Dopiero gdy weszliśmy do środka, Alessio zdjął mi opaskę z oczu. Przymrużyłam powieki, kiedy moje oczy oślepiła nagła jasność. Złapał mnie pewnie za rękę i zaprowadził w głąb pomieszczenia wypełnionego ludźmi. Przepych był dosłownie namacalny.
Podłużny stół, mieszczący na oko jakieś dwadzieścia osób, przystrojono czarnym obrusem, na którym znajdował się złoty bieżnik. Złote sztućce leżały na czarnych serwetkach, tuż obok białej zastawy ze złotymi zdobieniami. Palące się złote świece nadawały przytulny klimat.
Panowie mieli na sobie smokingi, panie zaś eleganckie suknie wieczorowe. Dziwki, kochanki, partnerki. Nie potrafiłam zweryfikować statusu tych kobiet, ale wszystkie były ładne, zgrabne i młode.
I ja, kompletnie tu niepasująca, wśród nich...
Nie zostałam przedstawiona żadnemu rozmówcy Alessia. Czułam się przez to uprzedmiotowiona. Jak ozdoba, której nawet nie warto poświęcić chwili, a tym bardziej się nią zainteresować. Każdą z kobiet tak traktowano. Zacisnęłam zęby. Wiedziałam, po co tu jestem i jakie są moje cele.
Po niekończących się rozmowach zasiedliśmy wreszcie do stołu. Podano nam przystawkę. Arancini – ryżowe kulki podsmażane w bułce tartej. Skórka była chrupiąca, a nadzienie kremowe. Wszyscy używali sztućców, tylko ja jadłam palcami. Gdy to dostrzegłam, zastygłam i spanikowana spojrzałam na Alessia. On się do mnie jedynie uśmiechnął. Sam odłożył sztućce i zaczął jeść tak jak ja – palcami. Nikt tego nie skomentował, a on się pochylił i wyszeptał:
– Tak jest wygodniej i smaczniej. Masz rację.
Przełknęłam to, co miałam w ustach, po czym wytarłam je serwetką.
– Przepraszam. – Czułam się zakłopotana. Miałam dotrzymać mu towarzystwa i w żaden sposób go nie ośmieszyć. – Nic się nie stało. – Ścisnął moje kolano pod stołem.
- Jedz – nakazał mi.
– Któż to? – Dopiero teraz zostałam dostrzeżona przez krępego mężczyznę w podeszłym wieku, siedzącego naprzeciwko nas. Jego partnerka była od niego o wiele młodsza.
Wszyscy inni natychmiast przestali rozmawiać i skupili się na nas. Spłoszona natarczywością spojrzeń spuściłam wzrok na talerz.
– Zoe – odpowiedział sucho Alessio. – Chcesz wiedzieć coś jeszcze? Może to, że wydłubię ci oczy, jeśli jeszcze raz na nią popatrzysz jak na swoją dziwkę?
Zareagował dość ostro, nie spodziewałam się tego.
– Synek tatusia mi grozi? – prychnął pogardliwie męż- czyzna. Uderzył pięścią w stół. Podskoczyłam, tak jak cała zastawa, która wydała głośny dźwięk. – Będę patrzył, gdzie będę chciał. I jak będę chciał.
– Tylko spróbuj! – wypalił Alessio, a ja spojrzałam na niego wystraszona.
– Wolałbym spróbować twojej dziwki.
Al w ułamku sekundy wyciągnął z kieszeni nóż, zamachnął się i wycelował w ścianę nieopodal głowy swego rozmówcy.– Waż słowa – warknął przez zaciśnięte zęby.
Tamten zupełnie nic sobie z tego nie robił.– Spróbuję jej, bądź tego pewien. Przyjdzie taki dzień, gdy padnie przede mną na kolana i mi obciągnie, a ty będziesz tylko patrzył.
Przenigdy nie chciałabym mieć najmniejszego kontaktu z tym człowiekiem.
Alessio nie wytrzymał. Gwałtownie wstał, podszedł do mężczyzny, złapał go za marynarkę i przyłożył mu nóż do gardła. Facet chyba się jednak wystraszył, bo zbladł. Przed chwilą zgrywał chojraka, a teraz mina mu zrzedła.

CZYTASZ
Nigdy nie zadzieraj z Mafią. Tom Wydana- Self - Publishing.
ChickLitZoe otwiera sklep z używana odzieżą w jednym z włoskich miasteczek. Pierwszego dni zjawiają się u niej tajemniczy klienci, którzy okazują się być miastowymi bandziorami, bez ogródek każą płacić jej haracz w innym wypadku, będzie miała nie małe probl...