Bar

112 8 2
                                    

Mimo, że czas akcji to piąty sezon, postanowiła zachować Maggie, o której wspominałam w rozdziale CatCo i Jamesa. Kara nie zmieniała też fryzury ani stroju Supergirl, ze względu na to, że wolałam ją w spódnicy i długich włosach.

Pov: Alura
Kiedy się obudziłam, słońce było już wysoko na niebie, a ja czułam jak przepełnia mnie moc. Weszłam do salony. Na kanapie leżał koc, ale Kary tam nie było. Włączyłam telewizor, a tam w wiadomościach zobaczyłam prezenterkę i zdjęcie Supergirl.
- Cóż za poranek dla Supergirl. Bohaterka NC udaremniła już napad na bank, uratowała miot szczeniąt i pomogła jakiemuś szczęściarzowi holować cysternę.
Na ekranie pojawiło się video, na którym SG, otoczona przez dzieci robi sobie z nimi zdjęcia i się śmieje.

Poczułam powiew wiatru i się odwróciłam. Przez okno wleciała Kara z kawą.
- Zawsze tak zaczynasz dzień?
- Zazwyczaj. Pomaganie poprawia mi nastrój. Chodź dam ci jakieś ubrania. Kara dała mi czarne dżinsy, białą koszulkę i biełe buty.
Kiedy się przebrałam spojrzała na mnie zadowolona z siebie.
- Teraz wyglądasz jak człowiek. Co chcesz zjeść na śniadanie?
- Nie wiem, zaskocz mnie. Co Wy tu jadacie?
- Zrobię Ci to co zawsze jadam z Leną.

Pov: Kara
Chwilę później na dwóch talerzach były jajka, bekon i naleśniki. Wszystko w bardzo wielkich ilościach.
- Karo, wy to wszystko zjadacie?
- Zazwyczaj to ja zjadam większość.
Kiedy skończyłam, a mama jeszcze jadła, wzięłam telefon i napisałam do Leny.

8.21
Hej, Lee. Wpadnę do
Ciebie za trzy godziny. Musimy dzisiaj
pogadać ze wszystkimi. Mam
nadzieję, że znajdziesz
czas.

8.26
Lena: Wpadaj. Dla ciebie zawsze
mam czas. Ale boję się. Boję się
ich reakcji. Co jeśli mi nie wybaczą?
Karo, sama nie dam rady.

8.30
Nie bój się. Będę tam
z tobą. Pamiętaj, nawet
jeśli Ci nie wybaczą, nadal
będziesz mieć mnie.

8.31
Lena: Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy. ❤️

8:32
❤️

- Mamo, wychodzimy. Pokażę Ci wszystko co fajne.

Trzy godziny później.

Wylądowałam na balkon nie biura Leny. Jak zawsze siedziała przy biurku.
- Hej, Lee.
- Hej, jak mama?
- Zmęczona, ale szczęśliwa. Pokazałam jej wszystkie najlepsze miejsca w NC. Jest w domu. Prawdopodobnie do wieczora nie wyjdzie. O czym chciałaś pogadać?
- Skoro już musimy się spotykać ze wszystkimi to nie mów chociaż nikomu, że kupiłam CatCo. Jutro się dowiedzą.
- Nie jesteś zadowolona z pomysłu spotykania się?
- A jak myślisz? - spojrzała na mnie ze strachem w oczach.
- Chodź na kanapę. - usiadłyśmy i objęłam ją ramionami, a Lena położyła głowę na moim ramieniu. - Leno, nie masz się czego bać. Jestem pewna, że nikt nie będzie na ciebie zły. Jak tylko coś Ci się nie spodoba, powiedz mi.

- Dziękuję, Karo. - Jess!- zawołała.
W drzwiach niemalże natychmiast pojawiła się kobieta.
- Tak, miss Luthor?
- Odwołaj proszę wszystkie dzisiejsze spotkania. Jakby ktoś dzwonił w sprawie CatCo, proszę powiedz mu, żeby dzwonił do mnie na telefon, bo prawdopodobnie nie będzie mnie tu aż do końca dnia.
- Dobrze, miss Luthor.
Kiedy wyszła spytałam.
- Co chcesz robić cały dzień, jest jedenasta?
- Za chwilę spotkanie. Potem, jeśli nie masz nic przeciwko chciałabym spędzić czas z tobą.
Uśmiechnęłam się.

- Pewnie, że nie mam nic przeciwko. Poczekaj chwilę.

Chat grupowy "Rodzina"

12.03
Dziś o 12.30 spotkanie
w Alien Bar. To ważne.
Mam nadzieję, że będą
wszyscy.

12.06
Alex: Pewnie, że będę sis.

12.08
Mags: Ja też.

12.13
Nia: Brainy i ja dzisiaj wróciliśmy. Wpadniemy.

12.14
James: Postaram się być.

12.14
John: Ja też.

12.15
Dziękuję.

Piętnaście minut później wylądowałam z Leną w ramionach przd wejściem do baru. Weszłyśmy do środka i zbliżyłyśmy się do przyjaciół, siedzących z drinkami. Kiedy nas zobaczyli, Lena bacznie obserwowała ich reakcję. Ja też zwróciłam na to uwagę. Wszyscy się uśmiechnęli na nasz widok z wyjątkiem Jamesa, który zawsze źle znosił obecność Luthorów w jego otoczeniu, co powodowało, że w obecności Leny był chłodny i zdystansowany.
- Hejjjj! - zawołała Alex. - Są dla was drinki.
Podała nam po jednym i już mieliśmy się stuknąć, ale przerwała to.
- Zanim wypijemy. Jako że...

- Pozwól, że Ci przerwę. - wtrąciła już lekko wstawiona Nia. - Ci się stało kiedy nas nie było, że przyszłaś tu z Leną? Ostatnie wasze spotkanie jakie pamiętam, zakończyło się tym, że Lena zostawiła cię samą w fortecy. Tak słyszałam.
- To prawda. Dzięki Nia, właściwie to nie wiedziałam jak zacząć, ale spytam się prosto z mostu. Czy ktoś ma problem do Leny o to co się stało, albo o coś innego?
Czułam na sobie spojrzenia wszystkich włącznie z Leną. W odpowiedzi na moje pytanie wszyscy pokręcili głowami. Tylko oczywiście James się odezwał.

- Właściwie tak, mam problem.
Lena wpatrywała się w niego przenikliwym spojrzeniem Luthor, dyrektora generalnego, oczekują na to co ma do powiedzenia.
- Mówiłaś, że nigdy nie użyjesz kryptonitu przeciwko Karze. Co z tą obietnicą?
Lena zaczęła otwierać usta, chcąc coś powiedzieć, ale w jej oczach widziałam, że sama do końca nie wiedziała co. Wyręczyłam ją więc.
- Lena zrobiła to co uważała za słuszne. Była zraniona, głównie przeze mnie. Ty też to zrobiłaś, nadal robisz. Krzywdzisz ją swoim zachowaniem, a że jesteśmy przyjaciółkami, mnie przy okazji też. Wybaczyłam Lenie, czy ty jej wybaczysz i się zmienisz? Jeśli nie to wyjdź.

Mówiąc to byłam w jakimś transie, widząc tylko Jamesa. Musiałam unieść głos w złości, bo wszyscy się na mnie gapili. Nawet obcy ludzie lub kosmici z sąsiednich stolików. Wszyscy mieli zdziwienie wypisane na twarzach, nawet Lena.
James uznał, że niezręcznie byłoby zostać, więc nic nie mówiąc wstał i wyszedł z baru.

Pov: Lena
Wpatrywałam się w Karę ze zdziwieniem jak inni, ale też z wdzięcznością tak ogromną, że nie byłam wstanie opisać tego słowami.
Kiedy chwilę pomyślałam, dotarło do mnie, że Kara właśnie dokonała wielkiego wyboru. Miała tylko dwa wyjścia. Albo ja, albo James. Trzeciej opcji nie było, bo on nigdy by mnie nie zaakcteptował.
- Czy ktoś jeszcze ma problem? - spytała Kara, momentalnie przechodząc z wściekłej w uśmiechniętą pogodną Karę.
Nikt się nie odezwał, pewnie nie chcieli się narażać na gniew.
Atmosfera była napięta, ale z każdym wypitym drinkiem było lepiej. Na koniec wszyscy z wyjątkiem Kary i Johna byli nie trzeźwi, co sprawiło, że Alex i Maggie odwarzyły się zaśpiewać publicznie jakąś piosenkę.

Pov: Kara
Wspólnie z Johnem uznaliśmy, że czas już się zbierać. Jako że nie mogliśmy nikogo zostawić postanowiliśmy, że John zabierze Alex i Maggie, Brainy, który zdążył już wytrzeźwieć Nię, a ja odstawię do domu Lenę.
Żegnając się z trzeźwymi, poleciałam do apartamentu Luthora.
Po wylądowaniu postawiłam Lenę na ziemi, która zachwiała się nie mając podparcia.
- Nic mi nie jest. Czuję się świetnie. Dam sobie radę.
Ale po dwóch krokach prawie upadła. Złapałam ją w ostatniej chwili i zaniosłam na sofę.

- Może teraz czujesz się świetnie, ale będziesz mieć mega kaca. Wypiłaś z sześć drinków i dużo whiskey. Jak rozumiem nie jesteś w stanie iść do łazienki?
- Możesz mi pomóc. Zdejmiesz ze mnie ubrania i wsadzisz mnie do wanny. Zimna woda dobrze by mi zrobiła.
- Jesteś pijana, nie wiesz co mówisz.
- Nie to nie. Ale zostaniesz na noc?  Chcę zasnąć w twoich ramionach.
- Hej Lee, jest dopiero czternasta, chodź w twoim stanie nie wiem co innego mogłabyś zrobić.

Szybko zadzwoniłam do mamy, Powiedziałam, że Lena jest pod wpływem alkoholu i muszę się nią zaopiekować. Mama natomiast musiała wracać na Argo. Mając nadzieję, że Lena nie zrobi nic głupiego, poleciałam pożegnać mamę i odstawić do DEO.
Kiedy wróciłam Lena chyba spała, więc po cichu nalałam wodę i postawiłam ją na stoliku przed sofą. Usiadłam, a Lena położyła się na moich kolanach, mrucząc coś pod nosem. Głaszcząc ją po głowie zasnęłam.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 10, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Supercorp. Nienawiść czy miłość? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz