Rozdział 3 "Spowiedź"

21 4 2
                                    

Kobaltowe oczy...

Właśnie się obudziłaś. Jechaliście nocą do siedziby zwiadowców. Rozejrzałaś się, ale wszyscy spali. Przynajmniej Tak myślałaś.

-Wyspałaś się? -usłyszałaś głos Sary siedzącej obok ciebie

- No chyba... -odpowiedziałaś

-Będziemy jeszcze jechać jakąś godzinę.

- To już raczej nie zasnę.

- Wiesz, że mówisz przez sen? - popatrzyłaś na nią. - "Kobaltowe oczy" -zacytowała cię- Powiedziałaś to kilka razy.

- O naprawdę? -udawałaś zdziwienie.

- Mhm.. -nagle przysunęła swoją twarz do twojej- Kim jest ten chłopak?

- Że co? Jaki chłopak?

- No przecież nie laska. Jestem pewna, że śnił ci się jakiś chłopak. Przyjaciel z dzieciństwa?

- No.. Chyba można go tak nazwać -mówiłaś niepewnie. Sara odsunęła twarz i podparła ją ręką z przerażającym dla ciebie uśmiechem.

-Jaki on jest? - zapytała nadal utrzymując uśmiech

-Sara!

-No co? Chyba mam prawo wiedzieć czy jakiś koleś podoba się mojej przyjaciółce. Czy jest jakimś zjebem czy zbokiem albo normalny...

- A idź w cholere wariatko.

_____

Po godzinie dojechaliście na miejsce. Ledwo powóz się zatrzymał, a ty wyskoczyłaś z niego jak torpeda chcąc rozprostować nogi. Gdyby ktoś z daleka by cię zobaczył pomyślałby "No pojebana". Sara wyszła za tobą, ale w przeciwieństwie do ciebie zrobiła to w normalny sposób. Moment później dojechali inni. W waszą stronę kierował się wysoki zwiadowca o blond włosach związanych w niedużego koka. Kiedy do was podszedł zasalutowałyście.

-Spocznijcie kadenci. -spojrzał na wozy- Reszta nadal śpi? Obudźcie ich. -wykonałyście polecenie. Obudziłyście już wszystkich, ustawiając się przed wozami. -Witam wszystkich! -zaczął ten sam mężczyzna- Nazywam się Mark Ceith i jestem tu by przydzielić wam pokoje i was oprowadzić. Pokoje są dwu osobowe: dziewcząt znajdują się w prawym skrzydle na drugim piętrze. Natomiast chłopców w lewym skrzydle, również drugie piętro. -mówił bez przerwania- stołówka z kuchnią na parterze, bez problemu powinniście ją znaleźć. Śniadania od 6 do 9, obiady od 12 do 15, kolacje od 18 do 21...

Po kilku minutach objaśniania każdy wziął swój bagaż i skierował się do budynku w poszukiwaniu swoich pokoi. W tym miejscu panował niezwykły ład i pożądek. Aż lśniło czystością. Byłaś zadowolona, bo byłaś małą maniaczką czystości.
Na drzwiach pokoi znajdowały się imiona i nazwiska osób tam mieszkających. Szukałaś swojego, aż znalazłaś. Na drzwiach widniało twoje imię oraz (czego się nie spodziewałaś) Sary. Ucieszyłaś się, że będziesz mieszkać razem z nią, a nie z inną dziewczyną. Gdybyś miała inną współlokatorkę z pewnością by pomyślała o tobie, że jesteś aspołeczną i zjebaną laską.
Otworzyłaś drzwi i weszłaś do środka. Pokój był duży. Przy lewej ścianie na wprost siebie były dwa łóżka,  pomiędzy nimi duża szafa, na wprost drzwi było okno, przy prawej ścianie było długie biurko dla dwóch osób, a dalej nie wielki regał z książkami. Twoją uwagę przykuł duży parapet.

-On jest mój -powiedziałaś że złowieszczym uśmieszkiem

-A że kto jest twój? - zapytała stojąca w drzwiach Sara.

- Patrz jaki zajebisty parapet -wskazałaś na niego palcem

- Jest tu tyle ładnych rzeczy, a ty akurat zachwyciłaś się parapetem hahaha -Sara wybuchła śmiechem

Tylko przyjaciel (Levi X Reader) PL Where stories live. Discover now