two

1.2K 80 37
                                    

Minął dokładnie tydzień od kiedy Niall ostatni raz był w pracy. Jego atutem była ładna buźka i chłopak nie mógł zaprzeczyć, że nie raz jego klienci komplementowali jego oczy czy usta (jeszcze przed obciąganiem). Na pewno nie dostałby żadnego klienta z rozciętą wargą i fioletowym okiem. Oni potrzebują przystojnych, młodych chłopaków z głębokim gardłem i ciasną dupą, którzy zrobią wszystko czego sobie zażyczą. A jeśli ktoś jest nieposłuszny to kończ jak blondyn, który tylko nie chciał połknąć spermy interesanta, przez co tylko dostał z otwartej dłoni w lewy policzek. Oberwał raz, przez co zaskomlał i dostał drugi raz, mocniej znowu w ten sam policzek. Kolejny raz już nie wydał z siebie dźwięku, tylko mocno zaciskał powieki. 
Siedział na kanapie w salonie i oglądał kreskówkę, ale cały czas przeszkadzało mu brzdąkanie naczyń. Harry postanowił zrobić obiad, na co blondyn ucieszył się niesamowicie. Kochał gdy zielonooki gotował, bo robił naprawdę wybitne dania. A sam blondyn nie jadał byle czego (nie wliczając kurczaka z tesco i kubełka z kfc). Kiedy Harry skończył bawić się w amatorskiego perkusistę, Niall westchnął uszczęśliwiony, że znowu może w spokoju dokończyć oglądanie „Adventure time”, gdy zadzwonił jego telefon. Podniósł swój tyłek z kanapy i podszedł do niskiego kredensu i chwycił w dłoń komórkę, odbierając przychodzące połączenie. Nigdy nie patrzył kto do niego dzwonił i nie raz narobił sobie obciachu przez powiedzenie na przywitanie „no?” albo „czego?”. 

- Niall? – usłyszał dobrze znany, wysoki głos.

- Nie, Coco Chanel. – uśmiechnął się, ale starał się, aby jego głos był poważny.

Uwielbiał drażnić się z Louisem i robić sobie żarty. To byłą chyba jedna z ulubionych rzeczy jaką robił z Louisem. Bo na pewno prostytucji w to nie można wliczyć. Ani jeden, ani drugi nie lubił tego, a szczególnie Louis, który jest z związku. Niall tego nie rozumiał, nie raz jego przyjaciel czuł się zazdrosny, że jego chłopak sypia z innym, a sam robi to samo. Mimo wszystko, blondyn wspierał Louisa – jak i Zayna, jego chłopaka – gdy czuli się nawzajem o siebie zazdrośni. W gruncie rzeczy Niall uważał to za niesamowicie urocze i zazdrościł im tego, że są szczęśliwi razem. Głównie zazdrościł im tego, że są w związku. Bo Niall chciał chłopaka. Chciałby się przytulać, całować, trzymać za rękę, wychodzić na spacery, kupować sobie nawzajem prezenty. Uważał, że mógłby być z Harrym i może uroił sobie to, ale lubił to. Lubił o nim myśleć zasypiając, biorąc prysznic, idąc do sklepu. Czasami nawet starał wyobrazić sobie, że to zielonooki go pieprzy, a nie jakiś obcy mężczyzna. Może i zachowywał się jakby miał chorą obsesję, ale to była jego mała słodka obsesja. Nawet Louis nie wiedział o tym i wolał zachować to dla siebie.

- O, to świetnie, bo właśnie skończyła mi się różowa szminka. – chłopak zaśmiał się po drugiej stronie telefonu.

- Louis… - powiedział blondyn lekko przerażony. Nie chciał wiedzieć o fetyszach swojego przyjaciela i jego chłopaka.

Louis zaczął się śmiać, a Niall opadł na kanapę.

- Tylko żartowałem! Zayn woli czerwone. – zaczął się głośniej śmiać, a Horan zaczerwienił się, bo naprawdę Louis potrafił być bezpośredni.

- Louis! – skarcił go – Przestań, nie chce słuchać nic o waszych fetyszach.

- No sory kochanie! Komuś przecież muszę o tym opowiadać. Jak się spotkamy to opowiem ci, jak ostatnio pieprzył mnie w kuchni, kiedy robiłem obiad. To było pyszne stary!

Niall skrzywił się delikatnie na tą myśl. Louis robił jedzenie kiedy Zayn go pieprzył… To tak jakby teraz blondyn poszedł do Harrego i zaczął mu obciągać. Na jego twarzy pojawił się grymas i już wiedział, że nie będzie jadł u nich niczego, co sami przygotują.

brutal secret || narry storan || wolno pisaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz