Rozdział trzeci

1.3K 82 37
                                    

Hermiona weszła do pubu. Przemierzyła go pewnym krokiem i zasiadła za barem. Oparła łokcie o blat i obserwowała barmana szykującego drinki dla roześmianych dwóch par, które stały nieopodal. Odwróciła wzrok.

Po chwili przed nią pojawił się barman – wysoki blondyn o brązowych oczach. Drgnęła na moment, wpatrując się w mężczyznę, a później pokręciła głową.

– Co podać? – spytał niezbyt uprzejmie.

– Whisky. Podwójną.

Po jej prawej stronie rozległ się pełen uznania gwizd. Hermiona zerknęła na podchodzących do niej siedmiu mężczyzn. Jeden z nich – niezbyt wysoki na tle swoich kolegów brunet zbliżył się i oparł niedbale o blat. Skrzyżował nogi w kostkach, nadając sobie tym gestem nieco nonszalancji.

– Whisky i to podwójna to raczej domena mężczyzn – powiedział. – I złamanego serca. – Hermiona ujęła szklankę w dłoń i opróżniła ją w połowie. Opuściła ją mocno, a drewno wydało z siebie głuchy jęk. – Hej – dodał zaniepokojony, gdy zauważył, że broda zaczęła jej drżeć. – Wszystko w porządku?

– Nic nie jest w porządku – odparła zdławionym głosem i znów pociągnęła spory łyk, a później spojrzała na niego z bólem. – Da się utopić w alkoholu to uczucie?

Brunet pokręcił głową i westchnął ciężko.

– Na pewno nie w tym świństwie – odrzekł poważnie. – Słuchajcie, panowie – zwrócił się do swoich towarzyszy, którzy dotychczas milczeli. – Mamy tutaj ciężki przypadek złamanego serca. Chodź, skarbie – powiedział, próbując ją podnieść, ale Hermiona nie ruszyła się z miejsca. – Whisky nie pozwoli ci utopić smutków. Ale wódka już tak. Nauczymy cię jak pić, by się nie upić, ale by zagłuszyć to uczucie.

Na te słowa Hermiona dała się poprowadzić do ich stolika. Usiadła między mężczyznami, którzy patrzyli na nią zaniepokojeni. Przedstawili się jako Matej, Radoslav, Dušan, Fabián, Konrád, Ján i ostatni – ten, który do niej zagadał – Lukáš.

– Może nie wszystko stracone – przekonywał Matej.

– Niestety – odparła, wzdychając. – Jest stracone na zawsze. Muszę się z niego wyleczyć, bo on jest daleko, daleko stąd, a ja nie będę mogła już nigdy go zobaczyć. Dzieli nas cały świat – powiedziała, nawet nie zdając sobie sprawy z wieloznaczności tych słów. – A wy to kto? – spytała, podnosząc na nich wzrok.

Uśmiechnęli się nieśmiało.

– Należymy do słowackiej drużyny Quidditcha.

Hermiona pobladła, a skurcz przebiegł po jej twarzy.

– Quidditch – wyszeptała z bólem, wzięła do ręki szklankę z setką wódki i wypiła jednym haustem.

Alkohol złączył się razem z jej łzami. Po chwili oparła czoło o swoją dłoń, wciąż trzymając w niej szklankę, a szloch wyrwał się z jej piersi.

– Lubił tę grę, co? – spytał współczująco Lukáš.

– Bardzo. Był szukającym w szkolnej drużynie – odparła ze smutkiem.

– Słuchaj, Hermiono – zaczął Fabián. – Wiesz, odległość może być dla związków zabójcza, ale jeśli będziecie się często widywać...

– Nie będziemy – wtrąciła, nadstawiając szklankę, by uzupełnili ją alkoholem.

– Porzucił cię?

Tydzień na miłość! || DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz