𝗿𝗼𝘇𝗱𝘇𝗶𝗮𝗹 𝗹

996 72 27
                                    


Krzyki, płacz, alkohol, śmiech, tańce, wyzwiska, tańce, narkotyki, nieznajomi, dotyk, strach,

Płacz, kolejni nowi ludzie, jeszcze więcej alkoholu, ból

Koniec proszę, tylko o tyle proszę

Tak wyglądał każdy mój sobotni wieczór, każdy, od kiedy sięgam pamięcią,
Zawsze moi rodzice, o ile można ich tak nazwać, sprowadzali ludzi lub sami przychodzili,
Cóż przez to, że oni ich zapraszali na jakiś melanż, zawsze wtedy byli już na starcie jacyś piani, a czasami też pojawiały się narkotyki co było dla mnie jeszcze większym utrudnieniem w życiu,

No kiedy byłam młodsza, to byłam zamykana w pokoju, ale kiedy skończyłam 14, czyli około rok temu byłam zapraszana tam do nich,
Patrzyłam zawsze jak ci pili, lub jak brali narkotyki, gdy byli pół świadomi swoich czynów, zawsze wtedy zapraszali mnie do tańca, czy też byłam wtedy posadzana na kolanach tych starych capów(oczywiście byłam przeciwna, ale jednak rodzice, czasem nawet byli w stanie mnie uderzyć i to tylko dlatego że nie chciałam), zawsze to byli jacyś stare śmierdzące dziady, zawsze wtedy mnie naciągało i chciało mi się płakać,

A najgorsze też w tym wszystkim było to, że też zawsze nalegali bym zatańczyła z nimi
Cóż gdy już tańczyłam z przymusu, jak i nalegań (raczej rozkazu) rodziców, zawsze wtedy byłam macana
Oczywiście przez ✨przypadek✨, ręka wylądowała na piersiach, na pośladkach czy też na udzie
Płakać mi się zawsze chciało, zawsze gdy wiedziałam, że jutro sobota,

Nikt mi nie chciał pomóc, nikt, w szkole wszyscy mieli w to wywalone, nikt nie chciał się ze mną zadawać i to tylko, dlatego że wszyscy wiedzieli jaka jest sytuacja u mnie w domu i to tylko dlatego ze wychowawczyni zaczęła mi to wypominać w jakiej to patoli żyje, że to moja winna itp. lecz co ja miałam z tym wspólnego?
I to przed całą klasą,
Śmieszne, każdy by uznał, że to nie mogło by mieć miejsca, no ale jednak.
No może moja rodzina miała Odwiedziny od prokuratora i sprawdzał, czy wszystko jest w porządku, zawsze było,
Tak przynajmniej uważał ten facet
Co z tego, że go prosiłam by mnie stąd wziął, nikt nie reagował, nikt

Zawsze gdy już wiedziałam, że jest już zbyt niebezpiecznie w domu, to wyczekiwałam odpowiedniego momentu, by wybiec z salonu po czym z mieszkania,
Wolałam już szwendać się po ulicy, niż tam siedzieć i czekać aż coś mi się stanie

Tak było i w tym przypadku, lecz tego dnia udało mi od razu wyrwać z mieszkania, znaczy się,
Do tego spotkania zostało jeszcze około godziny, a że ci spali to uznałaś, że wyjdę wcześniej
 

Weszłam do kuchni, by podebrać kilka złoty z portfela tak zwanego mojego ojca,
O dziwo było tam 50 zł, wzięłam banknot po czym ruszyłam w stronę wyjścia, włożyłam buty i kurtkę, bo jednak już była jesień i około godziny 18 więc raczej będzie już zimno

Szłam przez park w nadziei, że bez większego problemu przeczekam tę noc tak jak każdą inną
Zawsze krążyłam po mieście by mi nie było zimno czy też by się nie zanudzić

Cały czas patrzyłam się przed siebie ze słuchawkami na uszach,
Tak miałam telefon i do tego jeszcze słuchawki i to tylko dzięki takiej jednej sąsiadce, starsza chora kobieta, która już nie żyła z dwa lata, czasami mi coś przynosiła jakieś ubrania czy rzeczy, które były mi potrzebne, a nie było mnie na nie stać,
Gdy moi rodzice się o tym dowiedzieli no byli wkurzeni, ale dzięki temu mogli na przykład się ze mną kontaktować (to tak na marginesie)

Około godziny 21, a ja już miałam dość wszystkiego
Dzisiaj cały czas czułam, że ktoś za mną łazi, co powodowało u mnie jeszcze większy strach niż zazwyczaj, ale za każdym razem jak się obracałam nikogo nie było

𝐃𝐳𝐢𝐞̨𝐤𝐮𝐣𝐞̨ / Manjiro Sano Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz