To tak nie miało wyglądać

41 1 0
                                    

- Boże, jesteś taka wspaniała. - jego głos był zachrypnięty, a zapach alkoholu coraz bardziej drażnił mi nozdrza. Jego ruchy były coraz szybsze, a moje jęki coraz głośniejsze. 

Uczucie przyjemności sprawiało, że przestawałam myśleć jasno i świadomie. Po chwili czułam jak do chodzi, a razem z nim i ja. Głośno oddychając upadłam na łóżko, a on obok mnie. W pokoju było na tyle ciemno, że nie mogłam zobaczyć jego twarz. Ale jedno mogłam przyznać. Ten mężczyzna nie zniknie z mojej głowy. Szybko przebrałam się, zabierając najpotrzebniejsze rzeczy. Oczywiście, jak to ja, wywaliłam się na progu, przez co z jego rzeczy wypadł jego portfel. Kurwa, w życiu nie widziałam tyle kart i gotówki w jednym miejscu. Bez namysły wyciągnęłam część i uciekłam jak najszybciej. Potykając się o swoje własne nogi, po kilku minutach biegu dotarłam do swojego akademiku. Wbiegając po schodach zdjęłam buty i szybkim krokiem weszłam do swojego pokoju. Rzuciłam ubrania w kąt, nie dbając o to, że będę musiała jutro je schować. 

Padłam jak kłoda na łóżko i zasnęłam szybko. Tak, każdy normalny chciałby drugi numerek, ale nie w moim przypadku. Za dużo alkoholu jest chyba najbardziej banalną wymówką, ale w moim przypadku to ma sens. Kiedy już prawie odpłynęłam, gwałtownie podniosłam się i wzięłam swój płaszcz. Kurwa, pieniądze! Nie jestem bogata, ale kurwa mać, nie mogą tego zobaczyć. Bez namysły włożyłam je w stanik i wróciłam do spania. 

- Ratuj mnie! - głośny krzyk wyrwał półprzytomną mnie ze snu. Po chwili rozeznania zauważyłam, że słońce świeciło w najlepsze, a na podłodze leżała moja przyjaciółka i przewodniczący szkoły.

- Jak chcecie szybki numerek z rana to róbcie to w łazience. - odparłam i przykryłam się całkowicie. Nienawidzę wczesnego wstawania. 

- Isabell, mój brat znowu to zrobił. - szybko ściągnęła moje przykrycie, przez co dostała poduszką w twarz. Nie powinnam tego robić. - Chyba za bardzo cię wykatowali wczoraj. 

Isabella Termil, wiceprzewodnicząca tego całego syfu i jedna z osób, które doznały zaszczyty uczęszczania do tej o to szkoły dla wyższych sfer, Diamental Academii. Biedna osiemnastolatka, która skończyła z rozwydrzonymi dziećmi bogaczy. W dodatku trafiła do tego samego pokoju co księżniczka Isabella Amelia Santiego. Czegoż można więcej? Może świętego spokoju, którego oto ja, Isabella, nie posiadam. Kocham Amelię jak siostrę, chociaż znamy się tylko rok, jednak nie potrafię znieść jej rodzeństwa. Jej starszy brat, Matteo, dziewiętnastoletni następca tronu, który przeleciał prawie każdą pannę tutaj, z wyjątkiem mnie, jak i zapewne każdy burdel w Madrycie. Nigdy nie wnikałam w to w jakich miejscach znajduje sobie panienki, ale gdyby zaczął dobierać się do mnie, to najprawdopodobniej straciłby swojego członka w przeciągu kilku sekund. Amelia zabiłaby go własnymi rękami. Kolejny jest Roberto. Ma szesnaście lat, a daje w kość gorzej niż jego starszy brat. Chyba z całego rodzeństwa jedynie spokojni i wychowani jak na rodzinę królewską przystało są Amelia, Valentino i Leo. Ta dwójka to jeszcze małe dzieciaki, a wykazują większą klasę niż pozostali. Typowe rzeczy wyróżniające ich? Bujne, czarne włosy i piwne oczy. Oczywiście nie można zapomnieć o znamionach na szyi w kształcie gwiazdy. To jakieś dziedziczne u nich. 

Leniwie przeciągnęłam się prawie zabijając się o własne buty. Jezu, umrę któregoś dnia. Amelia podniosła mnie, podała mundurek i kosmetyczkę i wysłała prosto do łazienki. Po piętnastu minutach byłam gotowa. Włosy związane w luźniejszego koka, elegancko ubrane ubrania i buty, można iść. I żebym nie zapomniała, schowałam pod łóżko swoją zdobycz wraz z innymi rzeczami. Szybko wyszliśmy z pomieszczenia kierując się na zajęcia. 

- Więc, powiesz mi z jakiej racji miałam cię ratować? - zapytałam, chowając niepotrzebne książki do szafki. Spojrzałam na nią z lekki uśmiechem, chociaż nie otrzymałam go w zamian. 

Under romanseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz