5. Porozumienie?

265 11 15
                                    

Więc nie zgadniecie kto żyje i pisze dalej tego gniota... 

Stałem w ciszy wpatrując się w blondyna stojącego przed drzwiami mojego domu.

-Proszę wejdź do środka. Tony, przepuść kolegę -powiedział Vision któremu posłałem mordercze spojrzenie. 

-Mówiłem ci, że masz go nie przyprowadzać...- powiedziałem zaciskając przy tym szczękę, jednak mój opiekun totalnie mnie zignorował. Przetarłem twarz dłonią i zrobiłem miejsce w drzwiach. -Właź Rogers...

-Napijesz się czegoś Steve?

-Vision!?- zwróciłem mu uwagę, jednak ten ponownie nic sobie z tego nie zrobił. 

-Oh, poproszę jedynie szklankę wody jeśli można- usłyszałem głos tego kleszcza. Na jego również spojrzałem spod byka. Nadal nie mogłem uwierzyć, że ten kujon był w moim domu. 
Trzasnąłem drzwiami i udałem się do salonu. Warknąłem przy tym do Rogersa, aby udał się za mną, a gdy już znaleźliśmy się w pomieszczeniu usiadłem na kanapie i schowałem twarz w dłoniach. Blondyn nic nie mówił. Po prostu usiadł na drugiej kanapie, naprzeciwko mnie. Siedzieliśmy tak w ciszy dopóki Vision nie wszedł do pomieszczenia wręczając mojemu "gościowi" wodę. Ja oczywiście nadal się nie odzywałem. Nie miałem o czym. Nie chciałem nawet żeby chłopak tu był a co dopiero uciął sobie ze mną pogawędkę.
Steve podziękował Visionowi za wodę i  zerkał to na mnie to na mojego opiekuna, a niezręczną ciszę przerwał jedynie odgłos przełykanej przez niego wody. 

-Tony, chciałeś coś powiedzieć koledze- nakłaniał mnie Vision, lecz ja ponownie cisnąłem w niego piorunami z oczu. Nie dosłownie oczywiście, ale zapewne gdybym był blond księżniczką z młotkiem mogłoby to zabrzmieć dość prawdopodobnie.

Mój opiekun westchnął i zanim zdążyłem domyślić się co zamierza zrobić ten przemówił:
-Widzisz drogi Steve, mój podopieczny wielokrotnie przychodził do mnie ze skargami dotyczącymi głównie twojej osoby- po tych słowach poczułem na sobie wzrok blondyna, jednak postanowiłem ignorować spojrzenie wwiercające się w mój policzek. Zamiast tego wbiłem oszołomione spojrzenie w moją nianie. - Widzisz, Tony przeżywa trudne chwilę przez to co stało się między wami w bibliotece...

-Vision zamknij się- warknąłem chowając twarz w dłoniach.

-Dlatego doceniłbym jeśli wyjaśnilibyście sobie tę sytuację. Jeśli jednak nie dojdziecie do porozumienia zmuszony będę poprosić cię o niezbliżanie się do mojego podopiecznego- zakończył poważnym tonem. Stał tak chwilę w ciszy spoglądając to na mnie to na Rogersa, po czym oznajmił, że da nam czas na rozmowę, a w tym czasie zajmie się przygotowywaniem obiadu. Minęła dłuższa chwila zanim którykolwiek z nas postanowił się odezwać i nie byłem to ja...

-Nie wiedziałem, że czujesz się przy mnie tak niekomfortowo...- powiedział blondyn na co parsknąłem. 

-Cóż praktycznie napadłeś na mnie, naruszając przy tym moją przestrzeń osobistą. POMIMO że prosiłem abyś tego nie robił. Nie myślę, że nie mam czego się obawiać - wyrzuciłem praktycznie jednym tchem spoglądając na Rogersa. Ten wydał się skruszony niczym smutny szczeniak który coś narozrabiał.... Nie Stark, nie możesz mięknąć tylko dlatego że typ przypomina Golden Retrievera.  To praktycznie wilk w owczej skórze. Co jeśli napadnie na mnie gdy znów opuszczę gardę.  

-Wybacz...- wydusił z siebie w końcu. -Chciałem się jakoś do ciebie zbliżyć i myślałem, że jeśli będę podobny do ciebie to zadziała. - Wpatrywałem się z niedowierzaniem jak na twarz blondyna wkrada się rumieniec, a on sam odwraca wzrok. Serio? SERIO?! KIEDY JA NIBY...?! Okej dużo flirtuje, to ma sens...

-Cóż mogłeś po prostu zagadać, a nie atakować mnie tak znienacka- dalej marudziłem, jednak mój ton nieco złagodniał. Sam nie byłem najlepszy w nawiązywaniu bliższych znajomości z ludźmi... Flirt się nie liczy, rozmowy biznesowe tez nie, to coś innego, zupełnie odrębny temat.

-Tak wiem, przepraszam... Jeśli to naprawdę dla Ciebie tak niekomfortowe mogę... Nie wiem, unikać cię w szkole -zaczął mamrotać wyglądając przy tym na coraz bardziej przygnębionego. Ugh, czemu wygląda jak smutny szczeniaczek, nienawidzę tego...

-Nie musisz... mnie unikać - wdusiłem przez zaciśnięte zęby. -Po prostu podejdź i zagadaj normalnie czasem... Ale nie za często. Nie ufam ci - dodałem szybko. Ten jak na zawołanie rozpromienił się i zaczął dziękować i mówić, że totalnie rozumie. 

Dopiero kiedy opuścił mój przybytek naszło mnie dziwne uczucie niepokoju. To poszło zbyt łatwo, aby było prawdziwe.... 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 09, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Bezradny (STONY) [rework]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz