem.

Wszystko stało się takie formalnie, nie było jak za dawnych lat. To tylko utwierdziło go w przekonaniu, że szczęśliwe zakończenia nie istnieją, nieważne, jak bardzo na nie pracowałeś.

I on nic nie może z tym zrobić. Przecież nie istnieje.

Sasuke…

Naruto? Sakura? Kakashi? Itachi? Karin? Madara? Kto to powiedział…?

Sasuke… jeszcze nie teraz…

Tak bardzo chciał dowiedzieć się, kto jest właścicielem tego głosu. Kto jest w stanie dotrzeć do niego przez tą zasłonę z nicości? I o co mu chodzi?

Masz coś do zrobienia.

Zasłona z czerni zniknęła. Stał otoczony przez ludzi, którzy coś dla niego znaczyli. Rodzina. Przyjaciele.

-Chodź do nas – Naruto Uzumaki, w swojej formie z czasów, kiedy miał piętnaście lat i razem z Sasuke walczył na wojnie, wyciągnął do niego swoją dłoń i uśmiechnął się w charakterystyczny dla siebie sposób.

Jak tu się nie zgodzić? Tak bardzo chciał go złapać, wstać i przenieść się do czasów, kiedy mieli jakieś wyższe cele i nieprzetarte szlaki w życiu. Mogli wtedy sami o sobie decydować. Nie to co teraz…

Był gotów podać mu swoją dłoń. Zapomnieć o wyznaczonej misji… Odejść.

Ale…

Sasuke…

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 04, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Special Servant || SasuOroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz