1.Gdzie za niezgodą rodzi się nowa znajomość

21 2 1
                                    

To był dzień jak każde inne, odkąd pamiętam, każdy w zasadzie jest identyczny, nawet posiłki. Twarze które widzę w tym przytułku już mi się znudziły, nie ma tu ani jednej prawdziwie żywej duszy, wszyscy są jakby puści. Chociaż czego się spodziewać, jestem demonem uwięzionym na Ziemi, nie mogą nawet okazywać przy mnie emocji.

23 kwietnia 10:25

Znam głos każdej osoby z tąd na pamięć, jednak dzisiaj przez korytarz rozbrzmiał pocieszający głos chłopaka;
Cholera to miejsce zamienia się w przedszkole czy to mi już psychika siada-
Po kilku minutach od usłyszenia nowej osoby drzwi od pokoju szpitalnego zaskrzypiały, nie były otwierane od dawna, ograniczają się do dawania mu jedzenia przez dziurę w ścianie, co jest swoją drogą dosyć śmieszne. Pokój jego był podzielony na pół szybą do odwiedzin, w końcu jest w tym pokoju od około tygodnia bo go przeniesiono, a przed nim byli tu zwykli ludzie. Chociaż było tu przytulnie, przy szybie znajdowały się telefony dzięki którym można było skontaktować się z osobą po drugiej stronie, reszta to nic ciekawego.

Młody chłopak usiadł na krześle przed nim i podniósł słuchawkę telefonu, wydawał się nie bać że właśnie rozmawia z kimś nie z tego świata. A Roz posłusznie skonfrontował się z chłopakiem, podniósł słuchawkę i zaczął:
- czego tutaj szukasz..?
Chłopak lekko zakłopotany odpowiedział
- przyszedłem spotkać się z rodzicami... 

Jeden z strażników słuchających tej rozmowy właśnie się nią zainteresował. Tak jakby znał szczegóły tej sytuacji.

Roz lekko zdziwiony oświadczeniem chłopaka kontynuował, zdawał sobie sprawę, że pewnie młody zaraz zacznie go obwiniać za zamordowanie ich skoro został przeniesiony do tego pokoju gdzie byli oni..
- Przepraszam, ale ja nie mam żadnej informacji gdzie mogą się znajdować....
Ku ich zdziwieniu nagle wciął się do rozmowy ochroniarz.
- Twoi rodzice nie żyją dzieciaku i szczerze mówiąc dobrze, byli tylko darmozjadami. Jakbyś chciał wiedzieć skoczyli z okna
Postawa tego człowieka wkurzyła Rozerrora i walnął dłonią w stolik umieszczony obok, a telefony lekko podskoczyły.
- ty nieczuły, bezduszny pasożycie, jeżeli nie chcesz mieć więcej roboty - wskazuje dłonią na chłopaka - to weź się lepiej za siebie i nie pogrążaj sytuacji.

Młody dorosły który tylko słuchał ich kłótni która dopiero się zaczęła był lekko zakłopotany. Nie było mu żal rodziców, jednak jego serce przeskoczyło dwa razy, kiedy usłyszał, że ktoś stanął w jego obronie.

- Ty-.. TY-! Demonie, potworze nawet się nie odzywaj nie masz tutaj własnego zdania - cicho zaczął się śmiać, mówiąc zdesperowany
- przecież i tak nikt nie wyciągnie z tąd takiego ścierwa jak ty, nie mają po co bezużyteczniku.
Roz w głębi duszy wiedział że to wsyztsko prawda, ale zachowanie kultury, a zachowywanie się jak goryl jednak robiło dla niego różnice. Ostro odpowiedział pewnie podpitemu strażnikowi, mimo wszytko uważając na słowa.
- z takim personelem jak ty, naprawdę najlepszym wyjściem jest śmierć, same uszy bolą od słuchania. A swoją drogą...
—Proszę o pomoc strażnik jest niekompetentny do takiej osoby jak ja!

Młodzieniec uważnie obserwował całą sytuację, Tymbardziej kiedy wyprowadzano upiętego chłopa po 40 i zmieniano warty tego pokoju. W końcu wrócili do rozmowy
- Dziękuję że stanąłeś w mojej obronie ; uśmiechnął się przyjaźnie i ukłonił się nisko ; nazywam się Amenadiel Orifiela....

Chłopak mówił dalej, ale uwagę Roza przykuło jego imię i nazwisko... Był już raz tam na dole i swoje wiedział, a ten młodzieniec miał wręcz wypisane w dowodzie dwa imiona aniołów. Amenadiel był to pierworodny anioł który ma miliardy lat i jest tak zwanym przez tamtejszych "gniewiem Bożym". Oraz Orifiela jednego z 7 archaniołów i anioła pustkowia. On może być ciekawszy niż się wydaje, jednak fakt, że pewnie nie będzie miał okazji spotkać go znowu lekko go przytłaczał. Kiedy nagle coś ściągnęło go na ziemię
- HALOOO panie demonie, odleciał pan czy co? ; mówi uśmiechnięty chłopak, no tak Roz całkowicie zapomniał o jego istnieniu i pogrążył się w przypuszczeniach.
- Ah, tak przoeraszam, poprostu zastanawiałem się nad jedną rzeczą; lekko skinął głową a przy tym dostojnie kiwnął ogonem;
- Jestem Roz ....

Jestem w stanie wyciągnąć cię nawet z najgłębszych odchłaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz