1. Frajer po lewo

417 25 78
                                    

Punkt widzenia Minho i Jaeyuna

Było już dobre popołudnie, Lee razem z Jaeyunem wygrywali właśnie kolejny już mecz w lolu kiedy to starszy usłyszał nagły hałas i czyiś głośny, atrakcyjny śmiech.

Cholernie atrakcyjny śmiech.

Minho ściągnął słuchawki wbijając wzrok w okno na ślepo próbując klikać myszką po planszy kiedy to odgłosy z dochodzącego okna nadal nie ustawały.

- Leeknow co ty do jasnej cholery odpierdalasz? - mruknął podirytowany Han kiedy zobaczył przyjaciela podnoszącego się z miejsca. Spanikowany Jaeyun chwycił za myszkę Lee nieudolnie próbując grać za ich dwójkę niezmiernie przeklinając pod nosem.

Ludzie z całej kafejki dla graczy właśnie się na nich gapili, ale kiedy Han posłał im mordercze spojrzenie wrócili do swoich ówczesnych zajęć. Magia resting bitchface. Wszyscy się go boją, on nie boi się nikogo.

- Shh, coś usłyszałem i muszę sprawdzić co to by... - starszego momentalnie zmroziło. Chłopak który był właścicielem jakże atrakcyjnego śmiechu, sam w sobie również był atrakcyjny. Minho przeczesał palcami swoje kolorowe włosy opierając się o parapet - O kurwa mać. - przeklnął kiedy jego wzrok nie mógł odwrócić się od tego jakże przystojnego skejtera który właśnie pomagał wstać jakiemuś wyższemu od niego chłopakowi. Czarnowłosy wywrócił się na rolkach, a obiekt westchnień Minho własnej jakże cudownie pomagał mu wstać - Zaklepane polizane, ten jest mój - Lee wskazał palcem na chłopaka kiedy to zmęczony Han podszedł do okna po nieudanej grze.

- Który niby? - mruknął zdenerwowany łokciami opierając się o parapet.

- Ten w koszulce z Marvela i podartych spodniach - skinął głową w stronę konkretnej osoby.

- On?! - wzdrygnął się przerażony czując jak jego ciało przechodzi seria nieprzyjemnych dreszczy, jeszcze tego brakowało... - Jest obrzydliwy! Z wszystkich ładnych chłopaków w tym parku musiałeś sobie wybrać najgorszego.

- Mówisz tak tylko dlatego, że też ci się podoba i chcesz go mieć na wyłączność! - krzyknął Lee odwracając głowę w drugą stronę.

- Ty jesteś pierdolnięty! - Han uderzył pięścią w parapet - To mój brat kretynie!

- Że co?! - Minho był w kompletnym szoku, ale szczerze mówiąc to dawało mu naprawdę wiele możliwości aby poderwać tego przystojniaka. Co z tego, że nasłuchał się o nim dosyć dramatycznych rzeczy... - Nie wierzę ci.

- Dobra, kurwa, patrz! - Jake wysłał swojemu bratu wiadomość aby spojrzał w okno, a jak już ten to zrobił to oboje sobie pomachali i wymienili się uśmiechami, w miejscach publicznych próbowali aż tak się nie nienawidzić. Szczerze mówiąc w domu też nie było źle, sprzeczali się bardziej na żarty niż żeby mieli do siebie konkretne problemy, jak jeden z nich czegoś potrzebował to bez większych wymian zdań od razu sobie pomagali. Jisung po chwili powiedział coś do chłopaka na rolkach który stał obok niego sprawiając, że ten ponownie upadł - Kretyn w środowisku kretynów - Jaeyun wywrócił oczami spoglądając na czarnowłosego który właśnie wyglądał jakby zobaczył ducha. Może uważał, że był on dosyć uroczy w swojej osobie, ale przecież nie będzie komplementował osoby która zna Han Jisunga! Nikt z jego znajomych nie był warty zaufania i każdy z nich był tak samo debilny jak jego brat. " Chodźmy poganiać się na deskorolce hyhy", "upijmy się hyhy do nieprzytomności i zobaczymy który szybciej zezgonuje". Wszyscy byli tacy sami. - Dobra chodźmy stąd, bo ktoś patrzy się na mnie tak jakby chciał mi wywiercić dziurę w duszy swoim spojrzeniem - westchnął ciężko wracając na swoje miejsce.

Lee dosiadł się obok niego z tym jakże dziecinnym i entuzjastycznym spojrzeniem, o nie. On znowu coś chce.
- Jake, ty wiesz, że jesteś moim najlepszym przyjacielem pod słońcem... - zaczął obejmując młodszego ramieniem.

To twoja decha? | Minsung & JakehoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz