Dom Łyżek - Krwawy Początek

58 8 2
                                    

Vanna wstała gdy ranek był jeszcze młody, spojrzała na zegarek który minionego wieczoru znajdował się na jej nadgarstku, nie miała go, co zwróciło jej uwagę. szukała zegarka przez około 10 minut nie znalazła go. Postanowiła wyjść ze swojego pokoju ale, coś było nie tak, drzwi były zatrzaśnięte.
- Nie próbuj otwierać drzwi. Następnym razem zostaniesz porażona prądem. - Powiedział tajemniczy głos. Może i głos ten był tajemniczy, ale Vanna go poznała, to był potężny wid*lec...

- Co jest kur*a?! - krzyknęła Vanna, zaczęła chodzić po pokoju. To był jej pokój, dokładnie taki sam. Wyjrzała przez okno, wszystko było dobrze, przed domem stało auto jej Rodziców..
- Auto Taty? - Vanna od 10 lat nie mieszkała z rodzicami.
- Co tu się odkurwia?! - krzyknęła Vanna.
Vanna stwierdziła że spróbuje otworzyć drzwi jeszcze raz, kopnął ją prąd
- AUA!! - Krzyknęła Vanna
- A nie mówiłem? - zaśmiał się widelec
Vanna usiadła na łóżku i z niecierpliwieniem czekała z nadzieją że obudzi się ze snu. Minęło około 20 minut. Z głośnika wyległ się krzyk
- Zbiórka na śniadanie, otwieranie drzwi cel. - To nie był głos wid*lca, to było bardziej robotyczne.
- Mam nadzieje że to sen... - szepnęła pod nosem Vanna. Wyszła z pokoju, rozejrzała się, to wyglądało jak więzienie, przed "celami" stało już więcej osób, rozejrzała się po twarzach, na pierwszy rzut oka nikogo nie poznawała.
- Hej, kochani, ruchy! Co wy tacy zaspani! Idziemy na śniadanie! - To znowu był on.. Widel*c
- O śniadanko! - krzyknął ktoś. Vanna poznawała ten głos, to była Chleb. Ostatni raz słyszała ten głos 12 lat temu.
- Chleb?! - krzyknęła Vanna
- Eee, nie? A kto mówi? - Chleb nie używała tej ksywki od wielu lat
- Vanna z łyżek pamiętasz? - Odpowiedziała
- Ej, Ej, bez takich żadnych ekh ekh łyżekhehek - powiedział widelec.
- Zamknij się widelec - Krzyknęli wszyscy
- Vanna? Chleb? - Krzyknął ktoś z tłumu
- Łopatko? - Krzykneli razem Vanna i Chleb. Podbiegli do nich Dobrze zbudowani mężczyźni w czarnym ubranku, kamizelkach kuloodpornych, hełmach i maskach oraz zagrozili że jeżeli jeszcze raz odezwą się nie pytani bądź wspomną o łyżkach zostaną spałowani oraz zamknięci do izolatki.
Przestraszyli się.
- Idziemy na stołówkę! - Odezwał się Wid*lec.
[Na stołówcę]
- No, ruchy, ruchy! zajmijcie miejsca - Odezwał się Wielki Wied*lec
Stołówka była "Ozdobiona" połamanymi łyżkami, czaszkami łyżko-dzieci i zakrwawionymi łańcuchami. Vanna, Chleb i Łopatko zajęli miejsca obok siebie.
- Nie wiem o chuj tu chodzi ale, troche siurowo - zaśmiała się łopatko.
- Nie śmieszne.. To jest widelec, pamiętasz go? - odpowiedziała Vanna
- Dla mnie śmieszne - Powiedziała Chleb
- Dobra, dobra, koniec rozmów! - Krzyknął wid*lec. Do "więźniów wid*lca" podeszli strażnicy w czarnych ubraniach oraz przymocowali do nich obroże z ostrzem które wbijało się co raz mocniej, na początku obroża była luźno lecz z każdą sekundą się zaciskała co zmuszało do szybkiego jedzenia. W tym samym czasie inni strażnicy podali jedzenie do stołu, była to zupa pomidorowa
- Ooo, jedzonko - krzyknęła Chleb.
Po chwili więźniowie dostali "sztućce" były to wid*lce.
- Ej, jak my mamy tym jeść! - Zaskarżyła się Chleb
- Nie gadaj tylko jedz, te opaski się zaciskają - szepnęła Vanna.
Zaczęli jeść. Po 30 sekundach Łopatko wpadł na pomysł aby wypić zupe podnosząc talerz i go przechylając, niestety, wid*lec to przewidział i na dnie talerzy zamontował magnesy, stół był metalowy. Łopatko wkurzony walnął w stół
- Ej, ej, stary, spokojnie! Bo mi stół popsujesz. - Powiedział Widelec
- Siurzy mnie to! - Krzyknął łopatko.
Jego opaska zacisnęła się o 0,5 cm.
- O kurwa.. - Szepnęła Vanna
- Co? - Odpowiedział Łopatko
- Twoja opaska.. się zacisnęła... mocniej... - wyjąkała Vanna.
- On ma nad nimi kontrole? No ej, to nie fair! - oburzyła się Chleb.
- Jedzcie szybciej - Szepnęła Vanna.
[ 15 minut później ]
- Skończyłem - Krzyknął chleb. Jego opaska rozpadła się w pół i opadła na ziemie
- Ja też - Powiedziała Vanna. Jej opaska również odpuściła. Łopatko jeszcze jadł zostało mu troche ma dnie.
- Dawaj Łopatko, Dawaj! - kibicowali mu Koledzy.
- Skończyłem! - Krzyknął ze szczęściem w głosie - Aua to było bolesne! - dodał.
- Cieknie ci troche krew ale, nie przecięła tętnicy. Wyliżesz się. - Powiedziała Vanna
- O, skończyliście, w końcu, ile można na was czekać. - Powiedział widelec - to co czas na zabawę! Straże, do cel z nimi!
- Musimy go pokonać. - szepnął Łopatko.
- No przydało by się.. - odpowiedziała Vanna.
- Nie rozmawiać. - Powiedział niskim głosem jeden ze strażników. Łopatko podskoczył ze strachu i wyjrzał przez ramie by spostrzec osobnika wydawającego głos.
- Jesteśmy przy waszych... - nie dokończył Wid*lec - Celach! - Przypomniało mu się... - Wejdźcie do cel - powiedział. Chleb weszła do celi, jej cela również była jej pokojem, wszystko było poustawiane dokładnie tak samo, szafki, łóżko, nawet cały kurz zbierał się w tym samym miejscu. Był jeden problem, to nie był jej teraźniejszy pokój, tylko jej pokój z dzieciństwa.. wróciły jej wszystkie wspomnienia z młodzieńczych lat, gdy beztrosko grała w Minecrafta, gdy była w społecznośći łyżek albo gdy spotykała się ze znajomymi. Niestety, to już minęło, Chleb pracuje jako grabaż 8 godzin dziennie, zarabia dużo jak na tą robote. Czekali w celach około 2 godzin.
aż w końcu z głośników wyległ się dźwięk
- Dobra kumple, czas na zabawe, otwórzcie cele! - Powiedział wid*lec. Drzwi otworzyły się. Łopatko wiedział że coś się zaraz stanie, że wid*lec będzie chciał ich skrzywdzić.
- Kurwa... - Szepnął Łopatko
- Idź - Powiedział do niego Strażnik
- Dobrze.. - odpowiedział Łopatko
[ Na sali "Tortur" ]
- Zajmijcie miejsca na podłodze - Powiedział głos - Puścimy wam mszę czczenia wid*lców, będziecie musieli słuchać jej przez najbliższe 40 minut, za chwile do waszych ciał zostaną przyczepione ładunki wybuchowe, jeśli bedziecie probowali uciec to.. wybuchniecie AHAHAHAHHAAH! - Zaśmiał się szyderczo Wid*lec.
- On jest pojebany! - Krzyknął ktoś z tłumu.
- Alicja? To ty? - Powiedział Łopatko.

[CDN]

Od Autora:
Kocham Łyżki

Dom Łyżek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz