Szczęście w nieszczęściu

8 2 0
                                    


               Każdy obeznany w sytuacji wiedział, że im bliżej centrum, tym ostrzał nasila się. Tego dnia nie było inaczej. Co chwilę dało się usłyszeć dudnienie oraz wybuchy.

- Mimo że nasz plutonowy bywa arogancki, to jego decyzje potrafią ratować życie – pomyślał Stefan.

- Daleko jeszcze? – wyszeptał Andrzej, który szedł za Stefanem.

- Cisza! – syknął zdenerwowany plutonowy. – Jesteśmy blisko. Posłuchajcie wszyscy. Sto metrów od nas znajduje się właz. Wychodząc nim, znajdziemy się na tyłach budynku. Działamy według planu. Od teraz zakazuję wszelkich rozmów!

Plan ów zakładał przejście z ulicy Wspólnej na Piękną kanałami. Cel wędrówki znajdował się pod numerem 19. Dowódcy założyli, że wojska wroga okrążą gmach ze wszystkich stron. Najpierw należało niepostrzeżenie „zlikwidować" strażników schodów do piwnicy, aby przeniknąć do wnętrza. Prawdopodobnie wróg był przygotowany na atak, więc można było spodziewać się wszystkiego. A co potem, to już tylko sam Bóg wie.

Pierwsza część planu odbyła się bez komplikacji. Strażnicy nie zdążyli zawiadomić posiłków, a oddziałowi polskiemu udało się wejść do małego POST-u. Dowódca powstańców powiedział cicho i wyraźnie:

- Przegonimy stąd szkopów i po sprawie. W końcu nie możemy być gorsi od tych z batalionu „Kiliński", mam rację? Im się udało, to nam też, prawda? Pokażmy tym żmijom, na co stać „Ruczaj"! I nie ważcie mi się umrzeć!

Chwilę po tych słowach rozpoczął się ostrzał wrogiego wartownika. Polacy nie pozostali dłużni i zaczęła się wymiana ognia. Wszyscy walczący rozpierzchli się po budynku.

Według wcześniejszych ustaleń to Stefanowi przypadło główne zadanie – zdobycie pomieszczenia, w którym znajdowała się centrala. Nie było to łatwe, gdyż zakładano, iż w środku będzie przynajmniej pięciu żołnierzy. Przewidywania te okazały się prawdziwe.

- Przeklęci Polacy! – zaklął po niemiecku jeden z mężczyzn. – I tak przegrają to durne powstanie! Po co im więcej ofiar?

- Żadnych ofiar nie będzie! – powiedział zdecydowanie dziewczęcy głos. Należał on do Heli, która nie mogąc opanować emocji, wychynęła z ukrycia.

Wszystkich zamurowało – zarówno Stefana przyczajonego przy drzwiach, jak i Niemców. Sekunda nieuwagi. Tyle wystarczyło. Dziewczyna wyjęła broń i oddała strzał. Trafiła.

Jeden z wrogów padł twarzą na podłogę. Oszołomieni towarzysze stali w miejscu. Hela szybko wyskoczyła za drzwi do kryjówki Stefana. Uśmiechnęła się i gestem wskazała, że teraz kolej na niego.

W tym czasie nieprzyjaciele zrozumieli, co się właśnie stało. Zdążyli pochwycić karabiny i powoli zbliżali się do miejsca, gdzie przed chwilą zniknęła napastniczka.

mały POST a wielki człowiek...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz