Rozdział 2

63 8 2
                                    

Praca striptizera wcale nie jest taka prosta, jak można by się wydawać, zawód ten jest bardzo fizyczny, trzeba korzystać z każdego mięśnia. Należy mieć silną psychikę, trzeba znosić wiele nieznośnych zachowań napalonych i obleśnych gości, którzy ślinią się, a z mordy im cieknie najtańszy alkohol w klubie. 

Mimo to, Jimin zawsze potrafił sobie poradzić w takich sytuacjach, albowiem obok niego zawsze stał silny Suho, który był gotów zawsze pomóc swojemu przyjacielowi. Tego dnia wcale nie było inaczej, gdyż jeden z mężczyzn w pierwszym rzędzie pod sceną był gotów wskoczyć na scenę, na której występował Park... Zrobił to. W głównej mierze działa w takich sytuacjach alkohol...Ale cóż. To żadne usprawiedliwienie.

Jimin po tym incydencie zirytowany był do tego stopnia, iż mógł napluć Yoongiemu w mordę, albowiem szef kompletnie nie dbał o bezpieczeństwo swoich pracowników, co mocno frustrowało Jimina.

Tego wieczoru jednak czarę goryczy przerwało kilku obleśnych typów, którzy przez cały wieczór nie mogli dać spokoju Jiminowi.

Głośna muzyka wewnątrz klubu dudniła w uszach tancerza, co nie pozwalało mu się skupić, ani na moment. Chłopak jak poparzony wszedł do garderoby, aby wziąć z niej długie, miękkie, sztuczne futro, aby udać się na zewnątrz, gdzie wiał dość mocny wiatr. Tancerz wsadził ręce w kieszenie swojego futra, a kiedy złapał za paczkę papierosów, od razu poczuł jakaś dziwną ulgę.

Kiedy Jimin znalazł się na zewnątrz, wychodząc tylnymi drzwiami z klubu, wziął do ręki kartanowe opakowanie oraz zapalniczkę, aby następnie zapalić papierosa. Chłopak zaciągnął się tytoniem, a przez usta wypuścił dym. Jego ból głowy tylko się nasilał i jak najszybciej chciał dzisiaj wrócić do domu, aby nie widzieć parszywej gęby Yoona, który od samego rana przeliczał pieniądze w gotówce za cały miesiąc. Alkohol tego dnia, jak i wieczoru lał się litrami, gdyż Min zarobił w tym miesiącu więcej, niż przez ostatnie pół roku. Mężczyzna zdążył już wykupić wakacje all-exclusive dla siebie i swojego przydupasa. To coś potwornego spędzić z nim więcej, niż tydzień na Jeju.

Jimin co chwilę zerkał na swój zegarek w telefonie, gorączkowo szukając wzrokiem Seokjina, który niebawem miał się stawić do pracy, jednakże... Chłopak za żadne skarby nie mógł znaleźć wzrokiem swojego przyjaciela. Chłopak szybko wybrał numer do przyjaciela, a kiedy ten odebrał, odetchnął z ulgą.

- Gdzie ty do jasnej anielki jesteś? Wiesz, jak się martwiłem? - Westchnął Jimin, zaciągając się tytoniem.

- Przepraszam, Jiminie... Za niedługo będę.

Jimin zmarszczył brwi, spoglądając przed siebie.

- Ale wszystko w porządku? Nigdy się nie spóźniasz.

- Tak, jest okej. Będę za jakieś dziesięć minut.

Park był niemalże pewny, iż przyjaciel się uśmiecha. Jimin zawsze się martwił o Jina, traktował go jak starszego brata... Był dla niego niezmiernie ważny i nie chciał, aby stała mu się jakakolwiek krzywda.

- Będę czekał w przebieralni. - Jimin się rozłączył, a następnie dopalił do końca papierosa, i wrócił do środka. 

Teraz czekał go prawdziwy hardcore. Kolejne dziesięć minut niepewności i samotności. Pięknie.

Jimin od razu udał się do garderoby, w której poprawił swój delikatny makijaż, co jakiś czas zerkając na wiadomości na telefonie.

Dzisiejsza noc miała być bardzo zimna, porywiste wiatry, czy opady deszczu miały być głównym elementem nocnej pogody. Można było to czuć od godziny siedemnastej, a mimo to, Seokjin nie ubrał się dzisiaj wyjątkowo ciepło. Miał na sobie najzwyklejszą w świecie czarną, satynową koszulę, dopiętą na ostatni guzik, oraz obcisłe spodnie, które podkreślały szczupłe nogi wysokiego mężczyzny.

Seokjin był atrakcyjnym, słodkim i uległym facetem, pomimo swojego dorodnego wzrostu i szerokich ramion... Uwielbiał być dominowany przez mężczyzn. Jego celem życiowym było szczere zakochanie, jednakże raczej nikt nie chciałby tworzyć stałego związku z tancerzem erotycznym. To dość abstrakcyjna wizja dla wielu ludzi, jednakże Jin wiedział ile jest wart i nie chciał nigdy się pakować do łóżka byle komu... Dzięki temu w sumie zaprzyjaźnił się z Jiminem - mieli identyczne zasady.

Na samo imię chłopaka, Seokjin szeroko się uśmiechnął. Czasami czuł się jak odpowiedzialny ojciec, który musiał biegać za nastolatkiem - tudzież Jiminem. Nawet dzieląca ich różnica wieku, która wynosiła aż siedem lat wcale im nie przeszkadzała w zażyłej przyjaźni.

Mężczyzna przeszedł przez duży plac, który dzielił szeroką ulicę oraz kilka innych mniejszych zaułków. Wysoki mężczyzna przechodził tędy miliony razy... A mimo to, zawsze czuł jakiś niepokój. Słabe oświetlenie również się do tego przyczyniało, a mimo to... Zawsze szedł dalej.

Na karku mężczyzny aż jeżyły się włosy od mocnego powiewu wiatru, gdy usłyszał czyjś zachrypnięty głos. Głos mężczyzny.

- Taki śliczny chłopak, jak Ty nie powinien chodzić po takich dzielnicach, jak ta.

Seokjin patrzył na mężczyznę w mocnym osłupieniu, nigdy w życiu nie zdarzało mu się, aby ktokolwiek go zaczepiał o takich porach, rzadko kiedy ktoś tu był.

- Słucham...?

Wzrok dziwaka wypalał w tancerzu dziurę, jego puls od razu przyspieszył. Jin był osobą, która zawsze, ale to zawsze tworzyła w głowie czarne scenariusze, przez co jego głowa pękała od nadmiaru myśli spowodowanych takimi myślami. Facet był podobnego wzrostu, co Jin, jego głos był niski, a samej twarzy nie mógł dostrzec w ciemności.

Strach sparaliżował młodego chłopaka... A potem, zapadła ciemność.

Sekundy przeradzały się w minuty, a minuty w ciężką godzinę. Jimin siedział jak na szpilkach, nie mógł znieść tego, że Jin nie odpisywał, był przerażony, gdyż Seokjin zawsze się zjawiał na czas.

Yoongi po tylu godzinach balowania był upity do tego stopnia, iż jego kochanek postanowił zamknąć dzisiaj klub wcześniej - Park nawet nie protestował, przebrał się w swoje codzienne ubrania, a następnie szybko wyszedł z klubu.

Jego serce biło jak oszalałe, a kiedy wreszcie opuścił mury swojego miejsca pracy, wziął głęboki oddech, ale to wcale nie pomogło. Przez ulicę przejechało kilka radiowozów na sygnale... To wyglądało zbyt niepokojąco, aby Jimin przeszedł obok tego obojętnie. Normalnie miał by to kompletnie w dupie, ale co jeśli... Co jeśli to jego przyjaciel musiał wezwać policję?

Park od razu ruszył w stronę, gdzie skierowali się policjanci. Nie musiał iść daleko, gdyż kilka samochodów zatrzymało się przy jednej z szemranych ulic, których Jimin zawsze unikał.

Tancerz przyglądał się temu wszystkiemu, starając się dostrzec cokolwiek... Lecz kiedy zobaczył karetkę oraz ratowników, którzy przewozili na łóżku ratowniczym mężczyznę... W świetle syren policyjnych i świateł samochodów, mógł dostrzec twarz swojego przyjaciela, swojej bratniej duszy... Seokjina.

Świat na moment przestał się obracać, a czas jakby stanął w miejscu. Serce Jimina po prostu stanęło.

___

who dat b? | j.jk x p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz