Impreza dążyła rozkręcić się już na dobre. Większości uczniów dawno poczuła alkohol krążący w ich żyłach, który odbierał racjonalne myślenie. Było też i tacy, którzy leżeli na podłodze nie mogąc utrzymać się o własnych siłach. Do takich osób należał James razem z Syriuszem. Dwójka nastolatków próbowała utrzymać siebie nawzajem, żeby potem ponownie runąć na zimną posadzkę.
Teraz, kiedy Potter miał zbyt dużo śmiałości nie był w stanie oprzeć się pokusie, która ciągnęła go do przeczytania tajemniczego dziennika, leżącego gdzieś w skrytce Remusa, którego okularnik nie znalazł w zasięgu wzroku. Chociaż wątpił że w tym stanie go znajdzie, skoro sam ledwo wiedział gdzie się znajduje. Jednak gdzieś w jego głowie dalej siedziała niska blondynka, której nazwisko było dla niego nie lada zagadką.
— A ty gdzie idziesz w takim stanie? — usłyszał gdzieś w oddali rozbawiony głos blond włosej dziewczyny, która właśnie zaprzątała jego głowę.
Octavia kierowała te słowa do pijanego Amosa, który właśnie wychodził z pomieszczenia pokracznym krokiem, trzymając w dłoni do połowy pustą butelkę z alkoholem. Chociaż może lepszym określeniem byłoby do połowy pełną. Diggory zamierzał opróżnić naczynie do samego dna i nikt nie był w stanie go powstrzymać.
Ainsworth sama nie była do końca trzeźwa, jednak myślała racjonalnie i potrafiła sama utrzymać równowagę.
— Daj spokój, Ainsworth! — krzyknął do niej chłopak.
Remus widząc te całą sytację ruszył na pomoc. Znał Octavię, czasami widywał ją w bibliotece uczącą się, więc jako dobry kolega postanowił podtrzymać Amosa, widząc że blondynka zaczyna wręcz upadać pod jego ciężarem.
Ainsworth
James, pomimo procentów jakie wlał w swój organizm tego wieczoru, postanowił za wszelką cenę zapamiętać nazwisko blondynki.
— Bardzo ci dziękuję, Remusie. — podziękowała, kiedy gryfon podszedł do nich.
Lupin w odpowiedzi uśmiechnął się przyjaźnie. Naprawdę lubił dziewczynę. Octavia była wesoła, zabawna i miła, posiadanie tych cech oznaczało zdobycie sympatii Remusa, którą ciężko było sobie zaskarbić.
— Masz plany na piątkowe popołudnie? — zapytał po chwili wilkołak.
— Nie mam, a dlaczego pytasz?
Ainsworth spojrzała na niego z ciepłym uśmiechem, który zachęcał chłopaka do kontynuowania swojej wypowiedzi.
— Wytłumaczyłabyś mi temat z eliksirów?
— Remus Lupin potrzebuje pomocy w lekcjach? — zaśmiała się ze zdziwieniem a Lupin od razu zrobił się czerwony.
Nastolatek pokiwał twierdząco głową.
— No dobrze, pomogę ci. — odparła. Lubiła pomagać, wtedy czuła się w jakimś stopniu ważna, gdyż przyczyniała się do ułatwienia innym zadań.
Następnego dnia blondynka czuła się naprawdę źle. Imprezy a w szczególności alkohol z pewnością nie działały na nią dobrze. Czuła się jak na kolejce górskiej. Głowa bolała ją niemiłosiernie a zawroty i chęć wymiotowania nie uśmierzały jej bólu, nasilającego się z każdą zmianą pozycji.
Na śniadanie przyszła praktycznie jako ostatnia. Pomimo tego iż wyglądała jak zawsze, to czuła się jakby przejechał ją pociąg. Siedziała sama. Nic dziwnego, większości uczniów nawet pewnie jeszcze nie wstała, w tym Diggory. Octavia postanowiła wziąć dla niego porcje, by ten nie głodował. Wtedy jej wzrok padł na miejsce, gdzie powinni siedzieć huncwoci. Bez zastanowienia zgarnęła cztery dodatkowe porcje i wyszła z Wielkiej Sali.
Bez trudu weszła do Wieży Gryffindor'u, ponieważ na imprezie chłopak, którego imienia nie pamiętała otworzył jej drzwi, więc dziwnym trafem zapamiętała hasło. Znalazłszy się w pokoju czwórki huncwotów odstawiła tace z jedzeniem. Spojrzała jeszcze tylko na śpiącego Jamesa, wyglądał naprawdę bardzo ładnie. Zdaniem Ainsworth on zawsze wyglądał świetnie, nawet teraz, śliniąc poduszkę, z rozwalonymi włosami i chrapiąc. Dziewczyna wyszła z pomieszczenia dalej jeszcze odczuwając skutki wczorajszej imprezy.
CZYTASZ
Nie obawiaj się |James Potter|
FanfictionOctavia Ainsworth to przyjazna, odważna, wesoła i wyjątkowo uparta uczennica Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Piętnastoletnia puchonka o optymistycznym nastawieniu i dziewczyna, która skradła serce Jamesa Pottera, pełnoprawnego huncwota or...