Gdy Erwin przyjechał na swój bar, nie spodziewał się, że za kilka godzin jego sytuacja będzie tak żenująca. Miał tylko wypróbować czy nowa dostawa animal drinków działa i szybko wyruszyć w wir kolejnych napadów, zajmujących mu myśli. Zadzwonił do Vasqueza, swojego „chłopaka". Obaj lubili robić sobie żarty z ich udawanego związku i członków ich grupy ten żart również bawił.
Nie czekał na Vasqueza i od razu wypił napój. Po krótkiej chwili poczuł to zabawne mrowienie i zanim się obejrzał jego pole widzenia drastycznie zmalało, a niski i tak wzrost zrobił się jeszcze niższy. Było to na swój sposób zabawne, że człowiek mógł się zmienić w zwierzę, a Erwin był teraz wyjątkowo puszystym, siwym kotem.
Jednak po upływie pięciu minut Erwin dalej był kotem, zaczął się niepokoić. Nigdy nikomu nie zdarzyło się przedłużenie efektu i był to jakiś powód do paniki. Co, jak co, ale Erwin Knuckles nigdy nie panikował.
Usłyszał dźwięk otwieranych drzwi i niski głos Vasqueza. Przez moment chciał odpowiedzieć na wołanie chłopaka, ale z jego ust wydostało się tylko żałosne miauknięcie.
- Erwin? Nie mów mi, że cię tu nie ma... Znowu gdzieś pojechał nic o tym nie mówiąc – westchnął i usiadł na jednym z krzeseł.
Złotooki spojrzał na Vasqueza i zamiauczał znowu. Wtedy brunet zwrócił na niego uwagę i kucnął, by pogłaskać go po głowie. Erwin zamruczał. Czekaj, zamruczał? Dlaczego zachowywał się jak kot?
- Co ty tu robisz kotku, Erwin cię tu zostawił?
Erwin chciał odpowiedzieć, naprawdę. Miauczenie zaczynało go denerwować, a traktowanie go jak zwierzę było, co najmniej poniżające. Był jednym z największych przestępców tego miasta, a teraz siedział w ciele małego kotka i kulił się pod dotykiem dłoni swojego przyjaciela.
Vasquez podniósł go i trzymając go jedną ręką ruszył w stronę wyjścia. Zamknął drzwi i zbliżył się do auta, a gdy wsiadł do środka, posadził kota na miejscu pasażera.
- Co ja mam zrobić z kotem, ja nigdy nie miałem kota. Przecież ja wolę psy, Jezu – wyjął telefon i wybrał jakiś numer. – Nawet nie odbiera, świetnie.
Nie wiedział, co się teraz z nim stanie, ale jakoś nie czuł niepokoju. Był z Vasquezem i wiedział, że nic mu nie grozi. Czuł się najbezpieczniej na świecie i nim się obejrzał zasnął.
***
Obudził się czując czyjąś dłoń na swoim ciele. Początkowo miał nadzieję, że bycie kotem było tylko żałosnym koszmarem, ale otwierając oczy przekonał się, że wszystko było jak najbardziej prawdziwe. Leżał na łóżku, a obok był Vasquez, który przeglądał coś w telefonie. Jego dłoń leniwie głaskała ciało Erwina, a ten nie chciał już nawet udawać, że mu to przeszkadza.
Bycie kotem może nie było najlepszym doświadczeniem, ale z ręką przyjaciela drapiącą go za uchem mógł jakoś przeboleć to zawstydzenie.
Podniósł głowę i przeciągnął się. Brunet spojrzał na niego i odłożył telefon, a po krótkiej chwili wstał i ruszył w nieznanym Erwinowi kierunku. Siwy wstał i zeskoczył z łóżka, początkowo obawiając się wysokości. Był zaskoczony, jak bardzo jego ciało było zwinne. Na co dzień było to raczej niemożliwe do osiągnięcia.
Wyszedł z pokoju, ciesząc się, że Vasquez nie zamknął drzwi i zaczął zwiedzać niewielkie mieszkanie mężczyzny. Wchodząc do kuchni spodziewał się wielu rzeczy, ale na pewno nie miski z psim żarciem. Erwin poczuł się urażony i prychnął gniewnie na Vasqueza, który próbował podsunąć mu pod nos to „obrzydliwe gówno". Siwy nie musiał próbować by wiedzieć, że nie jest to dobry posiłek. Nawet jego burczący brzuch nie był w stanie przekonać go do zjedzenia tej mięsnej brei.
CZYTASZ
kitty cat | vasquez x erwin
Fanfictionbycie kotem może i nie jest cudowne, ale ciepła dłoń twojego przyjaciela, mogła sprawić, że było to odrobinie lepsze.