Gdy okres gwiazdy przestał być ważny...

54 4 20
                                    

Oikawa POV

To był taki piękny dzień......Iwa-chan postanowił, że już nigdy się do mnie nie odezwie, a cała drużyna z gimnazjum mnie znienawidziła. Oni po prostu nie zasługiwali na mnie!!! Byłem za wielką gwiazdką, aby oni mogli mnie pojąć ✨ Zrobiłem Tobio na złość i nie mając nic do stracenia, udałem się do Karasuno Koko.
Ta banda kruków potrzebuje jakiejś świeżości, więc ja będę się nadawał idealnie. Nikt nie brzebije mojego blasku w tej drużynie, a ja stanę się najważniejszą osobą I NIECH TSN KROL SIE WYPCHA BO TO JA JESGEM KROLEM BOISKA!!!!!!! Jednak nie wiedziałem wtedy jeszcze co mnie czeka.......

*obecnie*
Dzisiaj zaczyna się pierwszy trening z tymi plebsami. Włosy ułożone, kolano zategowane, a oddech świeży niczym pierwszy ziew poranka. IDEALNIE.
Idę do tej bandy wolnym krokiem i słyszę wydzieranie się jakiegoś podludzia.

- KIYOKO-SAN NADEPNIJ NA MNIE BŁAGAM! - słyszę piskliwy głos.

- Nie - to prawdopodobnie menadżerka (chociaż tyle, że mają jakąś, wnioskując po tych krzykach, ładną menadżerkę)

- ZOSTAWCIE MOJĄ KIYOKO!!!!!! - odzywa się damski głos.

No i po ptokach... Dosłownie.

Wchodzę otwierając już zakurzone i w ogóle obleśne drzwi. Obrazek wygląda w ten sposób:

1. Jakiś czub1 i czub2 klęczą przed czarnowłosą dziewoją

2. Czarnowłosa dziewoja ma ich w dupie

3. Przed czarnowłosą dziewoją stoi blondwłose chucherko około metr czterdzieści, które aktualnie robi w majtki, ale dzielnie separuje ten dziwny... tę dziwną grupę.

W tle stoi również jakiś gościu, który jest kapitanem. Twarz ma wręcz fioletową, a ja obawiam się, że jest zamaskowaną bombą atomową. Już mi się tu nie podoba. A Ushiwaka zapraszał mnie di Shiratorizawy............ Nawet ciasto upiekł (obrzydliwe bo obrzydliwe ale liczy się gest poddanych) a tutaj co? wchodzę witany przez bandę idiotów i gejuchy. Tragedia.
Nie żebym był homofobem bo sam jestem ✨bi king✨ ale no błagam. Na kilometr widać, że one coś tam ten. Niewazne. Plotkami zajme sie pozniej.
Aktualnie staram się ogarnąć reszte tego czegoś. Obok chyba-kapitana stoi jakiś olbrzym, który chyba kinuje naszą roszpunkę, bo wygląda jakby miał zwymiotować ze stresu. Dzielny jednak, bo próbuje okiełznać wybuch złości (w 100% uzasadniony) kolegi.
*chwilę później*

Ustawiamy się z resztą pierwszoklasistów, aby się przywitać. Stoi obok mnie wysoki blondyn ze swoim piegowatym przydupasem, obok mój ukochany EKHEM tobio-chan i jakaś ruda owca. No skład piękny można by rzec.

- Jestem Saltyszima Kej. Niemilo mi was poznac i absolutnie nie chce tu dołączać.

- Oreła Y-Yamaguczi Tadaszi - ale jąkus

- HINATAAAA SHOYOOOOOOO - do teraz mi to gwiżdże w uszach

- Kageyama Tobio, settah, Kitagawa Daichi, siemka - tymi włoskami to zamiatasz podłogę w tym ukłonie kochanieńki

Ale przyszedł czas na moją cudowną osobę. Chrząknąłem i spojrzałem na cały zgromadzony wiejski plebs.

- Jestem Oikawa Toruu - uśmiecham się zjawiskowo - Rozgrywający z Kitagawy Daichi. Nawet nie wiecie jak mi miło dostać szansę uczęszczania do tego cudownego liceum - śmieje się cichutko niczym calineczka i rozglądam się za reakcją.

Zero.

No cóż.

- O jejku! Pierwszoklasiści już są! - krzyknął zdyszany głos - Tak straasznie przepraszam, ale dyrektor poprosił o ułożenie peruki i no sami wiecie jak z nim jest!!!! - jęczy - przepraszam i już jestem więc jest git. Hejcia daichi - postać przytula się do kapitana.

Patrzę na szarowłosą istotę, która nagle podchodzi do mnie...

- Ty musisz być Oikawa! - no co ty nie powiesz... - Widziałem twoje mecze! Były wspaniałe!!! Szybko zajmiesz moje miejsce - zaśmiał się.

I kiedy tak spojrzałem w jego roześmiane oczy... Motyle w moim wnętrzu zaczęły wirować. Świat stał się cudowny, kolorowy! Plebs przestał być plebsem, a jedyną osobą, którą widzę na tle tej całej tęczy i brokatu jest on.....

Najstarszy rozgrywający drużyny Karasuno, który z ręką na moim ramieniu KOMPLEMENTUJE MOJE ZAGRANIA

a to był dopiero początek...

Ty jesteś moją nową gwiazdką 🤌🏿oisuga🤌🏿Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz