Happy Easter before Easter.

179 8 25
                                    

Tak.

13.03.2022, godzina 22.30
Z dziennika Ann: próby pisania Ironstrange skończyły się na poszukiwaniu wzrostu Bena, trafieniu na Kozaczka i odnalezieniu Cumberbunnie. Kosztują (na ten moment) 43 dolary, ale kiedy pisałam było 39

Dzień publikacji - 13.04 

Link do cumberbunnies ->

~||~

- Nie, nie, nie, Pete, zostaw, jeszcze nie czas na jedzenie wielkanocnych króliczków.
- tato, a czemu ten królik ma taki dziwny pyszczek?
- bo to taki specjalny króliczek, prezent dla twojego taty, tylko nic mu nie mów, dobrze?
- dobrze - siedmiolatek uznając dyskusję za skończoną i wycofał się do kuchni pomagać Stephenowi z przygotowywaniem śniadania Wielkanocnego.

~||~

Tony opakował wyjątkowego królika w ozdobny, zielony papier w kolorowe jajka i postawił na szklanym stole obok pozostałych prezentów.

~||~

- Więc moi drodzy, myślę, że to czas na wielkanocne zabawy! - powiedział Stephen wracając z kuchni, dokąd odnosił talerze po zjedzonym posiłku.

- najpierw jajka! - zakrzyknął wesoło Peter, jak to dziecko, chcąc zacząć od czekolady.

- ok, pajęczaku, ty pierwszy, proszę - Tony podał synowi jedno z trzech znakujących się na stole paczuszek.

Chłopiec przyglądał się opakowaniu próbując poznać po dziwnym kształcie co w nim jest.

- no, otwieraj młody - zachęcił syna Stark. - Tylko delikatnie.

Siedmiolatek ostrożnie rozerwał papier i odłożył go na kupkę.

W środku znajdowalo się jajko-pająk. Wymodelowane i połączone ze sobą dwa jajka z mlecznej czekolady składały się na dwłok i głowotłów, nogogłaszczki, szczękoczułki i odnóża były z gorzkiej czekolady, a reszta z mlecznej. Na szczycie większego jajka, białą czekoladą wyrysowany był symbol podobny do klepsydry.

Zachwycony Peter (zaraz po tym jak bardzo ostrożnie odłożył czekoladowego pajęczaka na stół) rzucił się w ramiona Tony'ego.

- Dziękuję, dziękuję, dziękuję!

- Oh, tak, nie ma za co, Pete - rozczulony uśmiech wpłynął niekontrolowanie na twarz nieco zakłopotanego nagłym wybuchem radości syna mężczyzny.

- W takim razie, Tons kochanie, twoja kolej. - Stephen podał mężowi pakunek z delikatnym uśmiechem.

Stark z podobnym entuzjazmem jak ich syn zabrał się za odpakowywanie swojego jajka, bo mimo że miał trochę (TrOcHę) więcej lat, wciąż cieszyły go nie rzeczy. Jajko jednak okazało się nie być jajkiem, a czekoladowym kurczakiem, ubranym w czerwono-złote coś przypominające wymarzoną zbroję iron-mana, powstającą w garażu - pracowni Tony'ego. Cały iron-kurczak zrobiony był z białej i porzeczkowo białej* czekolady. Inżynier z przejęcia niemal upuścił prezent, jednak szybko opanował się odstawiając kurczaczka na stół, obok pająka i rzucając się w ramiona męża i zasypując jego twarz drobnymi całusami.

Stephen zaśmiałam się i sięgnął po ostatni stający na stole pakunek.

- Tony, twój uśmiech jest niepokojący - powiedział doktor ostrożnie obracjaca prezent w rękach.

- oh, nie martw się, nie wybuchnie jak to w zeszłym roku. I nie ma dziwnego nadzienia jak to dwa lata temu. I da się zjeść i nie jest robotem jak trzy lata temu. I...

- Tak Tony, zrozumiałem, nic mi z jego strony nie grozi, tak dziękuję - nieco ironicznie Strange przerwał ukochanemu zanim ten wymienił wszystkie prezenty, które dostał od inżyniera.

Wciąż jednak z pewną ostrożnością skrzypek otworzył pakunek. W środku znajdowała się malutka figurka z białej czekolady. Miała tłów i uszy królika, jednak zamiast pyszka była twarz doktora, lub osoby do niego podobnej. Na szyi figurki była zawiązana pozłacana wstążeczka. Stephen niemalże upuścił prezent na podłogę, jednak zdążył złapać go kolanami. Przerażony przyjął się dokładniej figurce.

- słodka Melitele, Latający Potworze Spaghetti, Odynie, Zeusie, Jowiszu, Amonie, Ozyrysie, Cthulhu, Siło Wyższa, Karmo, na pieroga i anioła i Tadeusza Kościuszkę, rozrośnięty bluszczu, wszelkie inne bóstwa
i nadprzyrodzone przedmioty wiary
ludzkiej co to przepraszam bardzo jest?!

- To jest coś co oficjalnie nazwano cumberbunnies. Pamiętasz tego aktora? Sherlocka, no wiesz którego. No i się okazuje, że ktoś robi coś takiego, rozumiesz? Trochę drogie jak na taką czekoladkę, ale dla ciebie wszystko - Tony zakończył flirciarsko puszczając mężowi oczko.

- Ile za to dałeś? - zapytał Strange po chwili ciszy.

- 39 dolarów... - odpowiedział niepewnie inżynier.

Załamane westchnięcie było jedyna odpowiedzią jaką otrzymał.

- Ale tato, to jest bardzo fajny prezent - stanowczo stwierdził siedmiolatek.

- Nie twierdzę, że nie, maluchu, ale jednak... Cóż, tak masz rację to bardzo fajny prezent, dziękuję Tony.

Wynalazca uśmiechnął się promiennie i przytulił męża.

- Nie ma za co kochanie. Mam dla was jeszcze jedna niespodziankę, ale później. Idziemy na spacer?

End~

To jest krótkie.

W zasadzie to wszystko jest pisane w oparciu o to -> , ja nie znam się na angielskiej tradycji wielkanocnej, na prawdę, jak ktoś się zna, to dajcie znać, poprawię
Jak komuś nie chce się tego szukać, to chodzi o to, że na Wielkanoc daje się prezenty.

*chodzi o kolor

*chodzi o kolor

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Wielkanoc ze Strange FamilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz