ᴀʟᴀs, ᴏᴜʀ ғʀᴀɪʟᴛʏ ɪs ᴛʜᴇ ᴄᴀᴜsᴇ, ɴᴏᴛ ᴡᴇ;
ғᴏʀ sᴜᴄʜ ᴀs ᴡᴇ ᴀʀᴇ ᴍᴀᴅᴇ ᴏғ, sᴜᴄʜ ᴡᴇ ʙᴇ.*
~ Szekspir, Wieczór Trzech Króli.
───── ❝ ɪɴᴛᴇʀʀᴇx - ɪ ❞ ─────
George delikatnie wziął do rąk bukiet kwiatów piwonii. Pąki powoli się rozwijały, udzielając brunetowi swojego urokliwego zapachu. Delikatna róż idealnie komponowała się z wystrojem kuchni, nad którym George tak ciężko pracował przez ostatnie miesiące. Haftowane serwetki, malowane naczynia i okiennice, były jedynie cząstką rzeczy, jakie młodzieniec zrobił, aby uczynić górską chatkę domem.Gorące promienie słońca wdarły się przez okno do pomieszczenia, pieszcząc lico mieszkańca. Chłopak westchnął cicho i wstawił kwiaty do wazonu wypełnionego chłodną wodą ze studni, znajdującej się nieopodal domu. Wyszedł z pomieszczenia i od razu udał się na dwór, gdzie czekał już na niego kochanek. Clay, bo kto inny mógłby to być, wyglądał tego dnia bardzo zwyczajnie. Jasne włosy lekko opadały mu na oczy, a bródka już powoli dawała o sobie znać, połyskując nieznacznie na słońcu. Nowe blizny, które pojawiły się podczas ataku na stolicę, nadal były wyraźne, jednak żadne z ich dwójki nie zwracało na nie uwagi. W końcu były one częścią ich historii, podobnie jak i inne blizny, które spowijały dłonie Dream'a. Ręce te bowiem, dobrze pamiętały chwilę, w której Clay uratował w sali tronowej swego przyjaciela, przed śmiercionośnym ostrzem zmarłego już Schlatt'a.
George promieniejąc na zastany widok, ochoczo podszedł do ukochanego, który z poszanowaniem zdjął czapkę z głowy. Młodzieńcy zbliżyli się do siebie, patrząc sobie w milczeniu w oczy. Wiatr wiał cicho, a ptaki śpiewały, dodając tej chwili więcej magiczności. Woń lasu wdarła się między mężczyzn, kiedy ci powoli wtapiali się w swoje usta.
Miękki, acz pełen uczuć pocałunek, od razu dodał im energii do kontynuowania dnia. George położył dłoń na policzku blondyna, odrywając się od jego zaczerwienionych warg.
— George... — mruknął tęsknie Clay, jeżdżąc nosem po miękkiej szyi bruneta.
Młodzieniec zaśmiał się cicho i poklepał go po policzku. Bezceremonialnie odwrócił się na pięcie i wszedł na taras, oddalając się od kochanka. Jak można się domyślić, Clay'owi nie spodobało się to, więc nic dziwnego, że już po chwili poczłapał za nim.
— Jesteś łapczywy, nawet po tak długim dniu pracy? — parsknął złośliwie George. Oparł się o barierkę, patrząc na ich małe poletko, przy którym cały dzień ślęczał Dream.
— Praca w obliczu nagrody, jaką są twe objęcia, jest niczym — żachnął się, kładąc brudne ręce na bokach kochanka, który uparcie stał do niego tyłem.
— Takim gadaniem nic nie osiągniesz — odgryzł się, starając się ukryć zadowolenie cisnące mu się na twarz. Złapał za jego ręce i odciągnął je od siebie. — Idź się umyć, tylko mi koszulę ubrudzisz.
— Przepraszam — mruknął Dream i poszedł do studni, z której już po chwili wyciągnął wiadro pełne wody. Zaczął myć ręce, nawet nie mając zamiaru odrywać spojrzenia od przyjaciela. Jego wyraz twarzy nie był już tak łagodny i promienny. Widać było, że dręczące go myśli powróciły. George znał ten wyraz twarzy, nawet zbyt dobrze. Domyślał się już, w jakim kierunku popłynie ich rozmowa. — Posąg się znowu przemieścił — powiedział po chwili ciszy.
CZYTASZ
ɪɴᴛᴇʀʀᴇx - ᴄᴢᴀsʏ ʙᴇᴢᴋʀᴏ́ʟᴇᴡɪᴀ ɪɪ [ᴅɴғ|ᴋᴀʀʟɴᴀᴘ]
Fanfiction★Część pierwsza (Czasy bezkrólewia) na profilu!★ Problemy George'a i Clay'a niestety nie kończą się po odejściu od władzy. Klimat panujący w królestwie zmusza ich do podjęcia kolejnych kroków w stronę pokonania Wilbur'a Soot'a - szaleńczego dyktator...