TRZY

239 22 29
                                    

Dotrwajcie do końca rozdziału, bo na dole czeka WIELKA NIESPODZIANKA!


Levon 

Mój brat nie miał ze mną szans. Każda rywalizacja z Paxtonem kończyła się podobnie, bo ten furiat nie zamiast walczyć ze mną z głową - rzucał się na z pięściami. Nasz poranny trening boksu skończył się tak, że po otrzymanym ciosie w wątrobę, brat skulił się i nie miał sił na więcej.

-Powinieneś zmienić styl walki. Urwanie mi głowy za wszelką cenę nic ci nie da. - Ściągnąłem rękawice i sięgnąłem po ręcznik, którym wytarłem pot z twarzy.

-Po prostu masz dłuższe łapska i tylko to cię ratuje.

Oboje spojrzeliśmy w kierunku drzwi, przez które weszła Felicia, a tuż za nią Rooney. Moja przyszła żona stukała długimi paznokciami po ekranie tabletu, a brat starał się powstrzymać śmiech na widok Paxtona, który trzymał się za brzuch.

-Znowu dostałeś wpierdol? Jakoś mnie to nie dziwi. Nawet Cain złoił, by ci dupsko, bo w ogóle nie myślisz podczas walki.

-Cieszę się, że humory wam dopisują, ale muszę omówić parę ważnych kwestii z moim przyszłym mężem. - Felicia kołysząc biodrami podeszła do mnie. Przez tą krótką sukienkę i długie nogi, które lubiła eksponować, nabrałem na nią ochoty.

-Dałem ci wolną rękę, więc co chcesz ze mną konsultować?

-Umówić ci też makijażystkę? Bo jeśli zamierzasz bić się z braćmi to przyda się zamaskować limo pod okiem - dodała piskliwym głosem.

-Chyba sobie żartujesz. Najpierw to którykolwiek z nich musiałby mnie trafić. Do rzeczy... - Zirytowałem się.

-Kilku z gości nie potwierdziło jeszcze przybycia. Co z nimi zrobić? Przecież jutro jest ceremonia.

-Wypierdol z listy. Nikt nie będzie nawet mnie w ten sposób lekceważyć. To wszystko, bo jestem zajęty, a ty chyba powinnaś być na swoich zabiegach w SPA.

Znała mnie na tyle, by wiedzieć, że nie ma sensu dalej ze mną dyskutować. Brak reakcji z jej strony i opuszczenie sali było najlepszym rozwiązaniem. Kilkakrotnie podkreślałem jej fakt, że nie miałem zamiaru uczestniczyć w przygotowaniach i specjalnie zatrudniłem ludzi od tego, by z nim wszystko załatwiała. Chodziło tylko o połączenie rodzin i nic więcej. Felicia nie mogła liczyć na miłość z mojej strony. Mogłem dać jej wszystko - prócz tej jednej rzeczy.

-Coś ty taki rozdrażniony z samego rana, braciszku? - rzucił Rooney uderzając gołymi pięściami w worek bokserski.

-Bo ile razy mam powtarzać, że mam ważniejsze rzeczy na głowie. - Rzuciłem ręcznik na krzesło, a następnie pozbyłem się przepoconej koszulki.

-A mi się wydaję, że chodzi o coś innego. Słyszałem, że opuściłeś wczoraj klub zły, jak osa.

Na samo wspomnienie zeszłej nocy spiąłem się. Prawie nie zmrużyłem oka przez tą cholerną czarnowłosą piękność, której przeszywające spojrzenie czuję do teraz na sobie. Gdybym wiedział, że te upojne chwile z nią tak na mnie wpłyną to nie wszedłbym do tamtego pokoju, a uciekł jak najdalej. Zresztą wczoraj to zrobiłem, ale zanim do tego doszło, przeżyłem jeden z najintensywniejszych orgazmów w swoim życiu. Potem potraktowałem ją, jak dziwkę. To była moja reakcja obronna na to co ona ze mną zrobiła.

-Chodzi o tą tancerkę? Spodobała ci się bardziej niż przypuszczałeś? - zapytał dociekliwie Rooney.

-Nie bądź śmieszny. To zwykła dziwka. - Wzruszyłem ramionami.

Niebezpieczny Irlandczyk [ZOSTANIE WYDANY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz