three

953 86 25
                                    

W pierwszych dniach po powrocie Nialla do pracy w sumie nie było tak źle. Jego szef wybierał mu klientów, który jedynie chcą aby im obciągnąć, pozwolić się obmacywać czy zrobić striptiz. Niallowi to odpowiadało jednak wiedział, że za nie dłużej niż tydzień jego taryfa ulgowa się skończy i znowu będzie musiał dawać się pieprzyć. Były też tego plus. Będzie częściej spotykał się z Louisem no i będzie oczywiście więcej zarabiał. Miał nadzieje, że ta dwutygodniowa przerwa pozytywnie wpłynie na niego w dalszej „karierze".

Było środowe popołudnie, kiedy Niall wrócił z zaróżowionymi policzkami do domu. Jakieś pół godziny temu obciągał chłopakowi, który mieszkał niecałe trzy przecznice dalej od niego i no cóż, nie wydawał się jakoś dużo starszy od niego. Zrzucił z siebie bluzę i zdjął buty po czym poszedł do salonu i przez oparcie kanapy wturlał się na nią. Było po 16 czyli Harry niedługo powinien wrócić z pracy albo szkoły albo skądkolwiek był. Zazwyczaj nie pytał chłopaka gdzie idzie, zawsze o której wróci. Włączył sobie telewizor i przez następne pół godziny oglądał jakiś serial. Nawet nie zdał sobie sprawy, że zasnął, choć bardziej zdrzemnął się albo po prostu zamknął oczy, bo w telewizji nadal leciał ten sam serial. No cóż, przebudził go Harry, którzy rzucił w niego poduszką. Spojrzał na zielonookiego zaspanym wzrokiem, który mimo wszystko gdyby mógł to by zabił.

- Rusz się, wychodzimy – powiedział Harry wchodząc do kuchni i chwile potem wychodząc z niej z bananem w dłoniach.

Niall zaśmiał się ironicznie, usiadł i klepnął w swoje kolano, jako symbol rozbawienia.

- Ha dobre! - blondyn wrócił do kamiennego wyrazu twarzy, przyglądając się Harremu, który powoli zjadał owoc.

– No dalej, dawno nigdzie nie byliśmy razem.

- Widzę, że żarciki Ci się wyostrzyły – chłopak oparł się wygodnie o oparcie kanapy.

Niall naprawdę nie miał ochoty nigdzie wychodzić, wolałby spać albo jeść albo spać i jeść. Zresztą, był pewny, że Harry zabierze go w jakieś zatłoczone miejsce, a dla niebieskookiego to było zbyt ryzykowne. Jeszcze spotkałby znajomego z pracy, szefa, a co gorsza jakiegoś klienta. Wtedy jego tajemnica wyszłaby na jaw i zielonooki dowiedział się czym tak naprawdę zajmuje się chłopak. Niall chyba by wtedy umarł.

Harry wyrzucił skórkę i wrócił do chłopaka, tym razem podchodząc do niego i ciągnąc za rękę żeby wstał. To prawda, dawno nigdzie nie byli razem, nie licząc wspólnych zakupów, ale tylko tych spożywczych. Zazwyczaj im się nie chciało albo nie mieli czasu. Głównie woleli leżeć razem na kanapie i oglądać jakiś film albo gotować jak poprzednim razem.

- Idziemy na London Eye, no chodź sam albo Cię zaniosę – ciągnął go, aż do przedpokoju gdzie zaczął się ubierać.

Blondyn tylko westchnął i sam również zaczął się ubierać, wsunął na stopy buty, założył bluzę i razem z zielonookim wyszli z mieszkania.

*

Szli śmiejąc się z ludzi, których mijali na chodniku, rozmawiając o gwiazdach, o jedzeniu, wspominając dzieciństwo, aż temat zszedł na związki, zauroczenia, miłość i inne rzeczy, o których niebieskooki nie lubił rozmawiać. Nigdy mu się nie układało w tych sprawach, a chłopaków miał może ze dwóch i każdemu się nudził po pewnym czasie. Albo to Niall za bardzo przywiązywał się do nich i wyobrażał sobie zbyt piękną przyszłość z nimi w wieku 15 lat. Zawsze był wrażliwym i uczuciowym chłopcem i tak naprawdę wszystko, co choćby minimalnie go zraniło, przeżywał bardziej niż powinien. I tak zostało mu do teraz, jednakże praca jako męska prostytutka nauczyła go być na tyle silnym, żeby nie płakać na czyjś oczach i nie poddawać się, nawet jeśli wydaje się, że jest najgorzej, bo wynagrodzenie jest po tym naprawdę duże.

brutal secret || narry storan || wolno pisaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz