Rozdział 2

71 5 1
                                    

Szybko pobiegłam do łazienki i wymiotowałam tam przez zaledwie godzinkę. Jo dobijał się do drzwi pytajac czy wszystko w porządku. W milczeniu wybiegłam z łazienki wziełam portfel oraz komórkę i nakładając szybko buty krzyknęłam do Jo, że zaraz wracam. Wybiegając z domu potkęłam się i uwaliłam się błotem. Ale pomimo tego biegłam dalej niezważając, że Jo krzyczał abym zaczekała. Po pewnym czasie przestałam biec i szłam spacerkiem. Wchodząc do apteki gdzie moim celem było zakupienie testu ciążowego zapytam :
- Dzień dobry, poproszę 2 testy ciążowe najlepszej firmy - powiedziałam stukając paznokciami o ladę
- Proszę, płaci pani 20 zł
- Troszkę drogo ale prosze i do widzenia! - opowiedziałam dając pieniądze
- Ale czy z panią wszystko w porządku? Nic pani nie jest? - zapytała marszcząc się
- Do widzenia! - odpowiedziałam wybiegając z apteki
Resztę nocy spędziłam w parku bijąc się z myślami czy zwariowałam czy na prawdę mogę być w ciązy? Ale... - szukałam pretekstu, że nie, nie jestem jednak w ciąży. Zrobiło się ciemno i nalgle podszedł do mnie jakiś facet, z początku myślałam, że to jakiś pijak chce drobnych na piwo. Ale ku moim oczom ukazał się przystojny chłopak.
- Hej, a ty co tu robisz mała?- zapytał pokazując swoje białe zęby
- My się znamy? - zapytałam wycierając łzy swetrem
- Micky jestem - przedstawił się
- Sory musze już iść - odpowiedziałam wstając z ławki i begnąc w stronę domu. Nie zauważyłam, że z tego pośpiechu zostawiłam telefon na ławce.
Dobiegając do domu usłyszałam wołanie Jo,
- Ola, kochanie gdzieś ty była?! Dzwoniłem do Ciebie! - zły ale jednocześnie zmartwiony zapytał
- Przepraszam miałam wyłączony telefon - odpowiedziałam zdejmując buty
Z pokoju obok usłyszałam wołanie mamy pytającej Jo czy wróciłam. Ale on nic nie odpowiedział.
- Jo może już idź. - nieświadoma zasugerowałam
- No dobra, ale napisz esa jak będzie ci lepiej.
Nie zważając na rodziców stojących we framudze drzwi pobiegłam do łazienki i w łzach rozpakowałam perwszy test. Po kilku minutach okazało się, że jednak jestem. Serce zaczęło mi dużo szybciej bić. Ale z nadzieją czekałam na wynik drugiego testu. On też był pozytywny. Ciszę przerwała moja mama waląc do dzrzwi zdenerwowana sytuacją. Wszystko posprzątałam i jak gdyby nigdy nic wyszłam z łazienki nie zważając uwagi na stojącą obok matki weszłam do pokoju zamykając dzrzwi na zamek. Pogrążona w myślach o dziecku umówiłam się do ginekologa. I tak całą noc przespałam w łzach...
Słończe weszło co było oznaką kolejnego dnia. Zdenerwowana dzisiejszą wizytą u ginekologa idąc do łazienki przypadkiem usłyszałam rozmowę rodziców dobiegającą z ich sypialni:
- Jurek sam wiesz, kiedyś sama sie dowie, że jest chora na raka... - zasugerowała tacie
- Ale może jeszcze się wstrzy... - nie dokończając zdania przerwałam ciszę wchodząc do pokoju i krzycząc jednocześnie co oni wygadują
- Ooo córciu wstałaś - zapytała niewinnie
- Odpowiedz tylko czy to prawda!? - zapytałam wściekła
- Wiesz... córeńko... - przerwałam krzycząc:
- Tak czy nie!?
- Tak! - Odpowiedział dynamicznie tata
Wybiegając z ich pokoju zachaczylam o łazienkę i tam załatwiłam swoje potrzeby. Następnie poszłam do pokoju i ubrałam się w jeansy i t- shirt. Schodząc ze schodów nałożym pośpiesznie make- up i otwierając drzwi nałożyłam trampki. Do ginekologa i tak byłam spóźniona ale na szczęście nie było wielkiej kolejki. Przedemną było trzy osoby ale zleciało bardzo szybko bo pisałam z Jo. Nagle doktór wyczytał moje nazwisko i wchodząc do gabinetku serce zaczeło mi bić szybciej. Po sprawdzeniu jakiś papierów przez doktora zaczał mnie badać. Co mnie przeraziło w jego wzroku? To, że gdzieś widziałam tą mordę. Nagle on poczuł to samo co ja. Też mnie z kąś znał. Tak to był on Micky! Serce jeszcze bardziej zaczeło mi walić! Po badaniu zapytał :
- Okey to wszystko wynik będzis za 3 minutki - posłał mi ciepły uśmiech
- ... - milczałam
- Eee czy to przypadkiem nie jest twój telefon? - zapytał kładąc telefon na biórku
- Oh, tak to mój, dziękuję - wzięłam telefon i lekko uśmiechnęłam się do Mickiego
- Oo są już wyniki - powiedział podając mi papiery
To co ujżałam zaparłó mi dech w piersiach...

Cholerny pechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz