Kaszel był duszący. O wiele gorszy niż ostatnim razem. Płatki czerwonych róż dusiły go i za każdym razem, gdy udawało mu się ich pozbyć, na ich miejsce przybywały nowe. Czerwone niczym krew, były zwiastunem jego rychłego końca. Wytrzymał. Próbował je ukrywać.
Z każdym dniem ataki się nasilały. Wiedział, że to koniec. Że nie zostało mu dużo czasu.
Nie wiedział, czy bardziej bolał go kaszel, czy fakt, że nigdy nie będzie mógł być z osobą, którą kocha.Detektyw był definicją ideału. Idealne kości policzkowe. Blada cera. Przeszywające, błękitne oczy, przed którymi nic nie mogło się ukryć. Ciemne loki, które otaczały jego twarz.
I może gdyby odpowiedzią na wszystko nie był sarkazm, gdyby coś potoczyło się inaczej, gdyby tylko go posłuchał - może wtedy Jim nie dusiły się właśnie różami, których kolce przebijały mu serce.Dwa różne światy. Tak podobne, a tak odległe. Nigdy nie dane im było szczęśliwe zakończenie. Doskonale o tym wiedział.
Nie płakał. To nie w jego stylu. Nie dał po sobie poznać.
Zamiast tego przygotował swój finalny akt. Tak, aby detektyw przejrzał na oczy - po raz pierwszy i ostatni raz w życiu Jima. Żeby zrozumiał.Gdy pisał list, na cienkim papierze pojawiły się kolejne czerwone płatki. Tym razem zmieszane z krwią.
Nie płakał, gdy adresował kopertę. Nie płakał, gdy otrzymał odpowiedź. Nie płakał też, gdy w końcu znaleźli się sami, na dachu szpitala. Chciał zobaczyć miasto, zanim umrze. Chciał zobaczyć detektywa na tle miasta, które miało być ich.Nie płakał, gdy podali sobie ręce. I nie płakał, gdy pociągnął za spust w ataku kaszlu. Krew zmieszała się wtedy z różami w ostatnim akcie bólu.
Jedyna łza spłynęła po jego policzku, gdy świat przed nim niknął w mroku.
— Kocham cię.
Tyle udało mu się z siebie wydusić, gdy ostatnie płatki wypadły z jego ust.
Ostatni oddech pachniał różami.***
Pierwszy płatek wypadł, gdy wpatrywał się w jego płytę nagrobną. Czarną. Bez życia.
Wiedział, co to oznacza.
Czerwień była dla niego symbolem nieuniknionego końca.
Dlatego z każdym kolejnym spotkaniem kładł na jego grobie różę.***
Odstawił palenie. Po części dlatego, że gdy palił, każdy atak kaszlu trwał dwa razy dłużej i był o wiele mocniejszy.
Nie lubił tego, że wtedy płatki róż były czarne. Wolał czerwień.Swoje ostatnie dni spędził w domu. Grając na skrzypcach.
Ostatniego dnia ponownie zawitał na dachu. Za nim ciągnęła się wstęga czerwonych kwiatów.
On również nie płakał. Do samego końca, kiedy to ustał na krawędzi i zamknął oczy.— Ja ciebie też.
Ostatnia łza spłynęła po policzku, gdy zrobił krok w przód. Potem było ciemno. Ostatnim, co poczuł, była dusząca woń róż.
CZYTASZ
your love gave me asthma; sheriarty one-shot
Fiksi Penggemar[HANAHAKI AU] Umarł z płucami wypełnionymi czerwonymi płatkami róż. Tymi samymi, które detektyw wyjął ze swoich ust na jego pogrzebie. Czyli; Czerwone róże wyglądają jak krew. Fiołki jak twoje usta po śmierci. A ja umieram z każdym kolejnym dn...