Rozdział II

54 2 0
                                    

Wybiegłam z budynku z płaczem. Myślałam o wszystkim i o niczym. Zostałam sierotą. Sama w tym dużym świecie, co teraz będzie.Pamiętam jeszcze mój strach do teraz. Stanęłam na środku ulicy i myślałam co z sobą zrobić.. Podeszła do mnie kobieta. Była to ta, którą się opiekował ten nieznajomy. Stanęła nade mną i powiedziała: ,,Casper to dobry człowiek, możesz mu zaufać. Nie musisz się bać, on się tobą dobrze zaopiekuje." Zaniemówiłam.. Popatrzyłam na nią i ona miała rację. Człowiek który mnie znalazł mógł być moim jedynym ratunkiem. Postanowiłam pójść do niego i zapytać co będzie dalej, chciałam poznać jego intencje i co tak naprawdę się stało z moimi rodzicami. Pamiętam ten dzień jakby był wczoraj a to dlatego co stało się później. Gdy weszłam do kamienicy od razu skierowałam się w stronę mężczyzny. Gdy ten od razu mnie zauważył podbiegł do mnie i jego mina mówiła wszystko.. Chyba za ten czas co mnie nie było układał historię jak mnie przekonać żebym została. Ledwo wypowiedział jedno słowo przerwałam mu:

- Nie musi pan nic mówić, już wszystko wiem..

On jednak chciał kontynuować..

- Nazywam się Casper ii..

- Wiem jak się pan nazywa, chcę tylko powiedzieć że zgadzam się.. (Popatrzył na mnie ze zdziwieniem)..

- Jak to? Tak po prostu się zgadzasz?

- Zaufam panu.. Przerwał.

- Mów mi Casper dobrze?

- Casper zaufam ci, mam nadzieję że się nie zawiodę. Mam tylko ciebie i.. Przerwał.

- Ja też mam tylko ciebie. Odparł z opuszczona głową. Może pozwolisz się zaprowadzić w pewne miejsce i tam wszystko ci opowiem?

- Dobrze, bardzo chętnie.Odpowiedziałam.

Pamiętam jak szliśmy wtedy kilkanaście godzin. Zastanawiam się dlaczego nic wtedy nie mówił. Może bał się, że gdy zacznie coś mówić to się przestraszę i wrócę.

* * *

Gdy dotarliśmy na miejsce zobaczyłam dwie dróżki. Jedna prowadziła tak daleko, że nie było widać końca.. Druga zaś prowadziła do ogromnej groty. Popatrzyłam na niego a on chwycił mnie za rękę i ruszył. Szliśmy w stronę groty, zastanawiałam się czy to jest teraz mój nowy dom, nie myliłam się. Gdy dotarliśmy całkowicie na miejsce byliśmy tak zmęczeni, że nie zdążyliśmy nawet zamienić kilka słów bo zasnęłam. Spałam aż do rana, gdy się obudziłam Casper siedział przed grotą. Był tak wpatrzony w drugą dróżkę jak w obrazek. Wstałam po cichu, podeszłam bliżej i zapytałam:

- Dokąd ona prowadzi? On spojrzał na mnie i rzekł.

- Do mojego domu. Byłam szczęśliwa a zarazem w szoku. Jeśli tam jest jego dom to będziemy uratowani, nie będziemy musieli spać w zimnych grotach i będziemy żyli jak normalni ludzie. Z lekkim uśmiechem zapytałam.

- To kiedy ruszamy? On znów spojrzał na dróżkę i odparł.

- Nie ruszamy. Zostajemy tutaj.

Mój uśmiech tak szybko znikł jak się pojawił.

- Ale dlaczego? Przyprowadziłeś mnie tutaj.. Przerwał mi.

- Po to żebyś była bezpieczna. Tutaj jesteś bezpieczna.

- A twój dom? Rzekłam ze smutkiem.

- Tam BYŁ mój dom. Gdy byłem trochę starszy od ciebie przeżyłem dokładnie to co ty. Straciłem to. Straciłem dom. Rodziców. Wszystko. Dlatego nie chciałem cię zostawiać.. Gdy cię zobaczyłem przypomniało mi się to co miałem kiedyś. Ja byłem sam. Było mi bardzo ciężko odnaleźć się i dorastać. Mieszkałem w tym miejscu gdy straciłem rodziców i dach nad głową. Po pewnym czasie, gdy byłem już dojrzalszy i bardziej samodzielny postanowiłem wyruszyć gdzieś, gdzie da się normalnie żyć. Szedłem bardzo długo aż dotarłem do waszego miasta. Byłem w raju. Aż do teraz. Myślałem, że już to nie nadejdzie..

Przerwałam mu i z zainteresowaniem zapytałam.

- Co miało nadejść? Co się wtedy stało?

- Nie pamiętasz? Robi się ciemno. Najpierw słychać lekki szum. Później mocny wiatr. A następnie czas ciemności.

- Co to takiego? Opowiedz mi wszystko. Proszę.

- Zamknij oczy. Odparł. I co widzisz?

Przez chwilę nie wiedziałam o co mu chodzi ale teraz rozumiem. Odsłoniłam oczy zerknęłam na niego i odpowiedziałam.

- Nic.

- Tak właśnie jest w czas ciemności. Gdy cię dopadnie jest po tobie. Nie wiesz gdzie uciekać. Słyszysz tylko wiar. Piski ludzi. Przeraźliwy hałas. I jedyne co możesz to się modlić.

- A światło? Zapytałam.

- Światło nie istnieje. Noc jest tak ciemna, że żadne latarnie świata jej nie oświetla.

- Jak myślisz co stało się z naszymi rodzicami? Zapytałam ze łzami w oczach.

- Tak naprawdę to sam nie wiem. Ale jak na razie musimy uciekać. Nie możemy się nad tym zastanawiać, bo chyba nie chcemy się przekonać gdzie oni teraz są prawda?

Spojrzałam na niego z przerażeniem.

- Masz rację. To co teraz?

- Nie bój się. Ja cię nie zostawię.

Czas ciemności..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz