Rozdział 2

37 1 3
                                    

Cała czwórka szykowała się do snu.
- Ej Aka*? - zawołał Enezer leżąc na łóżku - widziałem, że na stołówce rozmawiałeś z taką niezłą laską~
- Jaką laską? - spytał lekko zdziwiony Akasho.
- No tą w długich, fioletowych włosach, związanymi w dwie kitki po bokach. Nie chwaliłeś się, że już kogoś masz - zaczął się śmiać Enezer.
Akasho zmarszczył brwi i udawał, że tego tematu w ogóle nie było.
- Stary przecież żartowałem! Nie obrażaj się, no...
- Zastanów się 20 razy zanim coś powiesz, Enezerze... - powiedział lekko zdenerwowany Akasho.

Ta "laska" o której mówił Enezer, to Rasey Olimp - skazana 17-latka za porwanie i pobicie. Stwierdziła, że super pomysłem będzie wybranie sobie ofiary. I trafiło na Akasho. Ta rozmowa, którą widział Enezer to dość twarda wymiana zdań, która skończyła się na tym, że Rasey zaczęła grozić swojej "ofierze".

Owen już smacznie spał, gdy jego brat Leon robił wieczorem trening.
- Ej młody numer 2! - zawował znowu Enezer, tylko tym razem do Leona - jeszcze będziesz miał 3 lata, aby zrobić sobie klate, więc odpuść sobie i chodź spać.
- Pozwól mój drogi kolego, starszy o jedynie rok, że sam będę sobie wyznaczał czas na trening. Nie potrzebuję chodzącego stopera - odpowiedział Leon ze złością w oczach, ale spokojem w głosie.
Enezer wzruszył ramionami i położył się.
Akasho tylko leżał i nawet nie mrugał. Leon widząc to postanowił zaaragować.
- Ty w ogóle potrafisz mrugać?
Ale Akasho nie odpowiedział.

Gdy wszyscy sobie spali, chłopak miał dziwny sen.
Śniło mu się....no właśnie. Jak to mógł nazwać....Glitche.
Nie był to pierwszy raz.
Cały jego sen to wirujące kolorki i nie tylko.
Przez co gdy się obudził okazało się, że spał ledwo 1,5 godziny.
Rano na stołówce był ledwo żywy. Jednak życie go nie oszczędzało. Podczas jedzenia podeszła do niego Rasey.
- Proszę, proszę...Serio zamierzasz to jeść? FUUUUJ...-obrzydziła się dziewczyna.
- Daj mi spokój...powiedział cicho i zmęczonym głosem.
- Chodź w sumie to żarcie pasuję do Ciebie...Źle wyglądające i obrzydliwe w środku...- po czym zaczęła się śmiać.
Chłopak chcąc się bronić wstał i wyglądał, jakby chciał to jakoś ostro skomentować, ale nie zdąrzył nawet otworzyć ust i już walnięty przez Rasey leżał na podłodze.
- Nawet nie próbuj nic Ci to nie da... - powiedziała i wyszła ze stołówki śmiejąc się.
Owen zauważył kolege leżącego na ziemi.
Długo się nie zastanawiając podbiegł do kolegi.
- Akasho! - wołał Owen - wstawaj!
Oczywiście, że nic mu się nie stało. Po prostu przez te niewyspane noce, Akasho po prostu leżał i próbował się zdrzemnąć.
Owen nie wiedząc co się dzieje, iż jego kolega nadal nie odpowiadał, wołał o pomoc.
Ochroniarz podbiegł sprawdzić co się stało, ale że Akasho tylko zasnął, odprowadził go do celi.
Chłopak znowu nie spał długo. Minęła raptem godzina. Gdy Leon i Enezer byli na zajęciach, Owen został z ochroną, aby zobaczyć, czy to tylko śpiący był i pod wpływem ataku (za który już Rasey odpowiedziała) stracił równowagę, czy to jednak był zbieg okoliczności, że ten walnął o podłogę.

|*Aka - tak Enezer czasem mówił na |
|Akasho. |

Glitchashi - CHAPTER 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz