fall in love with you... / Starker

1.1K 23 23
                                    

Peter wlasnie siedzial na jednym z najwyzszych wierzowcow w Nowym Jorku obserwujac miasto, ktore mimo poznej pory nadal tetnilo zyciem.

Wiedzial, ze juz dawno powinien byc w domu, ale do kogo mial wracac ? Do bijacych go opiekunow ? Nie, dzieki. Zmeczony siedzeniem, polozyl sie na plaskim dachu wierzowca.

Przez zimno spowodowane przez pozna pore i wysokosc na ktorej sie znajdowal, Parker delikatnie trzesl sie z zimna.

- Polaczenie przychodzace od Tony'ego Stark'a. - oznajmila Peterowi Karen. - Odebrac ?

- Tak... odbierz.. -powiedzial delikatnie zdolowany Peter.

- Peter ? Namierzylem twoj kostium. Czemu nie ma cie w domu tylko siedzisz na jakims wierzowcu ? Wszystko okej ?

Peter w pierwszej chwili chcial odpowiedziec Panu Starkowi ze jest tragicznie i nic nie jest okej.

- Tak Panie Stark, jest okej... - Peter jak zwykle oklamal Tony'ego na temat swojego samopoczucia.

Czemu tak robil ? To proste. Bal sie, zwyczajnie bal sie ze Pan Stark go wysmieje. Powie, ze dzieci przeciez nie maja problemow, albo zgani go za to, ze przeszkadza mu w pracy. Ale jednak, gdzies gleboko w sercu kryla sie nadzieja na to, ze Pan Stark jednak go zrozumie i pomoze.

- Dzieciaku, wiec skoro jestes blizej bazy niz swojego domu, to przyjdz do mnie i spij tu. Jest za pozno zebys teraz wracal do domu. - Powiedzial Stark przez co Peter wytrzeszczyl oczy.

- Dobrze Panie Stark. Zaraz bede. - nie czekajac na odpowiedz, Peter kazal Karen zakonczyc polaczenie.

Parker podniosl sie do pozycji siedzacej przy okazji podnoszac swoj plecak. Zalozyl go na plecy i rzucil sie z budynku w strone siedziby Avengers'ow.

Spiderman latal miedzy budynkami i myslal o tym co powiedziec jutro swoim opiekunom. Moze, ze byl u przyjaciela i robili wspolny projekt do szkoly ?

Kiedy sie zorientowal, byl juz pod siedziba Avengersow. Wszedl po oknach uzywajac swojej przyczepnosci i wszedl oknem do wielkiego salonu polaczonego z kuchnia.

- Drzwiami sie nie dalo ? - spytal Stark udajac surowego, na co Spiderman podskoczyl prawie do sufitu. To troche zaskoczylo Ironmana. Przeciez Peter nigdy nie bal sie zwyklego glosu, cos musialo sie stac.

- Spokojnie dzieciaku, to tylko ja. - powiedzial zmartwiony Tony, na co Peter pokiwal glowa i sciagnal maske z twarzy.

- Moglbym nalac sobie wody ? - spytal Peter.

Dzieciaku, co z toba ? Pytasz czy mozesz nalac sobie wody ? May cie glodzi i odwadnia w tym domu czy jak ?!

- Moze chcesz jeszcze cos zjesc ? Chyba jeszcze dowoza pizze.

Peter delikatnie pokiwal glowa i wyciagnal z plecaka pieniadze, ktore polozyl na blat kuchenny.

- F.R.I.D.A.Y

- Tak Panie Stark ?

- Zamow prosze pizze... no wlasnie. Peter, jaka chcesz pizze ?

- Niech Pan cos wybierze...

- To niech bedzie najwieksza margaritta jaka jest i niech dowioza bardzo szybko. Najszybciej jak sie da.

- Jasne, juz zamawiam.

Po tym jak Tony zamowil pizze usiadl na kanapie i wlaczyl telewizor. Popatrzyl najpierw na Petera, a nastepnie na kanape dajac dzieciakowi do zrozumienia ze moze usiasc obok niego.

Parker natychmiast, jakby bojac sie konsekwencji, usiadl obok pana Starka. Kiedy mezczyzna objal dzieciaka ramieniem, ten sie wzdrygnal co spowodowalo zdziwienie i zmartwienie na twarzy bruneta.

shoty starker/irondadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz