Rozdział 1

14 3 0
                                    

Laura

Poczułam jak ciepłe poranne słońce, wpadające między szparami w roletach muskało moją twarz. Chciałam po prostu wstać i zasłonić te cholerne rolety jeszcze bardziej, aby wpadające mi do pokoju niebiańskie światło, przeszkadzające mi w zaśnięciu w końcu straciło swój blask, lecz lenistwo wzięło na demną kontrolę. Otworzyłam powoli powieki które i tak stawiały mi opór i po każdej próbie spowrotem się zamykały. Po kilku minutach spokojnego leżenia w końcu otwierając powieki całkiem podniosłam tłów i delikatnie rozglądnęłam się po pokoju. Mój wzrok zatrzymał się na elektrycznym zegarku, który stał na komodzie i wskazywał godzinę. Była punktualnie 5.00 a o 7.00 planowałam wyjechać aby dojechać na obiad, więc przestawiłam się i byłam wdzięczna tym piekielnie przeszkadzającym promienią słońca , które wybudziły mnie z moich sennych marzeń. Położyłam stopy na podłodze a je przeszył zimny przeciąg ciągnący się pod niewielką szparą, która znajdowała się pod drzwiami. Włożyłam stopy w ciepłe kapcie które znajdowały się obok łóżka. Wstając ruszyłam w stronę drzwi i leniwie złapałam za klamkę. Wychodząc, zeszłam po drewnianych krętych schodach. Na dole wylądowałam nigdzie indziej jak w przestronnej kuchni. Gdy postawiłam stopę w kuchni, mój wzrok automatycznie wylądował na wyższej ode mnie o głowe rudowłosej kobiecie, która miała przepiękne piegi.
-Cześć Mamo.- rzuciłam szybko do kobiety, łapiąc za sok pomarańczowy który następnie wlałam do średniej szklanki.
-Cześć Słoneczko.-powiedziała rudowłosa po czym dodała z uśmiechem:- Jak się czujesz?, jesteś gotowa na wyjazd do wujka?.-
Poczułam jak szczęście rozpływa się we mnie a mimowolny uśmiech ułożył się na mojej twarzy. Uwielbiałam łono natury, spokój, cisza a przede wszystkim dzikie jezioro.
-Nie jest najgorzej. Tak wszystko już spakowałam.- Stwierdziłam i zanurzyłam wargi w płynie o kolorze pomarańczowym. Słodki napój rozpłynął się w moich ustach a ja tylko przymknęłam oczy, delektując się smakiem barwnej cieczy.
Po krótkim czasie usiadłam przy średnim stole w kuchni, na którym leżał duży talerz z pysznymi naleśnikami z bitą śmietaną i owocami. Złapałam za jednego i nałożyłam go sobie na talerz, odrazu zacznęłam go łapczywie pochłaniać a jego smak był niebiański. Po skończonym posiłku, wsadziłam naczynia do pojemnej zmywarki i dziękując mamie za pyszne śniadanie wróciłam po schodach do góry. Po powrocie do pokoju, podeszłam do szafy i otworzyłam ją wyciągając z niej niebieskie rurki, biały top i czarną bomberke. Ruszyłam w stronę łazienki. Gdy weszłam do pomieszczenia, ściągnęłam z siebie piżamę i weszłam powoli pod prysznic. Ustawiłam ciepłą wodę i zanurzyłam się pod wodą spływają z góry. Jej ciepłe strumienie spływały po moim ciele w taki osób że mojej skórze ukazała się gęsia skórka. Po umyciu głowy i całego ciała wyszłam z kabiny i wycierając całe ciało jak i włosy owinęłam talię fiołkowym ręcznikiem. Umyłam zęby i wróciłam do własnego pokoju. Usiadłam przed toaletką i podłączyłam suszarkę do kontaktu obok, zaczęłam suszyć delikatne włosy zimnym powietrzema aby nie zniszczyły się. Wyciągnęłam kosmetyki i zaczęłam malować się delikatnie. Gdy skończyłam zaczesałam włosy w luźnego kucyka. Wstałam od toaletki i wzięłam walizke którą następnie zniosłam na dół. Gdy postawiłam walizke w przed pokoju, odrazu zauważyłam moją rodzicielkę i uśmiechnąłam się do niej.
-jedź spokojnie.-powiedziała i spojrzała na mnie naprawdę poważnie, po czym tylko podeszła do mnie, położyła swoje dłonie na moich policzkach i ucałowała czule moje czoło, a ja tylko uśmiechnęłam się na ten gest.
-Oczywiście mamo. Przecież jestem uważna.- przewróciłem zabawnie oczami i przytuliłam kobietę po czym wyszłam z domu a kluczykiem otworzyłam auto. Wrzuciłam do bagażnika walizkę i zatrzasnęłam bagażnik. Wsiadłam za kierownicę i wsunęłam kluczyki w specjalne miejsce na nie. Przekręciłam je w maszynie a ta odpaliła w szybkim tempie.

************************************
Ciepła kierownica wydawała się niemal żywa pod moimi palcami, a ja ruszałam głową w rytm mojej ulubionej piosenki która właśnie leciała w radiu. Po krótkim czasie zjechałam na stację benzynową zatankować paliwo które w dość szybkim tempie zeszło. Wysiadłam z auta a chłodny poranny wiatr owiał moją twarz. Podeszłam do maszyny, wybrałam paliwo które chciałam zalać i zrobiłam to. Po skończonym tankowaniu po prostu ruszyłam w stronę sklepu który znajdował się na stacji. Przywitałam się z kasjerem, który również przywitał mnie a jego twarz wydawała się bardzo przyjazna. Przy płaceniu zamówiłam również kawę z mlekiem,której nie zdążyłam wypić rano. Zbliżyłam plastikową kartę i zapłaciłam żegnając się i pospiesznie wyszłam.
Wsiadłam do auta i ruszyłam spowrotem na autostradę. Popijając gorącą ciecz, która uderzała w moje kubki smakowe. Dalsza trasa była dla mnie nerwowa. Ogromne korki i nieprzyjemni kierowcy na autostradach dodawali mi oliwy do ognia przez co przez resztę drogi byłam spięta.
Gdy wjechałam do lasu, odrazu spuściłam szybę w dół, delektując się zapachem lasu. Było dużo krętych dróg co podobało mi się bardzo. W pewnym momencie spojrzałam zaciekawiona w głąb lasu w którym wydawało mi się że coś jest. Gdy mój wzrok spowrotem wylądował na drodze, wytrzeszczyłam oczy kiedy zobaczyłam na mojej drodze dużego wilka który w ostatnim momencie odbił od mojej czołówki. A ja ostro zahamowałam. Moje serce zaczęli okropnie bić a wzrok wbiłam w kierownice mocno oddychając. Tak jak trzymałam się mocno kierownicy, tak teraz oparłam się o siedzenie w taki sposób że moje plecy styknęły się z miękkim siedzeniem. Odwróciłam wzrok za okno i zobaczyłam tego samego czarnego wilka który wpatrywał się we mnie z niesamowitą ciekawośćią co zaniepokoiło mnie, ale gdy zobaczył ze przyglądam się mu. Skulił uszy i pobiegł w głąb lasu. Trzęsącymi się dłońmi złapałam za kluczyk i spowrotem odpaliłam auto, ponieważ podczas ostrego zatrzymania zgasło. Przycisnęłam delikatnie gaz a auto ruszyło spokojnie. Jechałam na prawdę wolno w przerażeniu, że znowu będę w stanie zrobić krzywdę jakiemuś niewinnemu zwierzęciu. Po dłuższej chwili jazdy cała drogę rozglądałam się na boki, jak i na wprost siebie, niczym rycerz który broni wierzy przed walecznym, niedającym się okiwać smoczysku.
Dojechałam na miejsce docelowe. Przede mną ukazała się dużą, drewniana chatka, która znajdowała się w głębi lasu. Zaparkowałam auto obok drugiego auta, najprawdopodobniej mojego wujka i wysiadłam. Za nim zdążyłam wysiąść, przywitał mnie mój wuj który widocznie zauważył przez szybę mój przyjazd.
-wow, ale ty wyrosłaś..- powiedział i położył swoje dłonie na moich ramionach , których uścisk poczułam nawet przez bomberke.
-Cześć wuju, dobrze że pozwoliłeś mi przyjechać.. To miasto mnie już dobija.-Oznajmiłam mu przewracając oczami, co odebrał jako oznaka mojego zmęczenia. Złapał walizkę i podniósł ją w górę.
-rozumiem cię bardzo dobrze.- powiedział zmartwiony. -Zapraszam, zrobiłem przepyszny obiad.- powiedział z taką uprzejmością, że aż chciało się przebywać w jego towarzystwie. Ruszyliśmy razem w stronę pięknego domu.

************************************
Hej jak możecie zauważyć, to moja pierwsza książka na tym koncie. Zachęcam was do czytania 🥰 i chciałabym znać wasze uwagi, jak wam się podoba.
Dziś 1089 słów.
W najbliższym czasie pojawi się kolejny rozdział!




The Danger you know Where stories live. Discover now