New Years Goodbye To Matthew

539 15 34
                                    

- Co w ciebie wstąpiło Mateuszu? - Biskup spoglądał na swojego wieloletniego przyjaciela z zmarszczonymi brwiami i troską. Bo to co się właśnie działo, było wręcz nie możliwe - nie poznaje cię - starszy mężczyzna pokręcił smutno głową.

- Proszę wybaczyć mi eminencjo, ale mojego zdania nie zmienię - blondyn wstał z zajmowanego miejsca, po chwili kładąc koloratkę na biurku mężczyzny, patrząc na niego z nieczytelną twarzą - naprawdę jestem wdzięczny, za wszystko co ksiądz Biskup dla mnie zrobił, ale to jest ten moment, w którym nasze drogi się rozchodzą - niebieskooki wyciągnął dłoń do starszego, którą ten po chwili i z wielkim wachaniem i smutkiem, ujął - to jest nasze ostateczne pożegnanie. Wszystkie rzeczy, które posiadałem zabrałem z plebanii.

Po tym Żmigrodzki odwrócił się, ignorując zadowolonego Jacka i ruszył do wyjścia. Zatrzymując się przy drzwiach, spojrzał ostatni raz na Biskupa, stojącego z wyrazem bólu na twarzy, po czym uśmiechnął się smutno do swojego byłego przełożonego i przyjaciela, po czym wyszedł zza drzwi poraz ostatni, nie spoglądając się już za siebie.

~^~
(parę tydzień wcześniej)
~^~

- Martwię się o księdza Mateusza - powiedziała blondynka, siadając na krześle naprzeciw księdza Biskupa. W pomieszczeniu znajdowali się najbliżsi niebieskookiego, między innymi; Możejko, Pluskwa, Babcia, Nocul i oczywiście Natalia - cały dzień chodzi zamyślony i, na dodatek mało je! A tak mu zawsze smakują moje obiady - mówiła smutno, spuszczając wzrok.

- Nie tylko pani Natalia to zauważyła, u nas również zachowuje się inaczej - zaczął Możejko, patrząc poważnie na starszego duchownego - gdy z nami współpracuje, nie tylko jest zamyślony, ale czasami potyka się o własne nogi - wszyscy, prócz obecnego Nacula, spojrzeli zaskoczeni na inspektora.

- Orest ma rację - kontynuował aspirant, przecierając zmartwiony twarz. Bo jak miał się nie martwić, gdy z jego przyjacielem coś się działo, a on nie mógł mu pomóc? - raz byliśmy w lesie, ponieważ ksiądz Mateusz znalazł poszlaki, że tam jest nasz sprawca. Byliśmy już prawie na miejscu, gdy ksiądz nagle zniknął nam z oczu, a jak wróciliśmy kawałek, siedział oparty o drzewo - widział, że ksiądz Jacek chce się odezwać – po cholerę on wogóle tu był? Przecież nie lubił nawet Mateusza! –, ale natychmiast mu przerwał - gdy podbiegłem do niego, zobaczyć czy nic się nie stało to ksiądz stwierdził, że się potknął i ruszył dalej jak gdyby nigdy nic.

- Tak samo na komendzie - mówił dalej Możejko, patrząc na wciąż próbującego się odezwać Jacka. Biskup, spojrzał również w tym samym kierunku, uciszając siwowłosego księdza - jak zawsze ze mną rozmawiał o potoku sprawy, przy której nam pomagał, tak teraz były pojedyncze odpowiedzi. Wogóle się nie skupiał, tak jakby cały czas był daleko myślami, od rzeczywistości.

- To co mówicie mnie bardzo niepokoi, ale nie mam jak pomóc - na niedowierzające spojrzenia, jakie starszy duchowny dostał, mógł jedynie załamać ręce - sam zauważyłem te niepokojące zachowania, ale gdy starałem się go wypytać co się dzieje, kompletnie się zamknął i zmieniał temat.

- To tak, jakby wyjawienie prawdy, było wręcz tabu dla niego - stwierdził Pluskwa, drapiąc się po karku. Martwił się o przyjaciela i to bardzo, ale im więcej słuchał innych, tym bardziej przekonywał się, że poznanie prawdy było o wiele trudniejsze niż myśleli.

- Ale nie możemy pozwolić, żeby męczył się z tym sam! - zaprotestowała blondynka, spoglądając na twarze innych. Czy nie przyszli tutaj po to, by szukać pomocy u księdza Biskupa? Jeśli nawet on nie potrafi im pomóc, to jak mieli to zrobić dla jej ulubionego księdza? - przecież to go wymęczy!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 31, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

O jedną akcję za dużo / Ojciec Mateusz one-shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz