Rozdział III

61 1 0
                                    

Spuściłam głowę w dół.

- Tak wiem, mamy tylko siebie. Dał rękę na moje ramię i powiedział:

- Tak właśnie więc się już nie martw. Jakoś to będzie.

- Dobrze tylko mam jedno pytanie. Naprawdę będziemy teraz tutaj mieszkać? Zapytałam z ciekawością.. Miałam oczywiście jakieś nadzieje, że zaprzeczy..

- Niestety tak. Będziemy teraz tutaj nocować. Ale lepsze to niż nic prawda?

Miałam w tym momencie pełno myśli. Moje serce mówiło, że lepiej jak tu zostanę a rozum przeczył. Nie wiedziałam co powiedzieć. Patrzyłam na niego przez kilka sekund bez słowa jak niemowa, na szczęście coś z siebie wydusiłam:

- Tak naprawdę to nie podoba mi się twój pomysł. Nie chce tutaj mieszkać. I nie chce być w tym miejscu. Chcę wrócić. Tam jest mój dom. Wiem,że nie jest tam bezpiecznie ale inni tam też zostali, więc również ryzykują!

- Nie mogę ci pozwolić samej wracać. Powiedział donośnym głosem, tak jakby miał mnie zaraz zakłóć w kajdanki i nie wypuszczać.

- Nie musisz mnie zostawiać. Chodź ze mną.

Popatrzył na mnie jak na idiotkę.

- Dziewczyno jak sobie to wyobrażasz? Gdzie chcesz mieszkać? Sama widziałaś jak tam wygląda. Nie ma nawet kawałka trawy. Jedyne co jest to woda,kamienie i trochę piasku.

Uśmiechnęłam się szeroko i aż z radości podskoczyłam.

- To jest myśl! Mam pomysł! Możemy przecież zamieszkać w starej latarni. Jest tam cieplej niż tu. Bezpieczniej. Wiem z doświadczenia bo ostatnim razem rodzice kazali mi tam zostać gdy była wichura. W jego oczach zauważyłam promyczek szczęścia.

- Dobrze ale masz świadomość, że będziemy bliżej czasu... Przerwałam mu. Tak! Tak wiem. Ale nie możemy ciągle uciekać. Musimy stawić temu czoła. I mam pomysł. Pamiętasz jak mówiłeś, że ciemności nie rozświetli żadne światło świata? Właśnie rozświetli! Wykrzyczałam z radością. Naprawiamy ją. Naprawimy starą latarnię i zdobędziemy w końcu światło. Popatrzył na mnie ze zdziwieniem.

- Masz pojęcie, że to będzie trudne? Po za tym nic nam to nie da. Wichury i tak będą. Ludzie i tak będą ginąć i nic nie zmienimy. Przez chwilę straciłam sens życia. Chciało mi się płakać. Byłam załamana i kompletnie wykończona. Gdyby nie Casper teraz by mnie tutaj nie było. Popatrzyłam wtedy na niego i było mi już wszystko jedno. On to widział.

- Hej, nie poddawaj się. Powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy.

- Jak? Nie mamy celu. Nie mam sensu życia. Nawet nie wiadomo czy w naszym mieście jest wszystko w porządku i czy możemy wracać.

- Możemy zaryzykować i sprawdzić. W sumie i tak nie mamy nic do stracenia prawda? Spojrzałam na niego i po części miał rację.

* * *

Pamiętam wtedy jak bardzo za nimi tęsknilam. Chciałabym ich zobaczyć tylko raz. Na kilka minut. Sekund. Ale to jest niemożliwe. Przykro mi bo nie mam żadnego wspólnego zdjęcia. A jeśli o nich zapomnę? To by było straszne. Ciekawiło mnie zawsze czy Casper pamięta o swoich rodzicach. Przecież już jest taki stary, jego rodzice pewnie byli by już teraz dziadkami. A jego życie prywatne? Ciekawe czy miał kiedykolwiek dziewczynę. Nigdy nie miałam odwagi się o to spytać. A wtedy tym bardziej. Zrobiłam krok w przód, spojrzałam na niego i zapytałam z entuzjazmem:

- To kiedy idziemy?

- Możemy już dziś, ale musimy już ruszać aby zdążyć przed zmrokiem. Nie byłam do końca pewna czy chcę dzisiaj tam wracać, ale czym prędzej tym lepiej.

- Dobrze więc chodźmy. Byłam przerażona tymi kilometrami przed nami, teraz wiedziałam ile nas czeka. I też nie wiedziałam jaki widok zobaczę. Dobrze, że wtedy tam przyszliśmy. Przyznam, że nie było tak źle jak na początku. Wszyscy ci którzy zostali, aktywnie uczestniczyli w budowach i pracach mających na celu uratować nasze miasto. Casper i ja również się dołączyliśmy. Przyznam,że na początku te budowy wydawały mi się dziwne. Skąd oni mieli pewność,że wichura znów nie przyjdzie? No ale cóż.. Udało się. Nie spaliśmy jednak w latarni a w kamienicy. Zawsze wieczorem z wszystkimi graliśmy w karty i śpiewaliśmy piosenki. Nauczyłam Caspera piosenki, którą śpiewałam zawsze z moimi rodzicami. Dzięki im wszystkim nie czułam się taka samotna. I nadal tak jest. Wspierają mnie i traktuję ich jak rodzinę. Dowiedziałam się wczoraj, że mają dołączyć do nas inni ludzie, którzy również niedawno przeżyli taką katastrofę. Przyjadą z daleka i musimy ich ciepło przywitać. Widzę, że wichura krąży i sobie wybiera miasta po kolei jak domino. Dobrze teraz idę spać. Bo jutro rano musimy z Casperem przywitać nowych gości.

* * *

-Dzień dobry! (Prawie spadłam z łóżka).

- Casper przestraszyłeś mnie, coś się stało?

- Jak to co? Za kilka minut będą tutaj goście a ty dalej śpisz. Poskładaj szybko łóżko, przygotuj się i przyjdź do nas czekamy na ciebie.

- Dobrze już idę, ale daj mi pięć minut. Casper był tak szczęśliwy jakby zaraz miał wygrać w lotto. Dawno go takiego nie widziałam. Wstałam szybko z łóżka przygotowałam się i poszłam towarzyszyć Casperowi. Ledwo wyszłam na zewnątrz oni już tam byli. Gromadka ludzi. Dość duża gromadka. Będzie przynajmniej więcej rąk do pracy. Podeszłam do Caspera a on od razu jak mnie zobaczył, zaczął mówić tak szybko,że go nie rozumiałam.

- Gdzie byłaś tak długo? -Długo? Ja przecież... - Muszę ci wszystkich przestawić..albo nie przedstawię ci kilku..chociaż w sumie możesz sama ich poznać.. -Casper upokój się. - Dobrze to od kogo by tu zacząć.. Mooże.. - A kto to jest?

- O! Dobry pomysł. Luke! Luke, chodź tutaj na chwilę.

Gdy podszedł aż się zaczerwieniłam. Był brunetnem o piwnych oczach. A jego uśmiech. Poczułam się dziwnie. I jakoś tak mi mowe odjeło..

- Dzień dobry. (Uśmiechnął się)

- Witam cię Luke, poznaj Meg. Meg poznaj Luke.

- Cześć, miło mi cię poznać Meg. Podał mi rękę.

- He..hej mi również miło cię poznać. Co się ze mną dzieje. Nigdy się tak nie zachowywałam. Całe ręce mi się trzęsą. Casper popatrzył na mnie ze zdziwieniem i na szczęście przerwał tą krępującą atmosferę..

- Długo tutaj jechaliscie? Zaczął rozmowę z chłopakiem.

- Wyjechaliśmy wczoraj wieczorem żeby dzisiaj być na miejscu. Odpowiedział zerkając na mnie. Ciągle na mnie zerkał. A skąd to wiem? Bo przyznam, że czuje dokładnie to co on. Znaczyy..mam nadzieję, że on czuje dokładnie to co ja. Uhm..sama już nie wiem. Kim jest ten chłopak i dlaczego w jego towarzystwie się tak czuję? Sama nie wiem ale muszę to sprawdzić.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 08, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Czas ciemności..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz