Droga

5 2 3
                                    

- Ja nie wiem, co tu się odpierdala, ok? - Chleb dzwonił do Szymurura.
- Ale dlaczego jeszcze tam jesteś?
- Muszę. Odziedziczyłam ten dom i muszę tu zostać jeszcze kilka dni, żeby załatwić wszystkie formalności.
- A nie możesz tego zrobić od siebie z domu?
- Chciałam, ale powiedzieli mi, że nie mogę. Jakiś adwokat ma tu przyjechać po południu i powiedzieć dokładniej, co mam zrobić.
- Ale czy to jest aż tak ważne? Weź ty lepiej zostaw ten dom w spokoju i uciekaj stamtąd.
- Nie mogę. Powiedzieli mi wyraźnie, że mam tu zostać i czekać.
- Nie podoba mi się to. A masz tam chociaż coś do roboty?
- Tak, chcę lepiej poznać okolicę. Całkiem tu ładnie.
- Ale przecież w każdej chwili może na ciebie wyskoczyć to coś.
- Spokojnie, z tego, co wiem, to atakuje tylko w nocy i wieczorem.
- Jesteś pewna? Uważaj tam na siebie.
- Ok.
- Albo wiesz, co? Przyjadę tam do ciebie.
- Tak właściwie, to od początku chciałam cię o to poprosić.
- O, to mamy maczing myślenia.
- Tak. A weźmiesz ze sobą resztę fanklubu siura hitlera w dziurawych dzieciach Żydów?
- Oczywiście, właśnie miałem to zaproponować!
- Znowu maczing.
- Przyjedziemy do ciebie najszybciej jak się da, a ty postaraj się, żeby cię to coś z lasu nie zjadło.
- Postaram się!

Po skończeniu rozmowy, Chleb postanowił przyjrzeć się dokładniej swojej nowej posiadłości. Obok domu stał całkiem spory chlewik. Była też pozadomowa piwnica - jama w ziemi z dobudowanym wejściem. Kiedyś podobno stała tam też stodoła, ale dawno już była w całości rozebrana. Jedyne jej pozostałości to sterczące gdzieniegdzie z ziemi belki. Wszystko porastały gęste chaszcze, skutecznie utrudniające dotarcie do tych miejsc. Bez porządnej podkaszarki ani rusz.

"A może przejdę się po okolicy?" pomyślała Chleb, po czym spędziła trzy godziny na czytaniu sus opowiadań na Wattpadzie.

- Będziemy za godzinę!!! - darła się do Chleba przez telefon Sulywa, próbując przekrzyczeć grającego na maksymalnej głośności Chuja Kolczatki zmiksowanego z "Pół kroku stąd" z "Vaiany" i odgłosami świń.
- GDZIE TY JEDZIESZ DEBILU?!?!!? JESZCZE NIE MIAŁEŚ SKRĘCAĆ!!!! - nagle krzyknęła - ten debil Szymurur nie umie jeździć - wytłumaczyła Chlebowi, zanim ten zdążył się w ogóle o cokolwiek zapytać.
- Dajcie mi, ja lepiej pokieruję - powiedział Szklankakauko - w przeciwieństwie do niego, wiem gdzie jechać, serio.
- Ale ty jeszcze nie masz prawa jazdy nawet - przypomniał mu Trrr.
- Nieważne, i tak się na tym znam.
- Ej, gdzie my jesteśmy? - zapytała nagle Bagiala.
- Właśnie wjechaliśmy do Siurowa - powiedział Szymurur.
- Ale gdzie to jest?
- Nie wiem, GPS się rozładował dwie godziny temu. Ale to nic, ja wiem, którędy jechać.
Wtedy droga niespodziewanie się skończyła. Teraz jechali po jakże wyboistym polu.
- CZEGO TAK TRZĘSIE?!??!? - krzyknęła Chwast, która właśnie się obudziła - I GDZIE MY DO SIURA JASNEGO JESTEŚMY?!??!?
- Spokojnie babciu, zaraz pewnie będziemy - powiedział Łopatko, który też się właśnie obudził - zaraz dojedziemy, prawda? - zapytał.
- NIE WIEM, DAJCIE MI SPOKÓJ - wydarł się Szymurur, po czym zapadła cisza. To znaczy zapadłaby, gdyby nie leciał zapętlony Chuj Kolczatki na pełnej głośności.
- To ja idę dalej spać - stwierdził Łopatko.
Przez następne dwadzieścia minut nikt się nie odzywał.
Sulywa spoglądała to na trasę, którą jechał Szymurur, to na mapę i tylko kręciła głową. Kakauko oglądał coś na telefonie, Chwaścik, Łopatko, Bagiala i Alicja spali, M sam nie wiedział co robić, więc patrzył się tylko przez okno, Kuzbusz (zwany dalej Klockiem) czytał łyzkowe fanfici, a Laura edukowała się w dziedzinie egzorcyzmów. Zuza była przywalona stertą bagaży, więc nie wiadomo co tam robiła. Kapirak leżał nieprzytomny w bagażniku. Łyżka siedziała cicho i tylko przyglądała się reszcie.

Pierwsza odezwała się Laura:
- Wiedzieliście, że niektóre opętane osoby potrafią, patrząc na daną osobę, wymienić jej największe grzechy?
- Laura, co ty tam czytasz? - zapytała Sulywa.
- Czytam o egzorcyzmach - odparła zadowolona Laura - może nam się to przydać!
- Ale nikt tu nie jest chyba opętany...
- Ta, chciałaś chyba powiedzieć, że my wszyscy... - spod sterty bagaży wydobył się głos Zuzy.
- Gdzie jesteśmy? - Bagiala się obudziła.
- Właśnie, Szymurur, gdzie jesteśmy? - do pytania przyłączyła się Sulywa.
- Też bym chciał to wiedzieć... - odpowiedział ten niezwykle utalentowany kierowca i nawigator w jednym.
- A wiesz chociaż, ile jeszcze będziemy jechać? - M przyłączył się do rozmowy.
- Dajcie mi spokój...
- Co by było, gdyby duchy zaczęły egzorcyzmować żywych ludzi? - wtrąciła nagle Laura.
- Nie wiem, ale może lepiej skończ już to czytać... - powiedziała Sulywa - a ty weź nas wreszcie dowieź! - zwróciła się do Szymurura.
- PRÓBUJĘ!!!
- To próbuj lepiej.
- ...
- No co się tak patrzysz, na drogę się lepiej popatrz.
- ......
- Co wy tam znowu robicie? Dajcie mi poprowadzić, to zaraz dojedziemy - Kakauko włączył się do rozmowy.
- DAJCIE MI WRESZCIE SPOKÓJ, JA ROBIĘ CO MOGĘ, TO NIE MOJA WINA, ŻE TE DROGI SĄ TAKIE POPLĄTANE!!!!!!
- Daj poprowadzić.
- USPOKÓJCIE SIĘ BO ZARAZ WAS OBU STĄD WYRZUCĘ I SAMA POJADĘ - Sulywa też zaczęła się drzeć.
- CO TO ZA KRZYKI, JA TU PRÓBUJĘ SPAĆ!!!!!! - krzyknęła obudzona wrzaskami Chwaścik.
- Kiedy egzorcyzmy nie działają, szatan siedzi cicho, ale kiedy działają, wrzeszczy wniebogłosy - przeczytała głośno Laura.
- To prawda, tutaj mamy tego przykład - powiedziała Łyżka, która do tej pory siedziała cicho i tylko się wszystkiemu przyglądała.
- Co co co co ja tu robię?... Gdzie my jesteśmy?... - Alicja też się obudziła.
- Aktualnie chyba na środku jakiegoś kartofliska - odpowiedziała Sulywa.
- Gdzie ty masz kartoflisko, jak my w lesie jesteśmy?! - Szymurur jeszcze się nie uspokoił.
- Co to kartoflisko? - zapytał Kakauko.
- Gdzie jesteśmy? - zapytała Bagiala.
- MAM. JUŻ. DOŚĆ.
- Szymurur, spróbuj lepiej panować nad emocjami. Uspokój się. Oddychaj... - Alicja poczuła zew psychologa.
- WIECIE CO? SIUR WAM WSZYSTKIM W OKO.
- Mniam - skomentowała Łyżka.
- JESZCZE CHWILA I WYWIOZĘ WAS DO LASU I TAM ZOSTAWIĘ.
- Mniam.
- Daj poprowadzić.
- Gdzie jesteśmy?
- Powinieneś był wtedy nie skręcać...
- "i wyjaśniał mi, jak należałoby egzorcyzmować bagna".
- USPOKÓJCIE SIĘ!!!!
- Ja już mam dość... - odezwała się spod bagaży Zuza.
Kapirak zakaszlał w bagażniku.

Dalsza jazda wyglądała właśnie w ten sposób. Od czasu, kiedy Sulywa zadzwoniła do Chleba, żeby powiedzieć mu, że będą za godzinę, minęły już trzy. Wreszcie dojechali.

























Do Berlina.

- O siur, chyba faktycznie powinienem był tam nie skręcać... - Szymurur wreszcie przyznał się do błędu.
- Nagle cię oświeciło. W BERLINIE. - Sulywa była wściekła - ARGHHHHH!!!
- Nie zjedz mnie...
- ZARAZ ZJEM JAK ZARAZ NAS NIE DOWIEZIESZ NA MIEJSCE DEBILU!!!!
- J- już...
- No mam nadzieję.

Po kolejnych pięciu godzinach drogi dotarli wreszcie na miejsce. Było już grubo po północy, gdy wjeżdżali do Wólki Wiboradzkiej...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 21, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Vanessa Wiborada - leśny zabójcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz