19 lipiec 1981
Rosaline
Dzisiaj mijają równe trzy lata od tragedii na obozie..
Nie spałam znów całą noc, rozmyślając nad tym co tak na prawdę się wydarzyło. Nigdy bym nie pomyślała, że mój brat który tak na prawdę nie zabiłby muchy zrobi coś takiego. Nie wierzyłam, że tak po prostu mu odbiło i zamordował obozowiczów. Musiało być jakieś inne wytłumaczenie. Wszyscy w szkole mówią, że opętała go wiedźma. Moja przyjaciółka Ziggy również tak twierdzi... Ja jestem co raz bardziej do tego przekonana,ale jeszcze nikomu tego nie powiedziałam. Zawsze twierdziłam że przecież ta cała wiedźma to tylko bajka dla dzieci. Chociaż... już nie wiedziałam co o tym myśleć. Wtedy spojrzałam na zegarek,i akurat wybiła godzina 7.00.Szybko wstałam i pobiegłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Gdy już sie ubrałam i spakowałam, zeszłam na dół na śniadanie. Od razu przywitała mnie moja mama. Ona też nadal nie umiała sie po tym wszystkim pozbierać. Rozumiałam ją w stu procentach, ponieważ nie było nam łatwo. Dwa lata temu mój tata zmarł w wypadku samochodowym. Od tego czasu było ciężko finansowo... Jak to w Shadyside, ciężko znaleźć jakąś dobrze płatną pracę. Chwile po gadałyśmy i wyszłam do szkoły.
Po drodze, jak zawsze spotkałam się z Ziggy i poszłyśmy razem. Tak na prawdę, gdyby nie to wszystko to zapewne zostały byśmy rodziną. Tommy był z jej siostrą, Cindy. Bardzo ją lubiłam, byłyśmy w sumie do siebie trochę podobne. Ale dobra, koniec z tym.
Akurat, gdy weszłyśmy do szkoły zadzwonił dzwonek. Pierwszą miałyśmy fizykę z znienawidzoną nauczycielką. Już na jej widok w klasie zrobiło mi się nie dobrze.
Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę, Ziggy złapała mnie za rękę i wciągnęła do łazienki.
- Co ty robisz? Muszę spisać jeszcze prace domowa na matematykę!
- Przestań, gadasz jak Cindy. Przecież nic się nie stanie jak raz nie będziesz miała pracy domowej.-
- Łatwo Ci mówić.- lekko zdenerwowana odpowiedziałam.
- Dobra już już nie awanturuj się, jest sprawa. Niedługo będą burzyć obóz i budować na jego miejscu centrum handlowe-
- CO?- przerwałam jej. Jak to?
- No tak to, dlatego Cię tu zaciągnęłam. Pamiętasz jak kiedyś Ci mówiłam że Cindy była z Alice w podziemiach?- gdy zapytała, już wiedziałam że coś kombinuje.
- Nooo tak, ale co to ma do rzeczy?
- Będziemy mogły wybrać się na obóz kiedyś w nocy i przeszukać te podziemia. Może dowiemy się
jak zakończyć te klątwę? I w końcu uratujemy Shadyside?- Ty mówisz tak serio? Chcesz się włamywać w nocy na obóz? Przecież to niebezpieczne! Jeszcze ktoś nas przyłapie albo co gorsza zabije! Pamiętasz coś takiego jak znalezienie ciała mojego brata? Nie? No właśnie! On cały czas może gdzieś tam być, w końcu opętani nie umierają!
- To nie będzie włamanie! I od kiedy ty niby wierzysz w klątwę co? Myślisz że Tommy na pewno przez te trzy lata cały czas kręci się obok obozu? Już dawno by go znaleźli!
- Dobra już niech Ci będzie, kiedy chcesz to zrobić?- z lekką niechęcią się zgodziłam
- Hmmm, jeszcze się zastanowię. Trzeba będzie wymknąć się z domu.
- Ale jesteś pewna że to bezpieczne? Nie poradzimy sobie same we dwie..
- Damy radę zobaczysz, na pewno coś znajdziemy.
- No oby...
Chwilę po tym zadzwonił dzwonek na lekcję.
Po lekcjach
Roseline
Uff, już w końcu koniec lekcji. Na stołówce jak zawsze każdy patrzył się na mnie dziwnym wzrokiem. W sumie już się przyzwyczaiłam. Umówiłam się z Ziggy o 17.00 w parku, miałyśmy w spokoju i bardziej szczegółowo obgadać nasz plan.
Gdy wróciłam do domu, oczywiście moja mama była w pracy więc mogłam na spokojnie sobie wszystko przemyśleć.
To może wydawać się dziwne, ale od tych trzech lat pokój Tommiego został nie naruszony. Jakoś nie było czasu,żeby wszystko poprzeglądać. Zwłaszcza że mamie by i tak się nie chciało a ja nawet nie chcę. Zawsze jak miałam zły dzień do niego przychodziłam i zawsze mnie pocieszał. Do teraz jak jestem smutna przychodzę do jego pokoju, tylko że nigdy go w nim nie zastaje... Tęsknie za nim bardziej niż za kimś innym. Czasami się zastanawiam dlaczego akurat on a nie na przykład ja?
Wtedy nagle usłyszałam jak na dole zadzwonił telefon. Zazwyczaj nikt do nas nie dzwonił, więc troche się zdziwiłam.
Zeszłam na dół i odebrałam...
-Halo?
-Kto tam?Nie uzyskiwałam odpowiedzi, pomyślałam że jakieś dzieciaki robią sobie żarty i się rozłączyłam.
Chciałam już odejść od telefonu, ale znowu ktoś zadzwonił.
- Halo? Mamo to ty?
I nadal nic...
Po tym telefonie już się trochę przestraszyłam ale postanowiłam już to ignorować.Dobijała już 16.00 więc zaczęłam się szykować do wyjścia.
Hej!! Mam nadzieje że pierwszy rozdział się wam spodobał. Długo go pisałam i dużo razy poprawiałam ale myślę że lepiej być juz nie mogło.
Jak myślicie, kto zadzwonił wtedy do Rosaline? Czy to żarty jakiś dzieci czy może coś innego?
Możecie pisać czy coś poprawić albo coś;))
-zazia

CZYTASZ
𝑓𝑖𝑛𝑑 𝑡ℎ𝑒 𝑡𝑟𝑢𝑡ℎ- 𝑓𝑒𝑎𝑟 𝑠𝑡𝑟𝑒𝑒𝑡
أدب الهواةRok 1981- 3 lata po masakrze na obozie camp nightwing... Jak ocalałe ziggy berman i roseline slater radzą sobie po tragedii, w której straciły rodzeństwo, przyjaciół? Czy wrócą na obóz, żeby dowiedzieć sie prawdy?I czy obydwie wyjdą z tego żywe? •...