Dumbledore wezwał ja do swojego gabinetu w piękny słoneczny wakacyjny dzień, który spędzała u Weasleyów. Weszła do pomieszczenia, a jej oczą ukazał się pocieszny staruszek i czarnooki nietoperz. Była zaskoczona, dlaczego w gabinecie był Snape i jaki ma to związek z jej wezwaniem.
- usiądź Hermiono - dyrektor wskazał jej fotel stojący na przeciwko biurka. Czuła na sobie lodowate spojrzenie mistrza eliksirów. Zastanawiała się dlaczego ten wzrok wywołuje chłód w jej ciele i nie pozwal normalnie oddychać- dołączając do zakonu wiedziałaś, że będzie trzeba w którymś momencie się poświęcić dla dobra ogółu- uśmiechnął się smutno starzec- ten dzień nadszedł dziś Hermiono. Jestem świadomy, że są teraz wakacje, że chciałabyś spędzić czas ze swoimi przyjaciółmi na beztroskiej zabawie, jednak z wielką przykrością muszę ci odebrać te chwile i poprosić cię o pomoc, niestety nikt inny nie nadaje się do tego zadania lepiej niż ty- Snape nadal obrzucał ją zimnym spojrzeniem- Ani dla ciebie ani dla profesora Snapa nie będzie to łatwe, ale muszę was prosić abyście do końca wakacji pracowali razem nad eliksirem Felix Felicis, przyrządzenie płynnego szczęście nie będzie ani łatwe ani krótkie, ale potrzebujemy tego, aby wspomóc zakon i pokonać Voldemorta. Do końca wakacji zamieszkasz z profesorem w jego komnatach- spojrzała na nauczyciela a w jego oczach było widać tylko niechęć do wykonywania tego zadania
- Tak jest panie profesorze- odpowiedziała z wyraźną niechęcią i rzuciła spojrzenie na mężczyznę w czarnych szatach
Zastanawiała się dlaczego musi to robić akurat z nim i akurat ona, tak bardzo pragnęła aby był to ktokolwiek inny, jednak Hermiona w odróżnieniu od jej przyjaciół miała szacunek do mistrza eliksirów i wiedziała że jest on po stronie zakonu w końcu tyle razy to udowodnił
Spakowała swoje walizki i pożegnała się z przyjaciółmi którzy patrzeli na nią ze współczuciem. Nie dziwiła się nie życzyła by tego nawet najgorszemu wrogu ale czego się nie robi dla wygranej z sami wiecie kim.
Snape czekał na nią w swoich komnatach, gdy pojawiła się spojrzał na nią szyderczo i pokazał jej miejsce spania, był to malutki pokój który wyglądał jakby nikt od dawna do niego nie zaglądał, łóżko było małe i wyglądało na nie wygodne, obok niego stała mała szafka a na przeciwko niej całkiem spora szafa. Nie komentowała , nie mruknęła ,nawet na niego nie spojrzała, weszła do pomieszczenia rozejrzała się odwróciła się na chwilę do profesora skinęła mu głową i zaczęła się rozpakowywać. Severus jeszcze chwilę na nią patrzył, cofnął się i zamknął za sobą drzwi. W jego głowie było tylko jedno, aby skończyć jak najszybciej zadanie i rozstać się z panną Granger
Hermiona dostała grafik, praktycznie cały dzień miała siedzieć przy kociołkach i pracować, jedyne przerwy jakie miała mieć to na obiad i kolację oraz na sen. Skrzywiła się
- coś się nie podoba panno Granger? - spojrzał na nią unosząc lewą brew do góry- za dużo jak dla jednej gryfonki? - uniósł kącik ust w szyderczym uśmiechu
- nie profesorze - odparła i usiadła na łóżko
Komnata Snapa był ładna wszystko pokrywał czarny marmur tylko nie jedno pomieszczenie, to jedno w którym znajdowała się teraz dziewczyna. Chciała przedrzeć się te męki i jak najszybciej wrócić do przyjaciół
- Granger, do pracy! - krzyknął Snape, a dziewczyna zadrżała i natychmiast podniosła się z łóżka, aby udać sie do laboratorium
Pomieszczenie było przygotowane do pracy, na dwóch oddalonych od siebie miejscach pracy stały Kociołki i wszystkie składniki będące potrzebne przy pracy nad eliksirem
Hermiona wziela się do pracy na natychmiast, przed oczami trzymała instrukcje i wykonywała wszystko zgodnie z nią, jednak obecność nauczyciela rozpraszała ją wydawało się , że wszystko szło zgodnie z planem kiedy nagle kociołek zaczął niebezpieczni bulgotać, na swoim ramieniu poczuła dłonie, a następnie coś uderzyło w nie z impetem, to było ostanie co pamiętała
CZYTASZ
Brzydki, zły i szczery - Sevmione
FanfictionJest to własną interpretacja innej książki która kiedyś była opublikowana tu na wattapadzie, jednak zniknęła , a to wielka startą , nie pisze tak dobrze jak autorka tamtego dzieła , jednak uznałam , że warto to opublikować , wstawiam więc pierwszy r...