Świąteczny cud

20 3 0
                                    

Było wczesne grudniowe popołudnie, kiedy pani Basia wracała ze spaceru nad Wisłą. Musiała się pospieszyć, ponieważ chciała jeszcze udekorować salon na wigilijną kolację, a właśnie zaczął padać śnieg.

Była już blisko domu, gdy grupa rozkrzyczanych dzieci zaczęła rzucać w nią śnieżkami. Zdezorientowana zaczęła się cofać, ale atak nie ustępował.

Wtedy jedna kula trafiła panią Basię w głowę, tak mocno, że ta osunęła się bezwładnie na ziemię.

Banda dzieci gdzieś uciekła, a starsza pani leżała nieprzytomna na śniegu.

Gdy się ocknęła, poczuła ogromny ból w lewej nodze. Pomyślała, że chyba jest złamana, ponieważ miała trudność że wstaniem. Pani Basi zaczęło się kręcić w głowie.

Nagle usłyszała trochę stłumione przez śnieg stukanie butów na obcasie. Zza rogu budynku wyłoniła się kobietą w drogim futrze i z jeszcze droższa torebką w dłoni. Miała czerwone usta i nienaturalnie białe zęby.

- Przepraszam, czy może mi pani pomóc? Złamałam nogę. - powiedziała wciąż leżąca w zaspie śniegu pani Basia.

Niestety kobieta nie zauważyła starszej pani, ponieważ patrzyła w telefon, a dodatkowo była zajęta poprawianiem wciąż spadającej z ramienia torebki.

Poszkodowanej było coraz trudniej znieść ból nogi oraz głowy.

Aby zapomnieć, zaczęła wspominać , jak w wieku 36 lat, niefortunnie złamała lewa nogę, gdy schodziła w pracy ze schodów.

Z rozmyślań wyrwał ją miarowy terkot. "Ktoś na chulajnodze" - pomyślała z uczuciem ulgi, ponieważ ból narastał z każdą minutą.

Zza rogu wyłonił się tym razem mężczyzna, i to nie na hulajnodze, tylko z wózkiem, na którym wiózł cegły i drewniane belki.

Mężczyzna obrzucił ja nieprzychylnym spojrzeniem, udał, że jej nie widzi i szybko się oddalił. Starszej pani chciało się płakać. Nie mogła znieść cierpienia i zemdlała.

Gdy się ocknęła, leżała na ławce przykryta czyjąś kurtką. Po chwili zobaczyła, że obok niej siedziała młoda dziewczyna. Pani Basia poczuła, że jej noga jest zabandażowana. Usiadła, a dziewczyna uśmiechnęła się do niej, i powiedziała :

- Dzień dobry, nazywam się Iga, i jestem wolontariuszką. Właśnie wracałam ze szpitala, gdzie pomagałam pielęgniarkom i zobaczyłam, że leży pani w śniegu.

- Dziękuję bardzo za pomoc ! Ja... ja - zajakneła się pani Basia.

Była zbyt wzruszona by mówić i z trudem powstrzymywała łzy. Jednak są życzliwe osoby, które pomogą innym w potrzebie.

Trzeba tylko cierpliwie czekać i nie tracić nadziei

............................................................................

Takie moje opowiadanie.

Sama jestem wolontariuszką 😁

Mam nadzieję, że się podoba 😘

Świąteczny cud [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz