Nastał wreszcie ten pamiętny dzień. Dzień, w którym swoje bramy otwarła pierwsza w historii Akademia Łowców. Zgodnie z listem, który otrzymali wszyscy uczestnicy, mieli się oni stawić z rana na głównym dziedzińcu. Tam też przywitał ich dyrektor całego przedsięwzięcia oraz pozostali nauczyciele, którzy zdążyli już przybyć na miejsce.
- Witam wszystkich zebranych!- rozpoczął czarnowłosy mężczyzna w średnim wieku.- Wszyscy, którzy się dziś tutaj znajdują, zasługują na wyrazy szacunku. Nie brak wam odwagi i chęci działania. A obie te cechy przydadzą wam się w trakcie najbliższych tygodni. To co was tu czeka, z pewnością odmieni każdego. Po tym szkoleniu będziecie szybsi, silniejsi i nauczycie się jak przetrwać. Staniecie oko w oko z bestią, a my nauczymy was jak przetrwać. Chce żebyście wiedzieli jedno. To nie jest zabawa. Nikt nie może zagwarantować, że pod koniec nauki spotkamy się w tym samym gronie. Będziecie mieli do czynienia z prawdziwymi smokami, a one nie znają litości. I tak samo wy nie możecie jej mieć.- przerwał na moment by sens jego słów wyraźnie dotarł do słuchaczy. Chciał by zrozumieli powagę sytuacji. Nie zamierzał jednak przerazić ich już pierwszego dnia, więc po chwili uśmiechnął się lekko i przybrał już mniej poważny ton.- Ale spokojnie. Do waszego pierwszego spotkania ze smokiem minie jeszcze trochę czasu. Do tej pory przygotujemy was na to. Pokażemy w jaki sposób walczyć, aby wyjść z tego zwycięsko. Teraz zaś chciałbym wam przedstawić człowieka, który będzie sprawował nad wami opiekę w najbliższym czasie. To do niego powinniście się zwracać, w razie jakichkolwiek pytań.
Na środek areny wyszedł niewysoki, brązowooki blondyn, który uśmiechnął się do przybyłych dobrodusznie.
- Nazywam się Regan. Co prawda nie będę bezpośrednio odpowiedzialny za wasz trening, ale w razie potrzeby będę do waszej dyspozycji. Gdyby ktoś potrzebował pomocy w treningu, czegoś nie wiedział lub po prostu się zgubił. Kompleks jest całkiem spory więc nie ma powodu do wstydu. Każdemu może się zdarzyć.- rzucił pół żartem.- Ponadto jestem tutejszym medykiem, więc z częścią z was z pewnością spotkań się w nieco mniej przyjemnych okolicznościach. Choć oczywiście tego nikomu nie życzę. Zbliżając się już do końca, w tym miejscu obowiązuje parę zasad. Głównie dla waszego bezpieczeństwa, więc radziłbym wam się do nich dostosować. Po pierwsze kategorycznie zabrania się wchodzenia na teren areny bez zgody i obecności któregoś z instruktorów. To tam zamknięte są złapane wcześniej smoki. Jeżeli ktokolwiek z was złamie tę zasadę, od razu może zabierać swoje rzeczy i wracać do domu. Po drugie, wszelkie wyjścia, również należy zgłaszać do mnie. Spytacie "dlaczego"? Ponieważ niedaleko znajduje się las, w którym istnieje szansa natknięcia się na dzikiego smoka. Więc wolałbym wiedzieć, że któreś z was znajduje się poza murami akademii. Chyba nie muszę dodawać, że do lasu sami również nie powinniście się zbliżać? I po trzecie, to co mówi wam któryś z nauczycieli, nie podlega dyskusji. To są tylko trzy zasady. Mam nadzieję, że dacie radę się do nich dostawać. Dziś macie dzień wolny. Spędźcie go jak chcecie. Rozejrzyjcie się po akademii, potrenujcie, nawiążcie nowe znajomości lub po prostu odpocznijcie. Przed wami męczące pare tygodni.
Na tym też zakończyło się wprowadzenie. Dyrektor ruszył w stronę własnego gabinetu, mając do załatwienia parę niecierpiących zwłoki spraw. Natomiast sam Regan tak jak zresztą zapowiedział, został nieco dłużej, gdyby któryś z uczniów rzeczywiście miał do niego sprawę bądź jakieś pytania.
Akademia:
Dziedziniec
Główny hol
Jadalnia
Biblioteka
Sypialnia 1 (3-osobowa)
Sypialnia 2 (3-osobowa)
Sypialnia 3 (2-osobowa)
Sypialnia 4 (2-osobowa)
Łazienka
Zbrojownia
Pola treningowe
Stajnia
Arena (zamknięta)
Poza akademią:
Droga do wioski
Pobliską wioska
Las
Łąka
Jezioro
CZYTASZ
Upadek smoków- RP
FantasíaLudzie nigdy nie byli znani z tolerancyjności czy cierpliwości. Przyszedł jednak czas, gdy trzeba było powiedzieć wyraźne "dość"! Kiedy po ataku rozszalałego smoka, spalona została cała wioska, ludzie postanowili chwyić za broń i raz na zawsze wytęp...