~ rozdział 3 ~

492 48 188
                                    

- Czyżby pan George Davidson? - odwróciłem się w stronę mężczyzny który trzymał rękę na moim ramieniu.

- Owszem. - odparłem od razu. - A pan to..?

- Oh, Maddison mówiła, że przyjdziesz. - Uśmiechnął się. - Jestem Jace. - Pewny siebie wyciągnął w moją stronę rękę na przywitanie.

Oczywiście odwzajemniłem uścisk dłoni starając się nie pomylić prawej ręki z lewą. Na szczęście wszystko poszło dobrze, czyli tak jak powinno.

Mężczyzna spoglądając na duży, biały zegar wiszący nad drzwiami kawiarni wskazał na jakiś wolny, dwuosobowy stolik i poprosił gestem abyśmy usiedli.

Gdy usadowilem się na krześle naprzeciwko jego twarzy, w końcu mogłem się mu na spokojnie przyjrzeć. Ten gościu to szatyn, który na oko ma ponad 30 lat. Uśmiecha się do mnie na tyle przyjaźnie, że aż czuje, że jednak mogę zostać przyjęty do tej pracy. Wydaje mi się, że jest wręcz zbyt pozytywnie w stosunku do mnie nastawiony, ale i tak postaram się zachowywać bardzo dojrzale i  próbować dostać jakiekolwiek stanowisko w tej kawiarni.

- A więc, zaczynając. - wyciągnął jakiś notes i długopis z ciemnozielonego fartuszka z napisem ,,12 Corners Café" - Miałeś już może jakiekolwiek styczności z pracą w kawiarni lub restauracji?

- Eee. Z tego co pamiętam, to nie. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą, bo wolałem (na razie) nie kłamać. Ale wydaje mi się, że na spokojnie wszystko zrozumiem. Miałem już wiele na prawdę dobrych prac, więc moje wykształcenie jest perfekcyjne i można mi zaufać.

- oh, rozumiem! - odparł, a z jego twarzy nie znikał uśmiech co mnie jeszcze utrzymywało przy nadziei - a więc gdzie już pracowałeś, że osiągnąłeś takie doświadczenie?

I tym pytaniem właśnie zmiótł mnie z planszy.

- Eeee. Nie pamiętam. - uśmiechnąłem się do niego, a on spojrzał na mnie jak na debila.

- A. - odparł szybko i zapisał coś w swoim notesie. - Nie pamiętasz?

- Tak...? - odpowiedziałem po chwili bez pomysłu co mógłbym innego palnąć. Może lepiej by było gdybym opowiedział teraz jakiś suchar? To by chyba rozluźniło atmosfere. Boże, ale jestem idiotą.

- Oh. Okej. - Spojrzał na mnie tym razem wyraźnie rozbawiony - Pewnie się po prostu stresujesz, rozumiem. - na jego twarzy znów pojawił się ten znajomy uśmiech.

Cholera, może faktycznie jeszcze mam jakieś szanse.

- A więc nie wiem czy wiesz, ale szukamy tutaj osoby do roli kelnera. - rozpoczął - W pewnym sensie do tego nie jest potrzebne jakieś wielkie wykształcenie, więc jeśli po prostu umiesz nosić tace i nie wywalisz się z nią to pomyślę nad przyjęciem cię tutaj chociażby testowo. Oczywiście, musisz też być miły dla naszych klientów, bo przychodzą tu naprawdę sławne osoby a my nie chcemy zepsuć sobie reputacji. - podniósł wzrok ze swojego notesu i spojrzał na mnie - Wszystko rozumiesz?

Na odpowiedź tylko ochoczo pokiwałem głową. Czyli  na prawdę się udało?

- Więc, zostałem przyjęty? - zapytałem z lekkim niedowierzaniem. - Testowo?

- podaj mi swój numer telefonu. - wcisnął mi do ręki notes i długopis, żebym zapisał kontakt do mnie, po czym jeszcze dodał - jutro możesz przyjść na pierwszy dzień. Zobaczymy jak ci pójdzie. Przyjdź o 9:00 i możesz zaczynać. - powoli wstał z krzesła i podał mi rękę na pożegnanie. - Wszystko pasuje?

- Tak, bardzo dziękuję za szansę. - odwzajemniłem uścisk dłoni - Nie zawiodę, obiecuję.

- Mam nadzieję. - uśmiechnął się tym swoim życzliwym uśmiechem, po czym pożegnaliśmy się a ja wyszedłem z kawiarni. Pierwsze co to wyjąłem telefon i napisałem do Maddison.

12 Corners Café | DreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz