H/n- imię twojego konia
Siedziba zwiadowców, 842r.
Wstałam jak zwykle wcześnie. Gdy już wygramoliłam się z cieplej kołderki, zdjęłam bandaże z ręki i sięgnęłam po szczotkę. Skończyłam zawiązywać włosy w niskiego koka, więc zaczęłam ubierać mundur. Jak skończyłam zapinać pasy postanowiłam obudzić śpiocha z kanapy.
-Hanji. Wstawaj, musisz się jeszcze umyć zanim zejdziesz na śniadanie. Mam Cię zrzucić z tej kanapy? Jeśli nie to chociaż odpowiedz- cisza, nic, nie drgnęła- Nie pozostawiasz mi wyboru.
Zrzuciłam Hanji na twardą podłogę. Odrazu się obudziła jak zaliczyła twarde lądowanie.
-Eeej, czemuś mnie zrzuciła?!- zapytała z oburzeniem.
-Byś się wykąpała przed śniadaniem i treningiem, abyś nie śmierdziała- odpowiedziałam.
-Nie chce mi się, nie mam wyboru?
-Nie, i zanim zapytasz nie umyje ci głowy, idę na poranny trening przed śniadaniem- oznajmiłam i wyszłam z gabinetu. Po drodze natknęłam się na Flagona.
-Y/s. Mam prośbę, czy zabrałabyś nowych na swój poranny trening dla chętnych?
-Mhm, tylko ich obudź, bo ja ich minęłam, a i zawiadom innych że dzisiaj przy jeziorze trening.
*Isabela pov*
Poczułam jak ktoś mnie szturcha, więc postanowiłam się odwrócić na drugi bok, przodem do tej osoby. Gdy zauważyłam kto to jest chciałam z powrotem obrócić się na drugi bok, lecz osoba już zaczęła mówić.
-Isabel. Wstawaj, Flagon kazał nam iść na poranny trening z Panią Y/s nad jezioro. Zapewne na nas czeka, ale nie chciałbym się spóźnić.
-Musimy iść? Nie chce mi się, ale w sumie wole iść niż mieć karę. A Levi już wstał?
-Zapina pasy i zapewne przyjdzie trochę później od nas. Znając życie będzie chciał jeszcze wyczyścić nóż do samoobrony. Wstawaj śpiochu i się ubieraj, bo się spóźnisz. Tego chyba nie chcesz, prawda?
-Mmm, dobra, wynocha, idę się ubrać i zapiać pasy. Poczekaj na mnie na placu.
Farlan wyszedł, a ja wstałam z twardego materaca i podeszłam do szafy po mundur. Mam nadzieje, że dziewczyny nie będą później pytać gdzie byłam. Gdy już zapiełam pasy wyszłam przed pokój, zastałam tam zamyślonego Farlana.
-Nad czym tak myślisz?
-Nie, nic nic, pośpieszmy się lepiej.
-Okej, to chodźmy.
Weszliśmy na korytarz główny, kierujemy się akurat do drzwi wejściowych na plac. Wychodzimy na plac i kierujemy się do jeziora. Gdy doszliśmy zobaczyłam jak Pani Y/n zakłada lewego buta na nogę. Trochę zdziwił mnie ten widok. Podeszłam do niej, a Farlan czekał na mnie przy głazie.
-Dzień dobry Pani Y/n.
-Dzień dobry Isabel.
-Mam pytanie. Mianowicie co mamy zacząć robić, bo tak szczerze mówiąc to nie wiemy.
-Najpierw proszę sie rozciągnąć, a później zacząć biegać dookoła jeziora, tylko jedna przerwa uprzedzam. Biegamy do śniadania. I gdzie wasz przyjaciel?
-Za niedługo powinien się zjawić proszę Pani- gdy odpowiedziałam na pytanie to poszła zacząć biegać, zaczęła, nawet szybko, jak na ranek. Wróciłam do Farlana i powiadomiłam go o tym co mamy robić do śniadania. Gdy już się rozgrzaliśmy, dopiero co przyszedł do nas Levi.
![](https://img.wattpad.com/cover/295759040-288-k719585.jpg)
CZYTASZ
Do you wanna die young?|Levi x OC
JugendliteraturKsiążka na podstawie anime( przepraszam za błędy w datach i odstępach czasowych np. Kilku godzinne podróże). Postaram się coś wstawić.Imię i nazwisko można wymyślić, ale reszta zależy ode mnie. Kiedyś będę to poprawiać. *skróty* Y/n- twoje imię Y/s...