Po wczorajszej wizycie dwóch okropnych bandziorów zamontowałam dzwoneczek przy drzwiach. Tak, bym wiedziała, że ktoś wszedł do środka, kiedy będę na zapleczu. Dokładnie tak jak teraz. Odłożyłam parzenie kawy na później, miałam do obsłużenia klienta.
Wróciłam do sklepu.– Dzień dobry – usłyszałam głęboki, chrapliwy głos. Kilka kroków ode mnie stał mężczyzna ubrany w czarnydopasowany garnitur. Miał hebanowy, parodniowy zarost na twarzy i włosy zaczesane do tyłu na żel.
Zapach jego perfum unosił się w całym wnętrzu, był wręcz odurzający. Ciemne, diabelskie oczy rozglądały się badawczo dookoła. Spojrzałam na jego buty. Zawsze miałam obsesję na tym punkcie. Były czyściutkie i schludne, jak ich właściciel. Po przeskanowaniu całej jego sylwetki zapytałam przez zaciśnięte gardło:
– W czym mogę pomóc?
– Hmm... – Przejechał kciukiem po lekko rozchylonych wargach.
Ten gest wydał mi się tak bardzo seksowny, wręcz nieodpowiedni do sytuacji. Szybko się domyśliłam, kim jest.
Widziałam go na zdjęciach, ale to, jak prezentował się na żywo, było nie do opisania.
Pierwsza moja myśl: to będzie trudniejsze, niż sądziłam.– Chciałaś ze mną rozmawiać, więc jestem. – Usiadł na nowej, drewnianej ladzie, którą dziś mi wymieniono.
– To prawda – wykrztusiłam. – Nie mam pieniędzy. Wszystko, co pożyczyłam, poszło na remont i wyposażenie sklepu. Wczoraj otworzyłam, nic jeszcze nie zarobiłam. Pewnie mało go to obchodziło, ale chciałam przybliżyć mu moją sytuację finansową.
– Mam więc dla ciebie propozycję. Najbliższy miesiąc spędzisz ze mną. Wtedy twoje długi zostaną umorzone.
– Długi? – Nie potrafiłam ukryć zdziwienia. – Ja nie proszę o ich spłatę. Proszę, byś nie kazał płacić mi haraczu. To znaczy... za moje bezpieczeństwo – poprawiłam się szybko.
Mężczyzna lekko się uśmiechnął. Ten grymas zupełnie nie pasował do jego aparycji złego bandziora.
– Pożyczyłaś pieniądze od lichwiarzy. Wiesz, czym to grozi? Będziesz musiała zapłacić im dwa razy więcej niż to, co dostałaś.
– Zdaję sobie z tego sprawę. Ale nie będę miała pieniędzy na spłatę kredytu, jeśli zacznę wam płacić – wyjaśniłam. – Zabiorą mi sklep... Musi być jakiś sposób. Proszę. Jestem w stanie zrobić wszystko. – Byłam żałosna. Zdawałam sobie z tego sprawę.
– Wszystko? – Oczy mu pojaśniały. – Przed chwilą zaproponowałem ci jedno z wyjść.
– Jedno? Jest zatem jakieś inne? – zapytałam z nadzieją.
– Byś mi płaciła – odparł. – Wybieraj.
– Mam być twoją dziwką przez miesiąc? – Nie potrafiłam ukryć zaskoczenia. – To jest ta twoja wspaniała propozycja?
– Nie dziwką, tylko kobietą do towarzystwa. – Uśmiechnął się zadziornie. – O nic więcej cię nie proszę.
– I ja mam się na to zgodzić? – zdziwiłam się. – Nie będziesz chciał ode mnie seksu?
– Pewnie będę. – Wzruszył nonszalancko ramionami. – Ale nie zrobię tego pierwszy, bo sama do mnie przyjdziesz prędzej czy później.
Wyszczerzył się zuchwale.
Pewny siebie skurczybyk.
– Kiedy mam dać ci odpowiedź? – zapytałam, rozważa- jąc to, co mi zaoferował.
– Teraz – odpowiedział bez wahania.
– Teraz? – powtórzyłam po nim jak echo. Pod naporem jego intensywnego spojrzenia postanowiłam przystać na jego warunki. Mam inne wyjście? – Zgadzam się – odparłam.
– Super! – Klasnął w dłonie. – Jedźmy od razu po twoje rzeczy. – Zeskoczył z lady, zadowolony z siebie.
– Mieszkam tu – wyznałam zawstydzona.
– Tu? – zdumiał się.
– Tak. Tu. – Ruszyłam w stronę zaplecza.
To jedno pomieszczenie służyło mi do spania i gotowa- nia. Ogólnie do wszystkiego poza toaletą, rzecz jasna. We- szłam do środka. Mężczyzna podążył tuż za mną, czułam jego wzrok na plecach. Jego osoba dziwnie mnie krępowała. Onieśmielał mnie, jednocześnie wywoływał swoisty niepokój.
Na zapleczu miałam tylko materac, leżący bezpośrednio na podłodze, szafkę, mały stolik i prowizoryczną kuchenkę gazową. Pakowanie nie zajęło mi dużo czasu. Wszystkie ubrania trzymałam w torbie podróżnej.
– Tylko tyle? – zapytał zaskoczony.
Kiwnęłam głową. Myślałam, że pomoże mi nieść bagaż, ale odwrócił się i wyszedł. Ruszyłam za nim. W sklepiku pojawił się inny mężczyzna z tatuażem na dłoni i wziął ode mnie pakunek. Zamknęłam sklep i posłusznie wsiad- łam do czarnego SUV-a stojącego przy krawężniku.
To był początek końca. Pytanie: czyjego?

CZYTASZ
Nigdy nie zadzieraj z Mafią. Tom Wydana- Self - Publishing.
ChickLitZoe otwiera sklep z używana odzieżą w jednym z włoskich miasteczek. Pierwszego dni zjawiają się u niej tajemniczy klienci, którzy okazują się być miastowymi bandziorami, bez ogródek każą płacić jej haracz w innym wypadku, będzie miała nie małe probl...