Rozdział 3

101 15 4
                                    

Syreny policyjne od blisko pół godziny wyły na kilka ulic, zwracając na siebie uwagę przechodniów. Sprawcy nikt nie widział i nie słyszał, ciężko było zidentyfikować tego mężczyznę, skoro był jak wiatr - niewidoczny, jest tuż pod nosem, a dalej nikt go nie widzi. 

Jeon był sfrustrowany faktem, iż idzie mu tak mozolnie. Mógł w kościach poczuć tą rosnącą nienawiść do tego człowieka, który w tak bestialski sposób krzywdzi innych... Nie chciał się poddać, chciał dojść do celu i pokazać Namjoonowi ile jest wart jego policyjny instynkt... Który na nowo musiał do niego wrócić. 

Intensywny ból głowy wracał za każdym razem, kiedy tylko słyszał kolejny raz ,,nie znaleziono żadnych śladów"... Co to znaczy do jasnej cholery?! - to pytanie zadawał sobie Jungkook non stop. Był załamany. Lecz to się zmieniło, kiedy usłyszał głośny krzyk.

- Seokjinie! - Wrzask zapłakanego chłopaka niemal sprawił, iż Jungkook podskoczył.

Młody chłopak, o różowych włosach i dziwacznej stylizacji - według mniemania Jeona - zaczął się przepychać z jednym z mundurowych, którzy starali się go odciągnąć od miejsca przestępstwa.

Jeon od razu zauważył spuchnięte od łez oczy różowo włosego chłopaka i od razu podszedł do mężczyzny.

- Jeon Jungkook, wydział kryminalny. - Wylegitymował się, pokazując swoją odznakę. - Zna pan tego mężczyznę, którego zabrała karetka?

- T-Tak! To mój przyjaciel! Proszę mi powiedzieć, do jakiego szpitala go państwo zabrali! J-Ja... 

- Proszę się uspokoić i wziąć głębokie wdechy. - Polecił policjant, po czym dał znak chłopcu, aby wszedł za taśmę policyjną.

- Może mi Pan pokazać jakieś dokumenty tożsamości? - Jeon wyciągnął ze swojej kieszeni notatnik. 

- Nie... Zostawiłem w pracy. - Zdenerwowany chłopak, złapał się za głowę, która zaczeła intensywnie pulsować od nadmiaru myśli i wrażeń.

Jimin był przerażony - jego najlepszy przyjaciel właśnie został zabrany karetką do szpitala...

- Co mu się stało? Proszę mi powiedzieć! - Z oczu Jimina poleciały pojedyncze łzy.

- Najpierw proszę mi powiedzieć kim jest pana przyjaciel, imię i nazwisko.

- Kim Seokjin, pracujemy razem w klubie nocnym, tuż za rogiem... Dzwoniłem do niego niedawno, j-ja! - Chłopak starał się oddychać i zachować resztki zdrowego rozsądku, aby nie wybuchnąć. - Powiedział mi, że za niedługo będzie w pracy... Nigdy się nie spóźniał!

- Dobrze. - Jeon zanotował wszystko co powiedział mu chłopak, a następnie spojrzał w jego oczy. - Proszę mi podać jakieś dane osobowe.

- Park Jimin. - Odpowiedział, patrząc w oczy policjanta, który był niewiele wyższy od tancerza.

Jimin pod względem ciemności nie mógł dostrzec w pełni okazałości twarzy policjanta, a niebiesko czerwone światła w niczym mu nie pomagały, aby dostrzec dokładne rysy twarzy mężczyzny.

- Czy ofiara ma jakąś rodzinę?

- Seokjin ma brata, ale z tego co wiem, nie utrzymują kontaktu. Jego rodzice mieszkają poza Koreą. - Jimin złapał za swoje futro, a czując coraz mocniejszy powiew wiatru, który mu rozwiał włosy, owinął się mocniej ciepłym materiałem.

Jeon wziął głęboki wdech, spoglądając na przyjaciela ofiary. Park nie mógł się uspokoić, co tylko pobudziło w Jeonie empatię.

- Proszę się uspokoić, wszystko będzie dobrze. Najważniejsze, że pański przyjaciel jest cały... A przynajmniej, taką mam nadzieję.

- Proszę mi powiedzieć, co się stało! Seokjin... Seokjin ma tylko mnie. - Oczy Jimina były niezwykle szczere i sfrustrowane.

Policjant spojrzał na niższego chłopca i westchnął.

- Pański przyjaciel padł ofiarą gwałtu...

Oczy Jimina aż zaświeciły się z nadmiaru szoku, jaki właśnie przeżywał.

Od dłuższego czasu mógł usłyszeć w klubie jakieś plotki o zboczeńcach, którzy grasują w okolicy, w telewizji i w internecie również widział pewne artykuły... Natomiast nigdy nie przypuszczał, że to może się dziać tuż obok niego, tuż pod jego nosem. W tym momencie poczuł się, jakby grał w jakimś filmie kryminalnym, jakby był bohaterem książki o seryjnych zabójcach.

Wizja gwałtu przyjaciela nie chciała opuścić myśli tancerza, nie mógł dopuścić do siebie myśli, że to wszystko dzieję się naprawdę. Jego usta były prawdziwą pustynią, marzył jedynie o zimnym alkoholu, który mógł uśmierzyć jego ból i zatroskanie chociaż na kawałek czasu.

- Proszę mi jeszcze podać adres klubu, w którym państwo pracują, to dość istotny element.

Jimin wziął od mężczyzny notatnik oraz długopis, a następnie napisał na kartce wyraźny adres miejsca ich pracy, aby policjant bez trudności mógł się rozczytać.

- Dziękuję. - Odpowiedział policjant i spojrzał w oczy Jimina. - Przykro mi z powodu pańskiego przyjaciela.

Jimin miał istny mętlik w głowie, był przytłoczony tym wszystkim, czuł się, jak mały chłopiec, który właśnie się zgubił w lesie i nie mógł odnaleźć drogi z powrotem do domu.

Tancerz przez całą swoją zmianę w pracy nie mógł się skupić na niczym, chciał wrócić do domu i chociaż na moment zapomnieć i tym wszystkim co spotkało Jina, chciał go przytulić i powiedzieć, że teraz już nic mu nie grozi.

Czas w pracy minął bardzo mozolnie, czuł że minuty mijały z prędkością ruchów ślimaka, odechciało mu się czegokolwiek.

Kiedy wreszcie mógł wrócić do domu, nie powstrzymywał łez, nie chciał ich powstrzymywać. Cały czas rozmyślał nad tym, a co gdyby nie zadzwonił do przyjaciela? A co gdyby zaproponował, że do niego podejdzie? Mogło być tyle opcji działania.

Gdy tylko tancerz przekroczył prób swojego mieszkania, udało mu się lekko ochłonąć i uspokoić swój oddech, który był nie równy. Kiedy tylko zdjął z siebie kurtkę oraz buty, od razu skierował się do sypialni, skąd wziął piżamę oraz świeżą bieliznę, a następnie skierował się do niewielkiej łazienki, w której rozebrał się do naga i wszedł pod prysznic.

Ciepła woda, która zaczęła spływać po jego ciele, momentalnie rozluźniła jego spięte mięśnie. Zamknął oczy i pozwolił się oddać tej relaksującej czynności, która go zawsze odprężała w kryzysowych sytuacjach.

Po długiej godzinie, Park wreszcie wyszedł spod prysznica, aby oddać się wieczornej higienie jamy ustnej oraz pielęgnacji wieczornej twarzy. Cisza w jego mieszkaniu była dzisiaj niezwykle wkurwiająca, czuł się, jakby siedział na szpilkach, jakby cały świat przestał żyć.

Chłopak posprzątał po sobie w toalecie, a następnie zapalił światło w kuchni, aby zrobić sobie zupę z opakowania. Jego żołądek domagał się jakiegokolwiek pokarmu, nawet jeśli od dłuższego czasu żywił się samym świństwem... Chciał coś przełknąć, ale w jego głowie non stop pojawiały się myśli o Jinie. Martwił się o niego. I to bardzo.

Kiedy tancerz zrobił sobie kolację, zgasił za sobą światło, aby następnie udać się do drobnego salonu. Chłopak usiadł na kanapie i włączył telewizor, żeby chodź na chwilę zająć czymś myśli, a wieczorne wiadomości były do tego stworzone idealnie.

A co gdyby to jego miało to spotkać?
Na szczęście... Na służbie był pewien policjant, ku boku niego nic nie było mu straszne. Ale o tym jeszcze nie miał zielonego pojęcia.

___

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 05, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

who dat b? | j.jk x p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz