Część 3.

2.5K 217 74
                                    

Całą drogę powrotną do domu przebywają w gęstej, gorącej atmosferze,wysyłając sobie ukradkowe spojrzenia. Siedzą obok siebie w czarnym mercedesie, a iskry ekstazy sypią się między nimi. Louis zerka ostentacyjnie na krocze Harrego, zagryzając wargę i szepcząc krótkie, uspokajające - już niedługo. I może za dużo w tym wszystkim alkoholu płynącego w ich żyłach, wspomnień w ich głowach i niewypowiedzianych słów w ustach. Ale liczy się tylko ten moment. Nie myślą o konsekwencjach jutrzejszego dnia, kiedy obaj opuszczają samochód.

Harry odmyka wejście. Robi to nieudolnie i zbyt długo. Ale ta najprostsza czynność wydaje się być cholernie ciężka, gdy szatyn stoi tak blisko, dysząc mu prosto w ucho i trzymając swoją małą dłoń na jego pulsującym penisie. Nigdy nie sądził, że dotarcie do apartamentu może przynieść taką ulgę.

Niemal natychmiast po przekroczeniu progu, Hazz przyciąga Louisa do siebie, całując jego wąskie, spragnione usta. Jęczą sobie wzajemnie w wargi, bo to wszystko jest tak boleśnie znajome. Jakby nadal byli cholernymi nastolatkami i jeszcze raz przeżywali swoje pierwsze razy. 

Lou sunie swoimi dłońmi po ramionach Stylesa, pozbywając go tym samym jego wzorzystej koszuli. I patrzy na jego tors, podziwiając, jak zielonooki drży przy każdym dotyku. Gęsia skórka pojawia się na bladym ciele chłopaka i Tommo ma ochotę scałować każdy pojedynczy guzek. 

- Tęskniłem za tobą - jest wszystkim, co mówi szatyn, gdy Harry zgarnia go w swoje ramiona, unosząc ponad ziemią. Louis otacza nogami jego talię i pozwala prowadzić się do sypialni. 

Kręconowłosy kładzie go na łóżku delikatnie, próbując dopatrzyć się jakiś wątpliwości na twarzy Lou, ale jedyne co widzi i słyszy, to cichy chichot i wzrok zmącony pożądaniem. Więc całuje go wolno, głęboko, zostawiając ślady na jego szyi i dekoldzie. Ściąga jego spodnie i bokserki, zawieszając swoje spojrzenie na pobudzonej erekcji niebieskookiego.  

- Wciąż idealny - Hazz szepcze cicho, zanim przejeżdża językiem po jego penisie. Odsuwa się jednak, zdejmując swoje ubrania do końca. Szuka w szafce lubrtkantu i prezerwatyw. Zanim wraca do łóżka, patrzy na nagiego szatyna, leżącego na satynowej pościeli. I wie, ze osiem lat temu popełnił swój największy błąd. Nigdy nie powinien był wyjechać bez niego. Nigdy nie powinien był go zostawiać. Nigdy. I zanim może powiedzieć coś głupiego, jak na przykład to, że nadal go kocha, wraca do łóżka, całując Louisa przeciągle. Schodzi coraz niżej, znacząc jego skórę i ponownie otaczając jego penisa ustami.

- Zawsze ci mówiłem Styles, że te wargi są stworzone do obciągania - śmieje się cicho Tommo, wkładając rękę w jego kręcone włosy. Harry chichocze, mrucząc wokół jego obwodu. Podnosi jego pupę do góry, dając sobie do niej lepszy dostęp. Obejmuje swoimi ustami jego jądra i dociera językiem do dziurki szatyna. Liże ją, uzyskując miękkie jęki i obserwując jak Louis wije się na pościeli. Otacza jego wejście swoim długim palcem, pokrytym lubrykantem. I Tommo syczy, gdy czuje jak brunet go rozciąga, szepcząc uspokajające słówka. Bo to tak cholernie dobre. Od początku do końca. Wie, że jednak są zbyt pobudzeni, jakby czekali na siebie osiem lat i nie mają czasu bawić się w podchody, więc gdy Harry zahacza o jego prostatę, krzyczy na wdechu:

- Wystarczy. Pieprz mnie.

I Styles jęczy na to zdanie. Zakłada prezerwatywę na swojego penisa i ustawia się przy wejściu Lou. Drażni się z nim przez chwilę.

- Co rozkażesz kochanie - mówi cicho i wchodzi delikatnie w szatyna.
I patrzą sobie w oczy. Odczytując nawzajem każde niewypowiedziane słowo i każdą ukrytą emocję. Ruszają się we wspólnym tempie, całując niechlujnie swoje wargi.

- Pamiętam jak pieprzyłem cię w swojej sypialni w Donny. Krzyczałeś tak głośno, że chyba każdy na osiedlu wiedział jak mam na imię - mruczy rozbawiony Harry, przyspieszając swoje pchnięcia. Louis śmieje się cicho. - Ale tutaj jesteśmy sami, nie musisz się hamować - dodaje, jęcząc w jego ucho. I Lou oddaje jego gest, czując zbliżające się spełnienie, czując jakby wszystko nawarstwiało się w jego wnętrzu i próbowało właśnie dać temu upust.

Move Together / one-shot / larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz