W końcu udało dojechać mi się pod tą melinę. Dosłownie zabłądziłam z tysiąc razy, a ledwo widząca Sophia tylko pogarszała sytuacje i pokazywała złą drogę. Próbowałam jej przemówić do rozsądku i zmusić ją do pozostania w domu, ale nie, księżniczka musi jechać na imprezę.
-Jesteśmy - powiedziałam po zaparkowaniu, ale nie usłyszałam żadnej odpowiedzi. Obróciłam się w stronę Sophii żeby zobaczyć, że spała sobie w najlepsze z otwartą buzią. Cyrk.
-Sophia. Sophia. Sophiaaa. WSTAWAJ KURWA. - nie wytrzymałam.
-Boże co sie dzieje?! - podskoczyła przestraszona, uderzając o sufit auta.
-Jesteśmy na tej całej imprezie już, a ty śpisz do cholery - powiedziałam do niej wkurzona i wysiadłam z auta. Totalnie nie chciałam tu być, a ona mnie do tego zmuszała.
Szczerze mówiąc nie była to melina, a willa. Muzyka dudniła bardzo głośno i jestem przekonana, że można ją było usłyszeć w Nowym Jorku. Była to typowa muzyka klubowa, chociaż w głębi duszy liczyłam na coś, co lubie, skoro już tu jestem. Salon był rozmiarów połowy mojego domu, a na wprost drzwi wejściowych była kuchnia, w której walały się butelki i kubki. Czułam wszędzie alkohol i pety, na co zmarszczyłam nos.
-Widzisz jak super - uśmiechnęła się Sophia
-Przecież ty nic nie widzisz - odpowiedziałam, ale Sophia zlała moje słowa i wyruszyła w stronę kuchni co dobrze jej szło, dopóki nie wywaliła się o zgonującego chłopaka. Serio, chyba cały gaz na nią zużyłam.
Większość ludzi tańczyła bądź pływała w basenie. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, bo Sophia zniknęła mi z pola widzenia. Znakomicie. Stwierdziłam, że usiądę na kanapie i pooglądam tą dzicz, bo nic lepszego do roboty nie miałam.
-Wyglądasz na zagubioną - odparł jakiś brunet. DAJCIE MI SPOKÓJ.
-Ok boomer - odpowiedziałam typowym dla mnie tekstem. - kim ty jesteś? - zapytałam.
-Organizatorem imprezy, a ty? - no i wszystko jasne.
-Laską, która została tu przyprowadzona na siłę. Bawię sie znakomicie - powiedziałam sarkastycznie. Nie widać, że nie chce mi sie z nim gadać?
-Właśnie widać. Chcesz się czegoś napić czy coś? - zapytał. Widać, że mało pił, więc był w miare ogarnięty. W końcu musi pilnować chawiry.
-Dzięki, nie pije. - rzuciłam.
-Uuuu, mało teraz takich osób. Ale szanuje. Gdyby nie towarzystwo to też bym nie pił.
-Pijesz tylko przez towarzystwo? Interesujące. Myślałam, że to dobrowolny wybór.
-Bo to prawda, ale kiedy towarzystwo pije i tobie proponuje to trudno odmówić.
Gadaliśmy jeszcze chwilę, sprzeczając się na ten temat, a potem o jakichś głupotach. Całkiem spoko mi się z nim rozmawiało, dobry by był z niego kumpel. Dosłownie czułam, jakbym znała go od lat. Stwierdziłam w końcu, że pora poszukać sprawcy zamieszania, czyli Sophię, bo gdzieś ją wcięło i było to niepokojące. Wyszłam na taras rozglądając się za dziewczyną, aż nagle wpadłam na jakiegoś gościa.
-Patrz pod nogi - odparł zlewającym tonem.
-Nie zesraj się - powiedziałam i wyminęłam chłopaka. Dupek.
W końcu znalazłam Sophie leżącą na trawniku blisko basenu.
-Żyjesz? - spytałam, kładąc się obok niej.
-Ledwo.
-Czemu tu leżysz? Mogłabyś to robić na kanapie w środku.
-Patrzę w gwiazdy.
-Yhym. - dziwnie sie zachowuje.
-Życie jest do dupy. - powiedziała po chwili ciszy.
-Oj zgodzę się, przyjaciółko.
Ten wieczór nie był właściwie taki zły.
YOU ARE READING
Nieznany
Novela JuvenilGdy Angie przychodzi do nowego liceum, nie spodziewa się żadnych ciekawych sytuacji. Wszystko zmienia się, gdy na jej drodze pojawia się tajemniczy chłopak.