𝗿𝗼𝘇𝗱𝘇𝗶𝗮𝗹 𝗹𝗩

451 47 16
                                    


Wtedy nie wróciłam do domu, poszłam posiedzieć sobie w opuszczaku, który znajdował się na przedmieściach Tokio,
Na noc też nie wróciłam, a wszystkiego połączenia czy też wiadomości ignorowałam, a całą swoją uwagę miałam skupioną na krajobrazie przed sobą, bo siedziałam w ramię okna, na 3 piętrze, stare budynku który kiedyś był chyba jakimś budynkiem mieszkalnym,
Śliczne było, za dnia, przez zieleń liści przenikały promienia słońca, a w nocy, między ciemnymi liściami przenikało białe światło, które wydobywało się z pełni księżyca.
A w tle leciała ta sama jedna piosenka, 

- nie mam co wracać do domu - odparłam pod nosem - nie mam już nikogo - dodałam ze łzami w oczach, a w dłoni miałam telefon, z którego dalej leciała muzyka,
Odblokowałam telefon i weszłam w konwersacje z Mikey'm,
I wtedy przeczytałam wiadomości, które ten wysłał,

,, y/n, proszę porozmawiaj ze mną”
,, odbierz ten telefon”
,, proszę odpisz mi, strasznie się boję o ciebie”
„mam nadzieję, że nie zrobisz nic głupiego”

„ nigdy nie byłam tak szczęśliwa, jak przy tobie Mikey, może znaliśmy się krótko, ale te dwa tygodnie były najlepszymi w moim życiu ”
„ dziękuję” napisałam, po czym Odłożyłam telefon obok siebie, po czym przechyliłam się lekko do przodu, ale wystarczająco by wypaść z okna,

A na mojej twarzy już ostatni raz zagościł uśmiech.

Wiem mogłam lepiej to zakończyć :)

𝐃𝐳𝐢𝐞̨𝐤𝐮𝐣𝐞̨ / Manjiro Sano Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz