~ Rozdział 3 ~

2.4K 71 25
                                    

- Charlie! - usłyszał z dołu chłopak, który już około pół godziny wpatrywał się w sufit, po raz 100 przetwarzając w głowie sytuację z dziewczyną.

- Idę! - odkrzyknął, zbiegając po schodach na dół — Może załatw mi taki dzwonek jak na ojca. Żebyś nie zdzierała sobie gardła -uśmiechnął się do Matki siedzącej na kanapie.

- Nie chciałbyś dopuścić do sytuacji, w której faktycznie musiałabym zdzierać gardło — odparła ze spokojem, po czym wskazała na kanapę — Usiądź synu.

- Coś się stało? - usiadł obok niej, przyglądając się kobiecie z niepokojem.

- A coś musiało? Chcę z Tobą porozmawiać. - uśmiechnęła się — I zapytać o parę rzeczy.

- No... Nie musiało. Pytaj, o co chcesz mamo, ale te pisemka w łazience są ojca nie moje -uniósł od razu dłonie.

- Nie mówię o tym, bardziej mam na myśli, gdzie podziała się jedna, z których lin używam. Była mi potrzebna na ostatnie warsztaty, niestety jej nie znalazłam. Coś o tym wiesz?

- O-Oh, warsztaty Mamo? Nie wiedziałem, że jakieś prowadzisz — zmienił temat szybko, czując rumieniec na policzkach.

- Nie prowadzę, byłam z twoim ojcem na gali z okazji Walentynek. Mieliśmy jeden z pokazów. Odpowiedz na moje pytanie — mruknęła

- Być może... Pożyczyłem ją na chwilę, ale już oddałem, nie bądź zła — posłał jej najlepsze spojrzenie szczeniaka.

- Wielokrotnie mówiłam, byś nie brał nic bez pytania. Niech zgadnę, potrzebna Ci była na urodziny Alissy?

- Tak, mamo — odpowiedział zażenowany -Przepraszam, nie sądziłem, że zauważysz.

- Nie chodzi o to czy zauważę a o to, że było mi to akurat potrzebne — westchnęła — To ma się więcej nie powtórzyć — rzuciła mu ostrzegawcze spojrzenie.

- Tak Matko. Obiecuję, że tak więcej nie zrobię -spuścił głowę, nie chcąc narażać się na jej gniew.

- A teraz opowiadaj — jej głos złagodniał a kobieta rozsiadła się wygodniej.

- O czym? - zmarszczył brwi, jednak odetchnął. Bura się skończyła, więc mógł się rozluźnić.

Joy uniosła brew — A jak myślisz?

- O szkole...? - zapytał ostrożnie.

- Nie, chcę wiedzieć, jak Ci poszło — uniosła kącik ust.

- Z Alissą? - zaczerwienił się aż po czubki uszu.

- Jeśli jest ktoś jeszcze, chętnie się dowiem — skinęła głową.

- Nie... jest tylko ona. I urodziny były miłe. Dobra zabawa i muzyka — powiedział, nie chcąc opowiadać o ich sesji. Przecież Matka napewno nie to miała na myśli.

- Zabawa powiadasz...? - przeciągnęła zabawnie głoski.

- Impreza — doprecyzował, po czym jęknął, czując jej wzrok na sobie — Mamo... O co ci chodzi, no?

- Chcę wiedzieć, czy wszystko przebiegło, jak należy. Nie znasz się na linach i nie powinieneś jeszcze się w to bawić bez przygotowania — powiedziała wymownie — Z czego była liną, którą wziąłeś?

- Z bawełny? - bardziej zapytał, niż stwierdził -Związałem jej tylko dłonie. To nic poważnego.

- Lina jutowa — odparła z westchnieniem — I nawet same dłonie mogą być delikatne — mruknęła — Jednak cieszę się, nie posunęliście się dalej.

Another Generations Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz