7. you have to do it

685 72 40
                                    

Po całej sytuacji u Will'a zupełnie straciłem chęci na cokolwiek. Wiedziałem że to ja bądź któryś z moich przyjaciół umrze i naprawdę złamało mnie to.

Przestałem chodzić do szkoły a nawet brać udział w VC z chłopakami. Próbowali mnie pocieszyć i znaleźć sposób na to abyśmy wszyscy uszli z życiem lecz szło im to daremnie.

Leżałem kolejny dzień w łóżku wypłakując sobie oczy gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Nic nie odpowiedziałem a mimo tego usłyszałem kroki w swoim pokoju.

Poczułem po chwili ciężar na łóżku obok siebie i odkręciłem się zauważając czarne włosy.

Nick nie odezwał się ani słowem wiedząc że i tak nie będę miał ochoty z nim ani nikim innym rozmawiać, więc przysunął mnie do siebie i pozwolił się wtulić niczym w ulubiona przytulanke.

Leżeliśmy tak dłuższy czas napawając się swoją obecnością a mimo ciszy cały czas czułem hałas. Zapewne dobiegał on z mojej głowy bo mimo tego że potrafię sie wyłączyć, teraz nie miałem na to siły.

Nick zaczął cicho mruczeć słowa jakiejś piosenki której nie znałem a ja wsłuchałem się w wyśpiewywane przez niego słowa które słyszałem doskonale.

Because if the whole world was watching

I'd still dance with you

Drive highways and byways to be there with you

Over and over the only truth

Everything comes back to you

Z moich oczu ponownie popłynęły łzy. Miałem już tego serdecznie dość, nie wiedziałem że bycie tym dzieckiem będzie się wiązało z takim bólem i cierpieniem.

Nick zauważając że płacze, podniósł rękę i otarł wszystkie moje łzy.

Moje oczy pełne bólu i jego pełne nadziei na szczęśliwy koniec w końcu się skrzyżowały. I to złamało mnie jeszcze bardziej. Wiedziałem że to mogą być ostatnie cztery miesiące gdy będę widział oczy chłopaka, oczywiście mógł umrzeć każdy inny ale tak strasznie sie bałem.

Nick spowrotem przytulił mnie do siebie kołysząc nami we wszystkie strony.

-Karl musisz w końcu się z nami spotkać albo chociaż porozmawiać. Bez ciebie nic nie wskóramy a nasze przygotowania do dnia ostatecznego zatrzymały się dwa tygodnie temu. Wiem że jest ci ciężko słońce, ale damy radę. Musisz dać radę. Dla mnie, dla George'a, dla Dream'a i co najważniejsze dla siebie.- powedział w końcu chłopak z troską w głosie.

-Okej.- na nic więcej nie miałem siły więc odpowiedziałem mu jednym krótkim słowem.

-Połóż się, jutro pojdziemy do Will'a, dobrze?- odparł chłopak kładąc mnie w wygodnej pozycji i przykrywając kołdra.

-Zostaniesz?- wyszeptałem cicho patrząc na niego z nadzieja w głosie, na co ten nie odpowiedział i położył się obok mnie obejmując.

Tak bardzo nie chciałem ich tracić.

_

Obudziłem się przed chłopakiem ale tak bardzo nie chciałem wstawać, że leżałem nadsłuchując czy Nick już wstał. Gdy poczułem w końcu że sie podnosi, otworzyłem oczy.

-Jestem gotowy. Możemy iść do Will'a.- odparłem już trochę bardziej silniejszym głosem.

Chłopak tylko uśmiechnął się i poszedł do szafy aby wybrać mi ubrania.

Przypatrywałem się mu mając w głowie myśli jak bardzo jest piękny i nie zasługuje na to co go spotyka. Wiedziałem że tylko ja i George tutaj jesteśmy strasznie wrażliwi a on i Clay są tymi poważnymi ale w głębi duszy czułem że jego też to bardzo boli.

Gdy podawał mi ubrania złapałem go za rękę i zatrzymałem w połowie drogi.

-Obiecaj że to nie będziesz ty.- powiedziałem czując że zaraz nam obojgu mogą puścić emocje.

-Karl wiesz że bym chciał, ale to nie odemnie zależy.- powiedział zamykając oczy.- Proszę doprowadz sie do porządku i idźmy tam już.

Zrobiłem to o co prosił i zaraz byliśmy w drodze do Will'a. Był już cholerny styczeń a w tej szkole nawet nie zauważyli że nas nie ma. Idioci.

Po dość długiej drodze byliśmy już u chłopaka.

Will zrobił mi jakąś swoją leśna herbatke która miała za zadanie mnie uspokoić i zaczął swój monolog.

-Karl nie było cię tu przez dwa tygodnie, więc w końcu ktoś musiał wyciągnąć cię z łóżka. Mamy cztery miesiące do tego cholernego dnia i naprawdę jesteśmy gotowi tak że aż wcale. Dlatego nie obchodzi mnie wasza szkoła i inne zajęcia albo zostajecie tutaj przez dwa miesiące bo nie możemy tracić ani dnia dłużej albo spotykamy sie conajmniej co dwa dni. Wiem że to będzie dla was trudne więc przepraszam że jestem taki władczy ale chyba chcemy pokonać tą cholerna nature i uratować wszystkich aby nastał ten cholerny upragniony raj.- powiedział chłopak czasem gubiąc się w słowach.

Kiwnełem tylko głową na całą jego wypowiedź wiedząc że nie mam nic do gadania bo i tak już bardzo zjebałem.

Chłopcy ustalili że lepiej będzie abyśmy pojawiali się co jakiś czas w szkole nie chcąc aby ktoś się domyślił że zaczyna sie coś złego. Więc wybraliśmy opcje bycia tutaj co trzy dni.

Czekały nas 4 długie i bardzo pracowite miesiące.

_

karlnap rozdział letss go<3

children of the elements / karlnap (complete)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz