Lata temu
Ryan
Wraz z moim przyjacielem, z za ogrodzenia sporządziliśmy pakt, który miał trwać lata, dopóki nie dorośniemy i jeszcze dłużej. Siedzieliśmy na drewnianej ławie, która była kompletem do drewnianego stołu, przy którym siedzieliśmy. Co jakiś czas kreśliliśmy po papierze kolorowymi pisakami, dodając zasady, które będą nas obowiązywać. Pogoda wyjątkowo dopisywała, a Londyn nie był tak głośny jak zawsze. Wydawać się mogło, że wszyscy mieszkańcy miasta postanowili cieszyć się wspaniałą pogoda w zaciszu własnego ogródka. Czerwcowy ciepły wiatr smagał moje policzki niczym najdelikatniejsze pióro.
Alex zamknął mocno pisak i wrzucił go do plastikowego pojemnika pełnego tego typu narzędzi papierniczych. Spojrzał na mnie sowimi bystrymi niebieskimi oczami i uśmiechnął się lekko.
- Dobra, skończone możemy podpisywać. - rzekł poważnie, bo przecież to był bardzo ważny dokument w życiu tak młodego człowieka.
Z Alex'em przyjaźniłem się odkąd pamiętam. Był to mój jedyny kolega, który nie zwracał uwagi na mój ciemniejszy odcień skóry, niż miały pozostałe dzieciaki w okolicy. W szkole, dopóki moi rodzicie nie zainterweniowali odpowiednio też się ze mnie śmiali. Byłem zły na siebie, że jestem inny, i że przez to dzieciaki mnie nie lubią. Pokłóciłem się nawet o to z rodzicami. Chciałem dostać na święta "normalny" kolor skóry. Wtedy moi rodzice wyjaśnili mi, że nie ma czegoś takiego jak "normalny" odcień skóry. Każdy jest inny. Z kolorem skóry jest tak samo jak z kolorem włosów. Nie da się go wybrać.
W świecie krąży przeświadczenie, że to co rude to jest wredne. A to nie prawda. Tak samo jak z osobami ciemniejszej karnacji. Nie jesteśmy gorsi tylko dlatego, że jesteśmy bardziej odporni na słońce. Alex był moim przewodnikiem po szkole. Doskonale sprawdził się w tej roli i jeszcze nakopał takiemu dużemu chłopakowi ze starszej klasy, bo wytykał mnie palcem i układał jakieś niemiłe wierszyki. Polubiłem Alex'a tak bardzo, że już po pierwszym dniu w szkole postanowiłem zaprosić go do siebie do domu, żeby móc się z nim pobawić. Lubiłem tego blondyna o niebywale błękitnych oczach.
Wziąłem do ręki plastikową kulkę i otworzyłem ją zębami. Mama często zwracała mi uwagę, że jeśli będę tak robił to będę musiał chodzić do dentysty, no ale ja dentysty się nie bałem. Poza tym mój zgryz był we wspaniałej kondycji.
Przypieczętowałem nasz pakt kolorową pieczątką z czekoladowego jajka kinder niespodzianki, która przedstawiała zielonego kosmitę z trzema antenkami na głowie i wystawionym kciukiem w górę. Alex zamaszystym ruchem wykonał koślawy, szeroki podpis na pomiętej kartce białego papieru. To był jego znak firmowy, uwielbiał się chwalić swoją umiejętnością jednakowego podpisywania się wszędzie. Złożył kartkę i włożył do albumu ze zdjęciami, do kieszonki na płyty.
- Pamiętaj! Ten pakt obowiązuje nas aż do trzydziestki. - przypomniał mi, choć niepotrzebnie, bo wiedziałem to doskonale.- Nie zapomnę. - odparłem. - Nie mam zamiaru być z dziewczyną, fuj! To okropne stworzenia. Kto chciałby być dłużej z dziewczyną niż czterdzieści pięć minut na lekcji! - powiedziałem, a w moim głosie można było usłyszeć męczeństwo i zażenowanie. - Przecież ja nawet tyle nie mogę z nimi wytrzymać. - pacnąłem się ręką w czoło.
Właśnie tak do trzydziestki załatwiłem sobie zakaz zakochiwania się. Choć po czasie wydaje mi się, że nie było to takie trudne. Zdecydowanie wolałem się bawić i żyć pełną chwilą życia, bo być może zaraz miało być za późno.
IamAIWILA

CZYTASZ
Don't fall in love until you're thirty
Teen FictionMłody gracz hokeja, który jest faworytem kibiców, starającym się o przyjęcie posady kapitana drużyny. Ryan Williams był świetnym zawodnikiem, trener cenił sobie go na lodzie, ale gdy pierwszy raz gwiazda hokeja sfaulowała zawodnika przeciwnej drużyn...