Kazuha podejrzewał że coś się złego ze mną dzieje, zacząłem kaszleć krwią.. Zostały mi 2 dni, dziś są walentynki chcę go zabrać do restauracji na pizzę i wyznać mu co czuję. Poszedłem ubrać się w garnitur i poszedłem po róże. Gdy kupiłem już róże podszedłem do domu Kazuhy i zapukałem.
-Hmm? O cześć Tomo.. Uh? Co ty taki wystrojony..?- Zapytał
-A, umm, chciałbym cię zaprosić na kolację dzisiaj, A i ta róża.. Tak to dla ciebie.- Zestresowałem sie i zacząłem coraz bardziej się czerwienić.
-Oh! Dziękuje! Bardzo ładna ta róża.. Chciałbyś się czegoś napić?
-Niee, dziękuje ale muszę wracać do domu, jak coś to przyjdz do mnie o 19 na wieczór.- Odrzekłem,
-Y, okej, dozobaczenia!Gdy wracałem do domu znowu zacząłem kaszleć krwią.. Bardzo ten fakt mnie niepokoił no ale coż jutro jest mój ostatni dzień nieprawdaż? Wole właściwie popełnić samobójstwo niż umierać w szpitalu.. Mijały godziny aż nastała 19. Kazuha zaczął pukać do drzwi, otwarłem mu i zobaczyłem cudownego, pięknie ubranego, Kazuhe..
-Cudownie wyglądasz!- Odrzekłem
-Dziękuje, ty również!- OdpowiedziałZaczęliśmy się w siebie wpatrywać. Po chwili Kazuha powiedział:
-A, y, ten, mieliśmy iść do jakiejś restauracji prawda?-Zapytał
-Aa racja! Zapomniałbym, przepraszam.- OdpowiedziałemZłapałem go za ręke i szliśmy tym razem bez Tamy. Gdy weszliśmy do restauracji i usiedliśmy przy stole Kazuha do mnie powiedział:
-Ukrywasz coś przede mną prawda?
-Yy? Nie, nic nie ukrywam..- Skąd się domyślił? Pomyślałem
-Nie rób ze mnie idioty! Przecież widzę że coś sie dzieje..- Odpowiedział zmartwiony
-Naprawde chcesz wiedzieć? Tylko nie płacz proszę..
-Mów.- Rozkazał
-A więc.. mam raka.. jutro będzie mój ostatni dzień..- odrzekłem ze łzami w oczach.
-Oh..- Kazuszy zaczęły łzawić oczy.
-Ale wolałbym sie zabić sam niż umierać w szpitalu..- Powiedziałem
-Jeśli ty umrzesz to ja również. Odpowiedział stanowczo.
-Uh? Ale ty masz życie przed sobą..
-Mam w to wywalone, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Jeśli masz popełnić samobójstwo to pozwól mi się dołączyć.
-Nie.- Odrzekłem,- Nie podoba mi się ten pomyśl, wolałbym abyś ty żył.
-Pozwól, mi się dołączyć. Błagam.- Kazuha zaczął płakać.
-Ehh.. no okej..- Odpowiedziałem i akurat kelnerka przyszła przyjąc zamówienie wzięliśmy jedną średnią pizze, gdy kelnerka odeszła, zamierzałem powiedzieć Kazuszy ze go kocham.-Umm Kazuha..
-Tak?
-Bo.. jakby ci to powiedzieć..
-Hmm?
-Podobasz mi się..- Odparłem
-Oh? właściwie to.. ty mi również się podobasz..Zacząłem się rumienić i juz sam nie wiedziałem co mam zrobić, zapytałem się go czy chciałby zostać moją walentynką, zgodził się jednak nazajutrz poszliśmy na dach dość wysokiego budynku.. I jak sami się domyślacie, zamierzaliśmy skoczyć. Nasze ostatnie słowa brzmiały tak:
-Kocham cię Kazuho..
-Ja cie ciebie również TomoZłapaliśmy się za ręce i skoczyliśmy.
Na aktualna chwile Tama ma innego właściciela, i dobrze się z nim dogaduje. Dni spędzone z Kazuhą były cudowne i był to najlepszy czas w moim życiu..