Who is in control...?

32 12 0
                                    

Alois Trancy leżał na swoim łóżku.

Fioletowa pościel przybrała teraz barwę brązową.

To wszystko było zasługą krwi wypływającej z ran na jego nadgarstkach.

Obiecał sobie, że już nigdy więcej tego nie zrobi.

Nie dotrzymał obietnicy.

Okaleczał się od dawna.

Wszystko dzięki jego chorobie.

Nie radził już sobie z nią, a nie miał kogo poprosić o pomoc. 

Nikt nie chciał mu pomóc.

No może nikt oprócz Hannah'y.

Hannah...

Nienawidził jej, choć sam nie wiedział czemu.

Suka niezmiernie go irytowała, a jednak widział w niej coś w postaci matki.

Kiedyś, gdy próbował popełnić samobójstwo, przyszła w porę i go uratowała.

Błagała, by tego nie robił, mówiła, że go kocha i nie chce, by umierał tak młodo.

Płakała.

Zaśmiał się, przypominając sobie jej załzawioną twarz.

"Suka jest dobra w udawaniu" pomyślał "Tak, jak ja"

Uśmiech zszedł z jego twarzy, zastąpiony grymasem.

"Dlaczego je jej posłuchałem?" zastanawiał się "Jestem za słaby nawet, by się zabić"

Zdenerwowany podniósł się resztkami sił, chwycił leżący nieopodal wazon i rzucił nim z całej siły w kąt.

Szkło rozbiło się o ścianę z hukiem, lądując na ziemi w drobnych kawałeczkach.

Blondyn opadł ponownie na poduszkę.

Rozległo się pukanie do drzwi.

- Wasza Wysokość? - rzekł przytłumiony głos po drugiej stronie 

Od razu rozpoznał, kto to.

- Nie wchodź! - odkrzyknął pospiesznie, chcąc mieć pewność, że złotooki mężczyzna zza drzwi nie wyjdzie do sypialni i nie zobaczy go w tym stanie - Nic mi nie jest!

- Oczywiście, Wasza Wysokość. - odrzekł Claude, po czym słychać było odgłos oddalających się kroków

Claude...

Ten zimny, bezlitosny, pozbawiony emocji demon, którego pokochał.

Wiedział, że jego miłość nie jest odwzajemniana, ale to nie powstrzymywało go przed próbami zdobycia serca mężczyzny, którego kochał.

- Tch! - prychnął

"Jesteś idiotą, myśląc, że on cię kiedykolwiek pokocha." rzekł głos w jego głowie

- Zamknij się! - krzyknął, próbując stłumić pojawiający się natłok kolejnych myśli

"Jesteś głupim, bezwartościowym śmieciem." powiedział kolejny głos

- Nieprawda! - wykrzyknął, kładąc dłonie na uszach, w próbie uciszenia głosów i przybrał pozycję embrionalną

"Prawda. Jesteś kompletnym zerem" odezwał się znów głos, a zaraz po nim kolejne

"Lepiej by było, gdybyś zniknął."

"Nikt cię nie kocha."

"Zdechnij wreszcie."

Who is in control? Alois Trancy one-shotWhere stories live. Discover now