• Rozdział [2] - Polana •

199 13 43
                                    

͙✼̥୭⁺

Od tragedii minęło kilka miesięcy. Dalej za nim tęsknię, choć w miejszym stopniu, niż na początku. Małymi krokami szedłem w stronę akceptacji sytuacji. Minho wspierał mnie w tym. Zbliżyliśmy się do siebie. Mogłem śmiało nazwać go swoim przyjacielem. Był wyrozumiały, empatyczny, troskliwy i wyjątkowy. Czułem, że nie jestem teraz sam. Dalej płakałem co noc z tęsknoty, za moim Chan'em, jednak miałem się do kogo zwrócić z bólem. Szkołę było ciężko pogodzić z moim stanem psychicznym. Starałem się jak tylko mogłem, żeby mieć jak najlepsze wyniki. W końcu to ostatni rok, potem jestem już wolny. Mamy coraz częściej nie było w domu. Brakowało mi teraz obojga rodziców. Osamotnienie jest ciężkim uczuciem. Wszyscy powoli mnie zostawiali.

Zbliżało się sobotnie popołudnie. Byłem z siebie dumny, ponieważ nadrobiłem większość zaległości z ostatniego tygodnia. Pracowałem nad tym od samego rana. W moim pokoju panował bałagan. Każdą odzyskaną energię wkładałem w naukę. Zależało mi na tym. Nie mogłem zawieść mamy, Chan'a no i Minho. Ułożyłem się na łóżku. Przytuliłem się do mojej ulubionej maskotki. Chciałem dodać sobie trochę otuchy. Ponownie myślałem intensywnie o uroczym śmiechu swojego Chan'a. Moim marzeniem było usłyszeć go ponownie. Szczególnie, gdy staliśmy przed lustrem, a on żartował sobie z mojego wzrostu. W ten przyjemny sposób. Z ciepłym uśmiechem na twarzy mówił mi, że byłem od niego wyższy, drobniejszy i przypominałem mu fretkę. Brakowało mi naszych wspólnych wyjść na siłownię. Nie mogłem na nikogo ponarzekać. Wszyscy w klubie sportowym byli uprzejmi i pomocni. Wiele mężczyzn, których normalnie obawiałbym się na ulicy, w nocy, okazywali się sympatycznymi ludźmi.

Chan pełnił wiele roli w moim życiu. Zaczynając od chłopaka, poprzez opiekuna, na ojcu kończąc. W momencie poznania go, zaczął przewodzić moim życiem. Nikt nie wytłumaczył lepiej życia, nie próbował tak mnie chronić przed złem jak on. Czułem, że miałem w nim wsparcie. W swoim życiu nie natrafiłem na drugą taką osobę, która zaczęłaby oduczać mnie złych nawyków, naprowadził mnie na odpowiednią ścieżkę. Bez niego, czułem na niej osamotniony. Zupełnie nie wiedziałem co powinienem dalej zrobić.

Poderwałem się z łóżka, od razu po usłyszeniu dzwonka do drzwi. Przy okazji zaplątany w pościel, przewróciłem się na podłogę. Złotą zasadą, jest uprzednie wyjście spod kołdry, a później schodzenie z łóżka. Podszedłem do dębowych drzwi wejściowych, patrząc wcześniej przez wizjer. Przed nimi stał uśmiechnięty Minho z jakąś papierową torebką. Zadzwonił ponownie, myśląc, że nie usłyszałem poprzedniego razu. Sprawnym ruchem otworzyłem szeroko drzwi, witając się z moim przyjacielem.

- Dzień dobry, Hyunnie. Przyniosłem dla ciebie niespodziankę. Mogę wejść? - zapytał, przyglądając mi się swoimi ciemnymi oczami.

- Oczywiście, hyung. Miło, że przyszedłeś. - Zaprosiłem Minho do środka. Mężczyzna rozejrzał się po niewielkim salonie i kuchni, uśmiechając się do mnie ciepło. - Przepraszam za bałagan, nie miałem czasu posprzątać.

- Ah Hyunnie, nie przejmuj się tym. Pomogę ci - zaproponował mężczyzna, zdejmując z siebie beżowy płaszcz. Odłożył go na wieszak i wrócił do mnie, kładąc mi swoje dłonie na moich ramionach. - Co robiłeś do tej pory?

- Próbowałem zająć się zadaniem z matematyki, jednak zupełnie nie rozumiem tego działu. Wszystko wydaje się takie trudne - wyznałem.

- Pokażesz mi te zadania? - zapytał. Chwilę się wahałem, jednak przytaknąłem. Nie chciałem się narzucać ani go wykorzystywać do celów własnych. - Widzisz, ja nigdy nie miałem z nią problemów. Chętnie ci ze wszystkim pomogę. Jeszcze będziesz najzdolniejszy z klasy, Hyunnie.

Zaprowadziłem bruneta do swojego pokoju. Do biurka podstawiłem krzesło z kuchni. Moja sypialnia nie była zbyt duża. Mieściła podwójne łóżko z ciemnego drewna, biurko stojące tuż obok i szafę z regałami przede mną. Podniosłem swoją pościel i odłożyłem na miejsce. Zasiadłem na obrotowym fotelu. Pokazałem mu wszystkie zadania, które musiałem wykonać na poniedziałek. Mężczyzna rozmyślał chwilę, prosił mnie o podręcznik, żeby wszystko sobie dokładnie przypomnieć. To wszystko wyglądało identycznie jak z Chan'em. Zasiadaliśmy do przykładów i wspólnie pracowaliśmy. Tłumaczył mi wszystko pokolei, na spokojnie. Nie przypominałem sobie, żeby kiedykolwiek podniósł na mnie głos. W nagrodę za dobrze rozwiązane zadanie dostawałem całusy w policzki. Tego elementu akurat nie było podczas odrabiania prac domowych z Minho. Kto wie, może byłoby to czymś przyjemnym.

Nadzieja ¦|hyunho Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz